– Podjąłem decyzję dzisiaj, widząc wyniki tego głosowania, iż nie uznaję tego wyniku – powiedział w piątek Maciej Świrski, szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji po tym, jak Sejm zdecydował o postawieniu go przed Trybunałem Stanu. Dodał, iż (jego zdaniem) KRRiT będzie działać tak, jak działała do tej pory. Tu się myli.
Sejm swoje, Świrski swoje
W sprawie Świrskiego głosowało 432 posłów, za pociągnięciem go do odpowiedzialności było 237 posłanek i posłów. Niedługo po głosowaniu w Sejmie Świrski skomentował jego wynik.
– Nie będę się podawał do dymisji ani nie będę się zawieszał, ani też nie będę zmieniał swojej pozycji w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji – powiedział.
Tu się Świrski nieco rozmija z rzeczywistością, bo decyzja Sejmu skutkuje zawieszeniem go w czynnościach. W obowiązkach zastąpi go ktoś z obecnego składu Rady.
Za co Świrski ma stanąć przed Trybunałem Stanu?
Maciej Świrski zasłużył sobie na łaski w PiS po stworzeniu w 2012 roku "Reduty Dobrego Imienia", czyli fundacji, której statutowym celem jest "obrona dobrego imienia Polski na drodze prawnej i informacyjnej". To tzw. liga przeciw zniesławieniom. Niedawny aktywista zaczął dostawać coraz bardziej odpowiedzialne zadania w obszarze mediów.
W końcu dostał fotel w zarządzie Polskiej Fundacji Narodowej, potem w radzie nadzorczej Polskiej Agencji Prasowej. W 2022 roku PiS wysunął go na szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Zasłynął nakładaniem wysokich kar na wolne media, blokowaniem procesów przyznawania koncesji. W końcu zdecydował o niewypłacaniu pieniędzy z abonamentu dla mediów publicznych.
Trybunał Stanu w tej chwili nie ma wiele pracy. W XXI wieku zajmował się jedynie umorzeniem sprawy Emila Wąsacza, byłego ministra. Została wszczęta w 2005 roku i dotyczyła spraw z lat 1998-99. To było dość kuriozalne postępowanie: zgłoszono je w 2002 roku, w 2005 roku odbyła się rozprawa, podczas której sprawę umorzono, potem po odwołaniu ją wznowiono, ale termin rozprawy udało się ustalić dopiero na 2017 rok. Czyli po przedawnieniu, które zostało formalnie uznane w 2019 roku.
Emil Wąsacz miał też sprawę karną, w której sąd uznał go nie tyle za niewinnego działania na szkodę państwa, co za osobę, dzięki której państwo się wzbogaciło.
Świrski będzie więc de facto drugą osobą w XXI wieku, która stanie przed Trybunałem Stanu.