Sobotnie wybory samorządowe na Łotwie pokazały, iż tamtejsza scena polityczna jest coraz bardziej rozdrobniona. W stolicy kraju nie było wyraźnego zwycięzcy, a w siłę rośnie skrajna prawica.
Łotwę zamieszkuje tylko około 1,87 miliona osób. W samej Rydze mieszka blisko 600 tys. osób, czyli około jedna trzecia całej populacji kraju. Dlatego wyniki wyborów w stolicy były szczególnie wyczekiwane.
Według wstępnych danych Centralnej Komisji Wyborczej w Rydze na prowadzenie wysunęła się populistyczna, skrajnie prawicowa partia Łotwa na pierwszym miejscu (LPV), ciesząca się szczególnym poparciem wśród rosyjskojęzycznej mniejszości. Zdobyła ona 18,2 proc. głosów.
Na drugim miejscu uplasowali się centrolewicowi Postępowi (PRO) z wynikiem 16,64 proc., a na trzecim – konserwatywne Zjednoczenie Narodowe „Wszystko dla Łotwy!”, które uzyskało 14,13 proc. głosów.
Mandaty w stołecznej radzie zdobyło łącznie siedem partii, co zapowiada trudne negocjacje koalicyjne, przyznał Viesturs Kleinbergs, lider listy Postępowych, w rozmowie z agencją LETA.
Aby wykluczyć z koalicji rządzącej populistów z LPV, Postępowi musieliby wejść w sojusz z narodowcami ze Zjednoczenia Narodowego, konserwatywną Nową Jednością (JV) oraz probiznesową Zjednoczoną Listą (AS).
O to nie będzie jednak łatwo. – Nie wyobrażam sobie, by Zjednoczenie Narodowe mogło współpracować pod przywództwem Kleinbergsa z Progresywnych – powiedział lider LPV Ainārs Šlesers w wywiadzie dla publicznego Łotewskiego Radia.
Choć kolejne wybory parlamentarne zaplanowano dopiero na październik 2026 roku, wyniki wyborów samorządowych pokazują, iż skrajnie prawicowa LPV rośnie w siłę.
Jeśli partia ta osiągnie dobry wynik, próby wykluczenia jej z rozmów koalicyjnych mogą doprowadzić do trudnego sojuszu między Zjednoczeniem Narodowym a Postępowymi w łotewskim Sejmie – jednoizbowym parlamencie.
Problemy z liczeniem głosów, niska frekwencja
W całym kraju także mniejsze partie zyskały na popularności, co przyczyniło się do większego zróżnicowania sceny politycznej. Mimo to urzędujący burmistrzowie w głównych miastach – Dyneburgu i Lipawie – utrzymali swoje stanowiska.
Wybory nie obyły się jednak bez problemów logistycznych – przeciążenie zautomatyzowanego systemu liczenia głosów zmusiło komisję do przeprowadzenia manualnego przeliczenia głosów w całym kraju, co opóźniło ogłoszenie wyników i wywołało dyskusję na temat sprawności procesu wyborczego.
Choć Centralna Komisja Wyborcza z zadowoleniem odnotowała wzrost frekwencji – która wyniosła 47,09 proc. wobec 34 proc. w 2021 roku – to wciąż jest ona stosunkowo niska: do urn udała się mniej niż połowa uprawnionych.