Rośnie presja na litewskiego premiera Gintautasa Paluckasa. Dziś przed parlamentem ma się odbyć protest osób żądających jego dymisji w związku z ostatnimi skandalami oraz włączeniem skrajnej prawicy do jego koalicji.
Demonstrację organizuje Forum Demokracji, litewska grupa aktywistyczna. Jej bezpośrednim powodem były dwa śledztwa przeprowadzone wspólnie przez Siena i Laisvės TV.
Pierwsze z nich, opublikowane w maju, ujawniło, iż firma Garnis, w której Paluckas posiada połowę udziałów, otrzymała w lutym preferencyjny kredyt w wysokości 200 tys. euro od państwowego banku rozwoju ILTE. Było to więc w czasie gdy Paluckas pełnił funkcję premiera.
Krytycy kwestionują legalność tej pożyczki, ponieważ Paluckas nie wyłączył się z decyzji dotyczących ILTE.
W drugim śledztwie, którego wyniki przestawiła w czerwcu Laisvės TV, na światło dzienne wyszły powiązania Paluckasa z przedsiębiorcą Darijusem Vilčinskasem, w tym zakup mieszkania w 2012 roku od jego firmy oraz decyzję rady miejskiej Wilna z 2018 roku o zakupie nieruchomości od powiązanego z nim podmiotu za 6 mln euro. Budzi to podejrzenia o konflikt interesów.
Sprawa wywołała pytania o przejrzystość działań premiera i doprowadziła do wszczęcia dochodzeń przez Państwową Służbę Dochodzeń Finansowych oraz Główną Komisję Etyki Urzędników.
Skrajna prawica i antysemityzm
Demonstranci sprzeciwiają się także rosnącemu wpływowi skrajnej prawicy. Paluckas, lider Partii Socjaldemokratycznej, sprawuje władzę w koalicji utworzonej po ubiegłorocznych wyborach z centrolewicową Unią Demokratów „Za Litwę” oraz nacjonalistyczną partią Świt Niemna, założoną w 2023 roku przez Remigijusa Žemaitaitisa.
Žemaitaitis został wcześniej wydalony z partii Wolność i Sprawiedliwość za antysemickie wypowiedzi. W 2023 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, iż złamał nimi ślubowanie poselskie.
Włączenie jego partii do koalicji wywołało oburzenie – ponad 30 organizacji pozarządowych ostrzegło, iż zagraża to reputacji Litwy jako państwa demokratycznego oraz jej relacjom z Unią Europejską.