„Religia w szkole?”
Sofistyka dla maluczkich
W 13. numerze ANGORY Ksiądz w cywilu krytykuje między innymi zasadę o umieszczaniu lekcji religii jako pierwszej lub ostatniej w grafiku, „aby dzieci mogły sobie dłużej pospać” bądź „żeby mogły prędzej oddawać się buszowaniu w internetowych portalach”. Podobną sofistyką posłużył się w numerze 52., gdy zrównał dzieciobójstwo na rozkaz Heroda z prawem każdego człowieka do życia i decydowania o swoim ciele. Ale nie chodziło mu bynajmniej o kobietę, ale wyłącznie o życie poczęte – jakby kobieta nie była człowiekiem, chociaż faktycznie w wielu państwach czy aspektach życia społecznego traktowana jest gorzej niż człowiek mężczyzna.
Poza przytykiem do dzieci rozespanych i odklejonych od rzeczywistości nie doczytałem się żadnej sugestii, co szkoła miałaby począć z takimi dziećmi (i jakim kosztem – finansowym oraz organizacyjnym), o ile miałyby – „za karę” (?) – dodatkową przerwę między lekcjami. A to przecież od wyznawców nakazy religii wymagają różnych wyrzeczeń i ograniczeń ich wolności wyboru, a nie od tych, którzy dla kapłanów są „niewiernymi”, a co najmniej „odszczepieńcami”: – „To człek zacny, acz kalwin przebrzydły” (słowa katolika pana Onufrego Zagłoby w „Ogniem i mieczem”).
Na tym tle troska o wynagrodzenia katechetów szkolnych brzmi jak „moja chata z kraja”, bo to uczniowie stanowią o sensie istnienia szkoły w danym miejscu, a nauczyciele i pozostali pracownicy są opłacanymi usługodawcami dla nich. Gdy zaś maleje popyt na daną usługę, to pragmatyczny zarządzający instytucją dostosowuje ją do zmian. Co do usunięcia katechezy ze szkół, to z własnego doświadczenia dodam, iż miałem religię w szkole tylko w pierwszej klasie szkoły podstawowej jako przedmiot nadobowiązkowy (umieszczony z oceną na świadectwie). Od 1 września 1958 roku uczęszczałem już do salki katechetycznej przy kościele, czyli w otoczeniu, można powiedzieć, jak najbardziej naturalnym do przygotowania się do pierwszej komunii i praktyki w celebrowaniu obrzędów.
Co do „postępującej pauperyzacji całego procesu nauczania, a szkoła coraz mniej edukuje, o wychowaniu nie wspominając”, to od razu nasuwa się pytanie: czy nie dzieje się tak między innymi z powodu obecności religii jako zajęcia szkolnego kilka wnoszącego zarówno do edukacji, jak i do wychowania. Upadek edukacji można spuentować dowcipem. Tata ogląda świadectwo syna i mówi: – Masz tróję z historii? Gdy ja byłem w twoim wieku, to zawsze miałem piątkę! – Tak, ale w twoich czasach historia była o wiele krótsza – odpowiada mały rezolut. Pozdrawiam CZESŁAW BARAŃSKI
Elita
– Emocje zawsze wyprzedzają logiczne myślenie. Wiedzą o tym politycy.
– Politycy mają dokładnie takie same zawody jak my. Nie są wybitni, wybijający się, nie są nadludźmi. Zostali wybrani i są rozpoznawalni. To wszystko.
– To, co powinno być rozstrzygające, to sumienie, dobro i logika.
– Gdyby tzw. kandydat obywatelski zmienił plakietkę na PO, a nic więcej by się nie zmieniło i dalej pozostał Batyrem, sondaże spadłyby drastycznie. – Narracja o „zamachu” smoleńskim. Elita? Serio?
– Każda afera z założenia polityczna. Elita? Serio?
– Apartamenty, alter ego, półświatek. Elita? Serio?
– Ujawnienie planów obrony i manipulacja (do tego w kampanii!). Elita? Serio? – Pikniki i garnki. Prawie spadające helikoptery. Elita? Serio? – Nawoływanie do pobicia i pchnięcia. Elita? Serio?
– Antytarcza Wschód. Elita? Serio?
– Pogarda i nienawiść do UE. Elita? Serio?
– Telewizja Kurskiego. Elita? Serio?
– Zanieczyszczenie Odry. Elita? Serio?
– Zachód wrogiem, Niemcy wrogiem. Elita? Serio?
– Wspieranie Rosji. Elita? Serio?
– Ochrona swoich ponad wszystko. PONAD WSZYSTKO. Elita? Serio?
– Podsłuchiwanie opozycji. Elita? Serio?
– Dzielenie społeczeństwa (stare metody KGB). Elita? Serio?
– Kilkuset emigrantów wpuszczonych za pieniądze. Elita? Serio?
– Algorytm stres = śmierć. Elita? Serio?
– Okradanie ludzi z Funduszu Sprawiedliwości. Elita? Serio?
– Zgliszcza z radiowej Trójki. Elita? Serio?
– Interes partyjny zawsze ponad (sic!) interes Polski. Elita? Serio?
– Wreszcie narracja o Tusku. Agent niemiecki, rosyjski i filipiński. Elita? Serio? Proszę wszystkich, aby się w końcu ocknęli. Włączyli sumienie, dobro i logikę. A ludzi zamieszkałych przy granicy z Ukrainą, krajami bałtyckimi i Rosją pytam: czy ich zdanie na temat bezpieczeństwa w postaci Tarczy Wschód jest tożsame ze zdaniem, które głoszą przedstawiciele tzw. patriotycznej partii? Naprawdę zagłosowaliby Państwo tak samo jak Państwa wybrańcy?
Proszę pamiętać, iż jeżeli wejdą Rosjanie, o suwerenności i niepodległości możemy zapomnieć NAPRAWDĘ. Człowiek myślący wie, iż ci, którzy na każdym kroku odwołują się do Boga, patriotyzmu, suwerenności, wielkości, wartości, tak naprawdę nie mają z tym nic wspólnego. Ci, którzy przez cały czas krzyczą, iż walczą, bronią, chronią, nigdy nie będą walczyć, bronić, chronić. Będą robić (i robią) dokładnie odwrotnie. R.B.
Chłopczyk z zapałkami
Dlaczego arogancki stosunek do naukowych ustaleń co do wkładu ludzi w ocieplenie klimatu był częścią występu J. Kaczyńskiego na wiecu wyborczym PiS-u w Siedlcach 16 marca? Dlaczego z pozycji płaskoziemcy ogłosił, że: „Nie ma żadnych dowodów, iż to działalność człowieka powoduje zmiany klimatu. To jest tak (…), jakby w wielkiej hali sportowej (…) zapalić zapałkę. Zgaśnie, zostawi tam trochę gazu, ale to nie ma żadnego znaczenia”.
Dlaczego w „stumilowym lesie” na Nowogrodzkiej obowiązuje sprzeciw do zapewnień naukowców, iż natura nie jest w stanie swoimi procesami zrównoważyć usuwania dwutlenku węgla z powietrza, wytwarzanego przez człowieka z kopalin w sposób ciągły, w ogromnych ilościach w wymiarze globalnym. Bo to nurt „anty-Tuskowy”, zrodzony za sprawą syndromu Pawlaka (sąsiad Kargula z filmu „Sami swoi”), pod którego wpływem funkcjonuje J. Kaczyński. Jest on przeciwko wszystkiemu, za czym opowiada się D. Tusk i popiera cokolwiek, co nie jest poparte przez D. Tuska. Przez to partia J. Kaczyńskiego w swojej zajadłości pożera własny ogon i wraz z przystawkami idzie z punktu widzenia politycznego na dno; tam, gdzie z powodów etycznych i moralnych leży i gnije od dłuższego czasu.
Żywi się jeszcze efektami zaszczepionego w społeczeństwie populizmu i zideologizowanego sekciarstwa, ale część ludzi przestaje utożsamiać się z jej farbowanym patriotyzmem. Bajkę J. Kaczyńskiego o zapałce skojarzyłem z baśnią pt.: „Dziewczynka z zapałkami”, której piękne marzenia spełniały się po zapaleniu kolejnych zapałek. Spełnianie się brzydkich marzeń J. Kaczyńskiego bywa, niestety, groźne. Mnie goni od lat wykrzywiona twarz chłopczyka z zapałkami, podpalacza kraju z oferowanymi przez niego antywartościami, materializującymi się demonami premierów i „zdradzieckimi mordami” jego i jego ministrów, odstraszającymi uczciwych ludzi. Każda zapalona przez chłopczyka zapałka to w jego baśni realizacja credo: „Po trupach do władzy”.
Chłopczyk zapalał zapałki: szarlatanerii smoleńskiej, w udowadnianiu, iż białe jest czarne…; cynizmu, w pomawianiu rządzących o łamanie prawa podczas trwania jego naprawiania po nim samym; chamstwa, w obarczaniu rządzących przyczynieniem się do śmierci długoletniej sekretarki; grabieży Skarbu Państwa, m.in. na kampanię wyborczą do Sejmu w 2023r.; defraudacji i uwłaszczenia się na majątku państwowym zastępów korytian, dzięki dziesiątkom malwersantów sypiących im w koryta państwowy furaż. Pali się codzienny ogień narcyzmu z zapałki megalomanii, każący o poranku całować przy goleniu swoje odbicie w lustrze jako najmądrzejszego człowieka pod słońcem. Jak ogniem olimpijskim spaliła się zapałka egoizmu w przypisywaniu sobie chwały podczas ogłaszania przyszłego, niewiarygodnego wręcz sukcesu Polskiego Ładu, Zielonego Ładu i budowy drugiego Budapesztu w Warszawie.
W pudełku z Sianowa było przeciętnie 48 zapałek, a znaczna ich część spłonęła pochodnią podczas antypatriotycznego głosowania prawicy przeciw poparciu dla rezolucji PE ws. obronności, w tym przeciw programowi Tarcza Wschód. Paliwo polityczne J. Kaczyńskiego się wypala. choćby elektorat PiS widzi, iż hipokrytom prawicowych „elyt” stawiane są zarzuty prokuratorskie za przestępstwa kryminalne i urzędnicze, za trwonienie pieniędzy Polaków z głupoty i chciwości. Czwórkami do kryminałów odejdą w niepamięć orszaki malwersantów, złodziei i hochsztaplerów. Chłopczyk piroman zapalił więc ostatnią zapałkę z marzeniem budowy w społeczeństwie stereotypu myślowego, iż wskazane przez niego osoby publiczne, jako niewygodne z powodu ataku na opozycję, poddane będą ostracyzmowi społecznemu. Tonący brzydko się chwyta. JANUSZ
Ważne pytanie
Pierwsza tura wyborów na naszego prezydenta, zwierzchnika sił zbrojnych, zbliża się wielkimi krokami. Prezydent USA Donald Trump działa w kraju i na międzynarodowej arenie nieprzewidywalnie, niestabilnie i niepewnie, w zależności od humoru. Rosyjski dyktator i zbrodniarz wojenny planuje na wrzesień, na terenie Białorusi, kolejne manewry pod kryptonimem „Zapad”. W tej sytuacji zasadne wydaje się zadać każdemu, powtarzam – KAŻDEMU kandydatowi na ten najwyższy urząd jedno proste pytanie – ale o tym niżej. W każdej armii, bez względu na szerokość geograficzną, jest tak, iż z całego ogółu określającego liczebność jego sił zbrojnych wojsko dzieli się na trzy podstawowe rodzaje. To wojska lądowe, siły powietrzne i marynarka wojenna – jeżeli dany kraj ma dostęp do morza. Jest również i tak, iż wojska lądowe z tej ogólnej liczby żołnierzy stanowiących siły zbrojne są najliczniejsze.
Nie ma na świecie, w żadnej armii świata, generała lub może marszałka tzw. omnibusa, który byłby w stanie dowodzić, a więc wydawać sensowne i merytoryczne rozkazy w razie wojny wszystkim trzem dowodzącym rodzajami wojsk. Czy znajdzie się u nas ktoś odważny, który na wiecu (spotkaniu) wyborczym, ale takim, na którym dopuszczają zadawanie pytań zadać jedno proste: „Panie…, kto z imienia i nazwiska będzie dowodził naszymi wojskami lądowymi w razie wojny?”. Jeśli nie znajdzie się nikt, to może zada je jakiś dziennikarz? Zagłosuję na tego (tę), który mi na nie odpowie. Pozdrowienia dla Redakcji. BYŁY ŻOŁNIERZ
Wyścig Pokoju: Warszawa – Berlin – Praga
Gdy wojna przynosi ból i zniszczenia, szukamy, może choćby o tym nie wiedząc, wszystkiego, co wiąże się z pokojem, co ten pokój w nas umacnia. Może więc warto przypomnieć o jednym takim wydarzeniu, właśnie pokój mającym w nazwie – o Wyścigu Pokoju.
Mieszkaliśmy pomiędzy Koleją Warszawsko-Wiedeńską a drogą asfaltową, po której co roku odbywał się Wyścig Pokoju. Wszyscy mieszkańcy pobliskich okolic byli zauroczeni tym wydarzeniem, wyglądając kolarzy z niecierpliwością. Jechali oni w koszulkach o barwach narodowych i po tych barwach byli rozpoznawani. Etap wyścigu kończył się zwykle na stadionie, gdzie meta była usytuowana na 3 obwodu bieżni, co pozwalało oglądać ostatnie zmagania. Na końcu wyścigu był napis „Koniec Wyścigu” – a przed tym końcem jechali Hindusi w turbanach na głowach – daleko za peletonem. Kolarze wieźli ze sobą dętki zapasowe i pompki do pompowania powietrza (nie było zapasowych rowerów), a atrakcją dla oglądających wyścig były wyrzucane z samochodów kolorowe tygodniki – prasa.
Zauroczenie corocznym wyścigiem przeniosło się na mnie. Potrzebowałem do pracy dobrego roweru i szukając go w Katowicach, widziałem przy okazji kosmonautę Jurija Gagarina, a zakupionym rowerem „Mewa” osiągałem wyniki zbliżone do tych kolarzy, którzy mieli kolarzówki takie jak Stanisław Królak, Szozda itp. Puentą niech będzie Gołąbek Pokoju – którego się wypuszcza, aby niósł ludziom Pokój. choćby papieże puszczali gołębie. Społeczeństwo miało dosyć zmagań wojennych i mówienie o zbrojeniach w tamtym ustroju było wręcz nietaktowne, jak to jest teraz. Nikt nie nawoływał, aby się zbroić – bo wojna prowadzi do zniszczeń i zagłady ludzkości. STANISŁAW SKÓRA z Kruszyny
Rusizm i trumpizm
Żyjemy w ciekawych czasach. W uzupełnieniu do komunizmu, faszyzmu i nazizmu na naszych oczach urodziły się dwa nowe rodzaje ustrojów: rusizm i trumpizm. Dla obu nie liczą się pozostali mieszkańcy Ziemi. Co to jest rusizm, to Polacy wiedzą od stuleci, chociaż miewał inne nazwy. O trumpizmie czytamy dopiero od kilku miesięcy.
Cywilizowany świat ma obu serdecznie dość i udowadnia to. Na przykład nie chce podziału Ukrainy i jej rozbrojenia, czego domaga się Rosja Putina. I nie chce, by USA stały się właścicielem ukraińskiego zasobu minerałów o szacunkowej wartości 500 miliardów dolarów. Rusizmowi i trumpizmowi nie zależy na pokoju. Im zależy na podziale Ukrainy i jej bogactwach mineralnych. Ludność Ukrainy się nie liczy. To nie Putin ma decydować, ilu żołnierzy Ukraina ma sobie zostawić (ale bez broni ciężkiej!), a ilu rozbroić. Putinowi wolno było przyjąć 10 tysięcy północnokoreańskich żołnierzy, ale według niego nie wolno na Ukrainę skierować żadnego żołnierza z Europy. To nie Ławrow ma „przywracać” to, co zostało ustalone w Jałcie – czyli powrót państw Europy Wschodniej do strefy rządzonej przez Rosję. Naprawdę!
Taki jest plan Ławrowa zgłoszony Amerykanom, co można było zaobserwować w austriackiej telewizji. No dobrze, Rosja jest stale taka sama, ale CO stało się z Ameryką od czasu, gdy doradcą prezydenta został Elon Musk? Francuzi chcą, by Amerykanie zwrócili im Statuę Wolności, bo USA stanęły po stronie mordercy z Kremla. Europejczycy przestali kupować samochody elektryczne Tesli. W Niemczech taksówkarze jeżdżący samochodami tej marki stracili klientów. „My nie jedziemy teslą! To nie wchodzi w rachubę. Nie damy ani centa dla AfD (Alternatywa dla Niemiec) popieranej przez Muska” – wykrzyczała taksówkarzowi pani chcąca dojechać na dworzec. Coraz więcej jest podpaleń samochodów tej marki.
W Berlinie w krótkim czasie podpalono cztery tesle. Całkiem pewne, iż z politycznych powodów. To jedna z reakcji na wprowadzenie 20-procentowych ceł na europejskie (czyli też niemieckie) samochody (…). Furorę w gazetach robi fotografia z parady poprzedzającej post, czyli KARNEVALZUG. Na platformie samochodowej posadowiono dwie duże postaci Putina i Trumpa ściskające sobie ręce. W nich trzymany jest Zełenski ociekający krwią. Na rękawach obu prezydentów widać napis „HITLER- -STALIN-PAKT 20”. Pod spodem powszechnie znana brytyjska karykatura paktu Hitler – Stalin z roku 1939. Wiemy o marzeniach Donalda Trumpa o Kanadzie jako 51. stanie USA i o Grenlandii czy Kanale Panamskim.
Okazał się dobrym znawcą prawa. Znalazł (podpowiedziano mu?) prawo wojenne USA z roku 1798 i na podstawie tegoż nakazał wydalić do Salwadoru 238 wenezuelskich dilerów narkotykowych. Sędzia krajowy zastopował to wydalenie bez wyroku sądowego, ale samoloty były już w powietrzu. Tam jest więzienie dla 40 tys. ludzi. Cele bez okien. Więźniowie śpią na metalowych pryczach bez materacy. Nie ma żadnych odwiedzin. Więzienie w Tecoluce jest jednym z najsurowszych na ziemi. „Trick Trumpa zaowocował dla USA bardzo małą finansową zapłatą, ale dla naszego państwa dużym finansowym zyskiem” – powiedział salwadorski prezydent Nayib Bukele.
Umówienie się z Putinem na wspólny mecz hokejowy reprezentacji Rosji i USA był jedynym niekwestionowanym rezultatem rozmów dwóch przywódców tak różnych krajów. Europejczycy raczyli się obudzić i na poważnie zabrali się do obrony swych państw i swych gospodarek. I to byłby najważniejszy rezultat nowej miłości rosyjsko-amerykańskiej. Najnowszym „wynalazkiem” Trumpa jest pomysł zlikwidowania ministerium oświaty. Wiadomo, iż głupim narodem jest łatwiej rządzić. Zbliża się Wielkanoc i w USA brakuje jaj. W austriackiej gazecie „Kronen Zeitung” międzynarodowe poszukiwanie jaj przez Trumpa zatytułowano jako „Prasident ohne Eier” („Prezydent bez jaj”). Jak widać, nie w każdym państwie traktuje się prezydenta USA z szacunkiem, jaki przysługiwałby wybitnemu mężowi stanu. Znaleźli się i tacy, którzy oczekują ataku Chin na rosyjską Syberię. Straszenie atakiem na Tajwan to może być tylko zasłoną dymną, taką, jaką zastosowano przed lądowaniem w Normandii.
Na koniec coś, co miało miejsce w roku 1992, gdy przyjechałem rowerem na urlop do Austrii. Rower postawiłem przed chińską restauracją i zamówiłem obiad. Właściciel przyszedł do mnie, pytając, skąd przyjechałem. Powiedziałem mu, iż z Polski. Wtedy spytał, co mi się śniło w czasie podróżowania. – No, nie o dziewczynach. Codziennie śniło mi się coś o wojnie. – Oj, to niedobrze! – Tylko wie pan, ja jestem geodetą. I na koniec każdego snu wytyczałem granicę chińsko-polską na Uralu. Chińczyk się uśmiechnął. – Wie pan, my, w Chinach, mamy taką przepowiednię, iż jak ruszymy na Zachód, to będziemy szli tak daleko, aż zobaczymy biało-czerwone sztandary. To są barwy polskich sztandarów. Dzisiejszy obiad je pan za darmo. Jutrzejszy też. Idę przynieść tę naszą chińską Marilienwódkę. Trochę sobie jeszcze porozmawiamy. MARIAN PEKA
PS Z ostatniej chwili. Jak podaje „Die ganze Woche” z 11 marca br., Teksas zamierza opuścić USA.
Dla Polski?
Jestem zaskoczony wyjaśnieniem kryteriów, jakie zastosował pan prezydent, przyznając ostatnio najwyższe odznaczenie państwowe. Okazuje się, iż wystarczy pracować dla Kaczyńskiego, aby – po śmierci – dostąpić tego zaszczytu. Kuriozalne jest uzasadnienie, iż pracując dla Kaczyńskiego, pracuje się dla Polski! Stwierdzeniem tym obraża się miliony ludzi niepracujących dla Kaczyńskiego, czyli nie dla Polski. Dlatego zachodzę w głowę, iż jeżeli nie pracowałem dla Kaczyńskiego, to, na Boga, dla kogo ja 45 lat pracowałem?
Na żadne odznaczenie od prezydenta nie liczę, bo wystarczy mi to, które otrzymałem od prezydenta Komorowskiego za długoletnie pożycie małżeńskie. Piszę to z nadzieją, iż znajdzie się ktoś, kto uświadomi mnie i rozwieje moje wątpliwości wyżej wymienione. Z wyrazami należnego szacunku ANTONI JANUS