"Lista Epsteina" wraca. Musk grzmi o tuszowaniu prawdy, Trump grozi pozwami

5 godzin temu
Elon Musk i Donald Trump znów rozpalają internet – tym razem wokół sprawy Jeffreya Epsteina, skazanego przestępcy powiązanego z elitami polityki i biznesu. W ciągu dwóch dni Musk zamieścił kilkadziesiąt tweetów, sugerując, iż władze tuszują niewygodną prawdę. Z kolei Trump mówi o "mistyfikacji", oskarża media o fałszywki i zapowiada pozwy. Choć śledztwo nie potwierdziło istnienia tajemniczej "listy klientów Epsteina", temat znów dzieli konserwatywne USA – i samych republikanów.


Od środy Elon Musk, który niedawno założył własną partię, opublikował lub podał dalej na X ponad 30 postów dotyczących Jeffreya Epsteina – podała telewizja ABC News. Do głosu zaangażował choćby swojego kontrowersyjnego chatbota AI, Groka, a w jednym ze wpisów zarzucił administracji Donalda Trumpa próbę zatajania prawdy.

"Wiele wpływowych ludzi chce, by ta lista została ukryta" – stwierdził Musk. W innym wpisie ironicznie wyliczał: "1. Nie przyznawaj się do niczego; 2. Zaprzeczaj wszystkiemu; 3. Wysuwaj wzajemne zarzuty. Ale tym razem to nie zadziała".

Przypomnijmy, iż miliarder do niedawna należał do bliskich sojuszników Trumpa. Jednak w ostatnich tygodniach ich relacja uległa drastycznemu załamaniu. Sam Musk kilka tygodni temu zasugerował nawet, iż Trump był wplątany w wykorzystywanie nieletnich razem z Epsteinem – wpis ten później usunął i przyznał, iż "posunął się za daleko".

Trump odpowiada: "To mistyfikacja" i pozywa "Wall Street Journal"


W odpowiedzi Donald Trump poinformował, iż poprosił prokurator generalną Pam Bondi o ujawnienie zeznań złożonych przed Wielką Ławą Przysięgłych w sprawie Epsteina, "o ile pozwoli na to sąd". "Ta mistyfikacja, której dopuszczają się Demokraci, powinna się natychmiast skończyć!" – napisał prezydent USA na platformie Truth Social. Bondi zadeklarowała, iż Departament Sprawiedliwości zwróci się do sądu już w piątek.

Trump – który, jak ujawniono w czwartek, walczy z przewlekłą chorobą – odniósł się także do publikacji dziennika "Wall Street Journal", który twierdzi, iż w archiwach Epsteina odnaleziono sprośny list podpisany jego nazwiskiem, rzekomo napisany z okazji 50. urodzin finansisty. Trump odpiera zarzuty: "To nie są moje słowa. Ja tak nie mówię. I nie rysuję nagich kobiet. Powiedziałem Murdochowi, iż to mistyfikacja. Ale opublikował ten tekst – więc go pozwę. Jego i jego trzeciorzędną gazetę".

Tajemnicza lista Epsteina i bunt wśród republikanów


Przypomnijmy, iż Jeffrey Epstein był amerykańskim finansistą i skazanym przestępcą, który przez dekady obracał się wśród elit świata polityki, biznesu i show-biznesu. W 2008 roku został skazany za wykorzystywanie nieletnich, ale dzięki kontrowersyjnej ugodzie uniknął poważniejszych konsekwencji.

W 2019 roku ponownie aresztowano go pod zarzutem handlu ludźmi i wykorzystywania nieletnich dziewcząt. Krótko potem zmarł w celi w nowojorskim areszcie – oficjalnie w wyniku samobójstwa. Od tamtej pory w przestrzeni publicznej powraca temat rzekomej "listy klientów" – prominentnych osób, które miały korzystać z jego usług lub bywać w jego rezydencjach.

Choć istnienie takiej listy nigdy nie zostało oficjalnie potwierdzone, a śledczy nie znaleźli jednoznacznych dowodów, temat od lat podsyca spekulacje, teorie spiskowe i oskarżenia o wielką polityczną zmowę milczenia.

W ostatnich miesiącach prokurator generalna Pam Bondi deklarowała, iż śledztwo nie wykazało istnienia żadnej "listy Epsteina" i zapowiedziała, iż nowe dokumenty nie zostaną ujawnione. To ostry zwrot – jeszcze w lutym, w wywiadzie dla Fox News, Bondi sugerowała, iż lista już "leży na jej biurku". Również Donald Trump wcześniej obiecywał, iż ujawni nowe fakty w sprawie, jednak ostatnio zaczął dystansować się od tematu.

Decyzja jego administracji wywołała prawdziwą burzę w środowisku republikańskim, zwłaszcza w twardym rdzeniu ruchu MAGA (Make America Great Again), a w sieci zaroiło się od oskarżeń wobec Bondi o "zatajanie prawdy". Sam Trump w środę przyznał, iż traci zaufanie do części własnych zwolenników, którzy – jego zdaniem – "dali się wciągnąć w demokratyczną mistyfikację".

Warto wspomnieć, iż według opublikowanego w czwartek sondażu Reuters/Ipsos 69 proc. Amerykanów jest przekonanych, iż administracja federalna zataja informacje na temat sprawy Epsteina. Tylko 6 proc. badanych odrzuca tę tezę. Co czwarty respondent nie ma zdania.

Idź do oryginalnego materiału