Konferencja prasowa Konfederacji z udziałem wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka i posła Grzegorza Płaczka, 19 listopada 2024 r.
– To dziś w Sejmie po raz pierwszy na komisji pojawi się temat tzw. edukacji zdrowotnej, którą proponuje minister Barbara Nowacka i dziś także jako Konfederacja zabieramy głos zdecydowanie przeciwko temu pomysłowi rządu. Jest to pomysł, który ma dużo wspólnego z ideologią, mniej wspólnego ze zdrowiem, co za chwilę wykażę.
Jest to tak naprawdę pod pewnym kryptonimem i w zmiksowaniu z innymi treściami odgrzewany stary kotlet, czyli wprowadzanie tego permisywnego modelu edukacji seksualnej, o który toczyła się w Polsce debata w latach 90-tych.
Ten konflikt został zamknięty pewnym kompromisem w postaci uwzględnienia treści w odpowiedniej proporcji wraz z treściami społecznymi, związanymi z rodziną, mającymi pewien aspekt wychowawczy. Mamy w tej chwili program w podstawie nauczania. Lewica chce to wyrzucić do kosza i wprowadzić po prostu swoją ideologię, która ma być wpajana uczniom – co więcej, obowiązkowo! Lewica, rządząca lewica – nazywam Barbarę Nowacką, mimo, iż jest z Koalicji Obywatelskiej, lewicą, bo dobrze pamiętamy, z jakich się kręgów wywodzi, młodzieżówki Unii Pracy, później partii lewicowych, ruchów skrajnych proaborcyjnych.
Więc Barbara Nowacka i rządząca polską lewica ma zamiar wyrzucić do kosza nie tylko dorobek, dotychczasowy dorobek edukacyjny związany z wypracowaną podstawą programową i pewną linią wychowawczą, która dobrze w Polsce działa, ponieważ mamy na tle Europy niski współczynnik niechcianych ciąż nastolatek, niski współczynnik aborcji, niski współczynnik zachorowań na choroby weneryczne, niską śmiertelność okołoporodową; jesteśmy krajem, gdzie, jak patrzy się na te zdrowotne wskaźniki, stoimy całkiem dobrze.
Zamiast to docenić i to doskonalić, rządząca nami lewicowa ciemnota ma zamiar wyrzucić to wszystko do kosza i w to miejsce, gdzie jest program nauczania normalnego, umieścić lewicowe fanaberie.
Co więcej, są na tyle bezczelni, iż mają gdzieś prawa rodziców, prawa obywatelskie i chcą to wtłaczać wszystkim przymusowo!
Po pierwsze, wprowadzając obowiązek uczestniczenia w zajęciach, których program w tej chwili wymyślili, który jest naprawdę kuriozalny, zaraz będziemy z Grzegorzem o tym mówić.
Po drugie, wprowadzając obowiązek oceniania tego i liczenia tych ocen do średniej. Więc to, o co walczyli m.in. z religią, iż to nie powinno być, dokładnie sami robią to, tylko w ramach swojej religii permisywnej edukacji seksualnej i religii genderowo-LGBTowej.
Przypomnijmy, artykuł 48. Konstytucji mówi, iż rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania. To, co za chwilę przeczytam, jasno pokazuje, iż z taką sytuacją mieć już do czynienia nie będziemy.
Zanim powiem o przykładach tego, co chce Barbara Nowacka i rząd Tuska, żeby było uczone wszystkie dzieci w szkołach, to warto powiedzieć, co wyrzucają, bo to jest bardzo znamienne. Zacznijmy od tego, co wyrzucają.
Wyrzucają adekwatnie wszystkie treści związane z wartością rodziny w życiu człowieka, z zakładaniem rodziny, z życiem rodzinnym, z trwałością rodziny. I to właśnie w czasie, kiedy nasila się kryzys małżeństw.
Wyrzucają adekwatnie wszelkie treści związane z małżeństwem. Proszę państwa, uczeń szkoły podstawowej nie dowie się z programu Barbary Nowackiej o istnieniu małżeństwa. Słowo “małżeństwo” pada dopiero w nauczaniu ponadpodstawowym, tylko jeden raz, w kontekście przepisów prawnych związanych z osobami żyjącymi bądź to w małżeństwie, bądź to w związkach nieformalnych.
Uczeń także nie dowie się nic na temat dojrzałości do małżeństwa, czynników warunkujących trwałość małżeństw, przyczyny rozpadu rodzin – po prostu tego wszystkiego nie ma. Nie dowie się też o wartości życia, nie dowie się o rozwoju dziecka w prenatalnym okresie życia. Ta wiedza naukowa, zdaniem lewicy, jest dzieciom, młodzieży do niczego niepotrzebna!
Nie pada ani razu słowo “dzietność” w czasach, kiedy mamy kryzys dzietności. Nie pada ani razu słowo “wielodzietność”, za to, bez niespodzianki, pojawia się słowo “bezdzietność”.
Brak jest wielu podstawowych informacji o zdrowiu! To ma być edukacja zdrowotna, tymczasem uczeń szkoły podstawowej będzie się uczył na temat wczesnej inicjacji seksualnej, nie będzie się natomiast uczył na temat chorób wenerycznych. To, co powinno być według tego śmiesznego programu, który oni tu wypichcili, dziesięciolatek ma charakteryzować pojęcie zdrowia seksualnego, ale o chorobach wenerycznych to się dowie fakultatywnie albo wcale! A dopiero w programie ponadpodstawowym ma być o tym powiadomiony.
Czyli sekwencja proponowana przez lewicę Tuska i Nowackiej jest taka: najpierw wysyłamy dzieci do inicjacji seksualnej, później powiemy im o tym, jakie są związane z tym zagrożenia, szczególnie te zdrowotne, na przedmiocie dla niepoznaki zwanym edukacją zdrowotną.
Idąc dalej o tym, co oni tu adekwatnie dodali. Trzynastolatki mają omawiać pojęcia orientacji psychoseksualnej i kierunki jej rozwoju, w tym: heteroseksualną, homoseksualną, biseksualną, aseksualną; wyjaśniać pojęcia tożsamości płciowej: cis-płciowości, transpłciowości.
Ja rozumiem, iż są naukowcy, którzy się takimi rzeczami zajmują. Ja rozumiem, iż istnieją organizacje LGBT, które sobie na ten temat publikują najróżniejsze materiały. Natomiast to nie jest żaden w tej chwili konsensus, żadne orientacje aseksualne, cis-płciowości, to nie jest język będący przedmiotem jakiegokolwiek konsensusu. I uczenie o tym trzynastolatków, dzieci i młodzież w momencie kształtowania ich tożsamości seksualnej, ich wychowania, ich norm, ich samooceny, jest po prostu niemądre! Zwyczajnie niemądre, a w wielu przypadkach pewnie szkodliwe – i być może właśnie o to chodzi. Idąc dalej, warto dodać, iż użyte sformułowania są często eufemizmami, na wzór dokumentów Unii Europejskiej czy konwencji stambulskiej. To znaczy mamy zakamuflowaną, niewyrażoną wprost ideologię LGBT, ideologię genderową, zwaną też oczywiście programem, teorią – to jest bez znaczenia, jakich oni słów używają, wiemy dobrze, o co chodzi – bez wyrażenia tego wprost.
Boją się tak naprawdę prawdy, nie podają podstawowych faktów zdrowotnych wynikających z praktykowania homoseksualizmu, z praktykowania transseksualizmu, z tego, z jakimi okaleczeniami, cierpieniami wiążą się tzw. operacje zmiany płci, jaka debata naukowa toczy się w tej chwili w świecie zachodnim na ten temat, jak państwa odchodzą od zachęcania do tego dzieci i młodzieży, ponieważ wiele osób zgłasza się jako pokrzywdzone przez te różnego rodzaju terapie i pseudoterapie.
Nie dowiemy się też faktów medycznych na temat aborcji, nie dowiemy się negatywnych konsekwencji związanych z aborcją czy antykoncepcją, ponieważ zdaniem rządzącej lewicy tych faktów po prostu ma nie być! A to ciągle nie koniec.
W dalszych podstawach programowych znajdziemy np. takie fanaberie, jak omawianie przez ucznia roli całożyciowej edukacji seksualnej. No to zdrowie czy całożyciowa edukacja seksualna? Mówienie o tym, na czym polega, i tu uwaga, bo to dla profesorów chyba, nie dla dzieci: norma medyczna, prawna, statystyczna, społeczna, moralna, religijna, partnerska i indywidualna.
No po takim praniu mózgu jedyny wniosek chyba jest taki, iż norma żadna nie istnieje! I dobrze wiemy, iż jest to jedna z głównych tez ruchu LGBT, ruchu genderowo-feministyczno-transowego. Nie ma żadnej normy, wszystko jest kwestią uznaniową, wszystko jest płynne. Płynna nowoczesność, jak nauczał ich autorytet profesor Bauman.
Dalej, omawia kwestie prawne i społeczne związane z przynależnością do grup osób LGBTQ+. No łaskawie, iż nie wymienili reszty alfabetu i nie rozszyfrowali. Tam się mają pojawić też jakieś inne dziwne rzeczy, obok kwestii seksualnych nie zapomnieli o kwestiach żywieniowych, np. uczeń będzie musiał pisać diety w oparciu o “dietę planetarną”.
Ciekaw jestem, czy dziennikarze, którzy zaraz będą bronić rządu Tuska i chorych pomysłów Nowackiej już wiedzą, co to dieta planetarna. Dziennikarze, do wyszukiwarek, proszę się uczyć, bo zaraz będziecie musieli udawać, iż to wszystko jest okej.
Obok tego pozostało drugi dokument, edukacja obywatelska. Tam są też kwiatki. Uwaga rodziców i konserwatywnych komentatorów na razie skupia się na tych deprawacyjnych aspektach edukacji zdrowotnej proponowanych przez Nowacką, natomiast w edukacji obywatelskiej oczywiście mamy stały pakiet lewicy “woke’istowskiej”, jak to się teraz mówi.
A więc uczeń będzie rozpoznawał postawy ksenofobii, stereotypów, uprzedzeń, dyskryminacji – a także, uwaga, uczniowie będą aktywizowani politycznie przez nauczycieli – reaguje na te zjawiska.
A także klimatyzm! Nie mogło tego zabraknąć u czołowych Europejczyków z polskiego rządu, a więc uczeń będzie wymieniał przyczyny i konsekwencje kryzysu klimatycznego, wyszukiwał informacje na temat działań na rzecz jego powstrzymania oraz w miarę możliwości angażował się w wybrane z nich. Ze względu na to, iż ten cały ruch klimatyczny, szczególnie młodzieżowy w Polsce, działa w dużej mierze metodami nielegalnymi, zwracam uwagę, iż jest tu mowa, iż uczniowie mają być zachęcani do reagowania, nie jest napisane, iż zgodnie z prawem. I to niejedyny przypadek.
Jeszcze wrócę na sekundę do kwestii zdrowotnych, jest mowa o wczesnych inicjacjach seksualnych. Dzieci między 10 a 15 rokiem życia mają być nauczane na temat inicjacji seksualnej. Ani razu w tym dokumencie nie pada słowo “pedofilia”. Dzieci mają być do tej inicjacji seksualnej zachęcane, natomiast nie mają być poinformowane, iż jest to sprzeczne z prawem! Przypadek? Nie sądzę.