Lewicki: Uszkodzenie gazociągów Nord Stream – kto za tym stoi?

1 rok temu

Takie pytanie, używane wraz z innym, poszukującym profitenta danego zdarzenia, było, swego czasu, kojarzone w Polsce z polityczną retoryką Wojciecha Jaruzelskiego. Pomimo pewnej banalizacji, czy wręcz ośmieszenia, właśnie z powodu Jaruzelskiego, ta metody daje jednak dobre wyniki, na co wskazywali już starożytni pozostawiając nam sentencję: is fecit, cui prodest – sprawcą jest ten, kto skorzystał.

Spróbujmy zastosować takie podejście do kwestii uszkodzenia gazociągów Nord Stream. Miało to miejsce w końcu ubiegłego miesiąca, ale przez cały czas sprawa jest niejasna.
Tu opinie się podzieliły między tych co przypisywali odpowiedzialność USA i tych, którzy widzieli w tym działalność Rosji. Do tych pierwszych zapisał się, i to chyba jako jeden z pierwszych, Radek Sikorski tym swoim wpisem na Twitterze, gdzie zdjęcie przedstawiające wyciek gazu z uszkodzonego rurociągu skomentował podziękowaniem USA: Thank you, USA.
Prawie od razu podchwycili to i wykorzystali Rosjanie. Rzeczniczka rosyjskiego MSW, Maria Zacharowa, napisała: „Polski eurodeputowany, były minister spraw zagranicznych Radek Sikorski zamieścił na Twitterze podziękowania dla Stanów Zjednoczonych za dzisiejszy wypadek na rosyjskich gazociągach. Czy to oficjalne oświadczenie o ataku terrorystycznym?”.
Z kolei Dmitrij Poljański, zastępca stałego przedstawiciela Rosji przy ONZ, który zna Sikorskiego z czasów swojej służby w Warszawie, zwrócił się tak bardziej po koleżeńsku: „Dziękujemy ci, Radku Sikorski! Jasno napisałeś, kto stoi za terrorystycznym uderzeniem w cywilną infrastrukturę”.
Ale największy rozgłos zapewnił Sikorskiemu sam główny przedstawiciel Rosji przy ONZ, Wasilij Nebenzia, który na forum RB ONZ wymachiwał kartką z wydrukowanym Twittem Sikorskiego jako czymś w rodzaju dowodu na to iż USA zaatakowały Nord Stream.
Kilku komentatorów skojarzyło to ze słynnym wydarzeniem sprzed sześćdziesięciu lat, kiedy Chruszczow, także na forum ONZ, walił butem w pulpit dla wzmocnienia swoich zapewnień, iż ZSRR pogrzebie Zachód. Tak, na przykład, Zbigniew Parafianowicz z Dziennika Gazety Prawnej zatytułował swoją opinię na ten temat następująco: „ Jak Sikorski stał się p.o. buta Chruszczowa”.

Nie jest moim celem dociekać dlaczego Sikorski tak się właśnie zachował, co go do tego skłoniło. Znacznie istotniejsze są następstwa jego zachowania. Trzeba tu zauważyć, iż w tej chwili Sikorski stoi na czele Delegacji Parlamentu Europejskiego ds. stosunków z USA. Zachodzi pytanie, jak ta afera wpłynie na możliwość wypełniania przez niego stanowiska przewodniczącego w sytuacji, gdy rzecznik Departamentu Stanu USA nazwał sugestię, iż za wybuchami na Bałtyku stały USA, „funkcją rosyjskiej dezinformacji”. Cała ta afera może być jakimś problemem nie tylko dla Sikorskiego, ale też dla jego partii, czyli PO, oraz także Parlamentu Europejskiego, gdzie w obecnej kadencji stoi on czele wspomnianej Delegacji ds. stosunków z USA. Według opinii znanego amerykanisty, prof. Zbigniewa Lewickiego, „Radosław Sikorski na stałe skompromitował się w Stanach Zjednoczonych”.

Pozostawmy jednak i te kwestie na boku, gdyż ważniejsze od nich jest prawidłowe ustalenie kto odpowiada za uszkodzenie Nord Stream. Toczy się w tej sprawie międzynarodowe śledztwo. Nie oddano go jednak stronie rosyjskiej, a choćby Rosji nie dopuszczono tam do udziału. Taka istotna różnica w stosunku do badania katastrofy smoleńskiej przez ówczesny rząd polski. Czyżby wtedy Rosja była godna zaufania i wiarygodna, a dopiero w tej chwili przestała taką być?
Kto miał zatem interes w tym by Nord Stream przestał działać? Wydawać by się mogło, iż najmniej powinno zależeć samej Rosji, by atakować własną infrastrukturę.
Jednak taka, pozorna oczywistość zaczyna wyglądać inaczej gdy spojrzymy dokładniej na sytuację wokół pracy rurociągów Nord Stream 1 oraz Nord Stream 2.
Nie jest tajemnicą, iż Putin, chciał, poprzez przyblokowanie przepływu przez Nord Stream 1, doprowadzić do uruchomienia Nord Stream 2. Znana jest sprawa, gdy strona rosyjska odmówiła przyjęcia od Niemców wyremontowanej w Kanadzie turbiny do tłoczenia gazu przez NS1, aby wytworzyć dodatkową presję na zgodę dla uruchomienia NS2, który był już gotowy.
W lipcu 2022 r. przepływ gazu w NS1 został przerwany z powodu prac konserwacyjnych, następnie został wznowiony ze zmniejszoną przepustowością, ale w końcu sierpnia został całkowicie wyłączony przez rosyjskiego operatora. Zresztą Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Rosji, wyraził się jasno w tej kwestii: Problemy z dostawami gazu będą trwały do zniesienia sankcji.

Jednocześnie Rosja miała świadomość, iż pozrywanie kontraktów, nieprzyjęcie turbiny dla NS1 i zatrzymanie tłoczenia gazu, w dalszej perspektywie skończy się przed sądem arbitrażowym, gdzie Niemcy i inni kontrahenci, będą skarżyć Gazprom o wielkie odszkodowania, które będą tym większe, im dłużej by taka sytuacja, zatrzymania dostarczania gazu przez Rosję, trwała.
Wobec tego uszkodzenie rurociągu, tak duże, iż obiektywnie uniemożliwia jakiekolwiek tłoczenie gazu przez Gazprom, zwalnia też niejako ten koncern od odpowiedzialności za niewypełnianie kontraktów. Najlepiej aby można to było przypisać sile wyższej, której działanie usuwa możliwość płacenia odszkodowań. W tym kontekście trwałe uszkodzenie NS1 może być dla Gazpromu korzystne.

A co z Nord Stream 2, na którego uruchomieniu tak bardzo Putinowi zależy? Tu mamy jeszcze bardziej zastanawiającą sytuację. Zarówno NS1 jak i NS2 składają się z dwóch nitek rur, każdy. Otóż w wyniku domniemanego sabotażu uszkodzone zostały obie nitki NS1, ale tylko jedna nitka gazociągu NS2. Nitka B tego gazociągu ma być sprawna i, zgodnie z oświadczeniami strony rosyjskiej, jest on gotów do dostarczania gazu do Niemiec.
Już 3 października doniósł o tym rządowy dziennik Rossijskaja gazieta w tekście pod tytułem: „Европа может начать импорт газа из России по оставшейся трубе „Северного потока-2” (Europa maże zacząć import gazu pozostałą nitką NS2”.

Jakiż to niesamowity przypadek, z tym uszkodzeniem gazociągów! NS1, którym Rosja nie chciała przesyłać gazu, został całkowicie uszkodzony, zaś NS2, którego uruchomienie Rosja chce na wszelkie sposoby wymusić, może właśnie zacząć przesył.
Jaki jest, oczekiwany przez rosyjskie władze, dalszy przebieg zdarzeń? Nietrudno odgadnąć. prawdopodobnie Rosjanie spodziewają się, iż obecna sytuacja Niemiec zmusi ich do zgody na uruchomienie NS2, a po tym jak ta jedna, nieuszkodzona nitka zacznie działać, to pozostałe trzy uszkodzone się naprawi i cała infrastruktura zacznie działać umożliwiając, tym samym, całkowitą eliminację przesyłu gazu przez Ukrainę i Polskę, właśnie tak, jak Putin by chciał.

Wygląda na to, iż zakres uszkodzeń w dniu 26 września dokładnie pasuje do takiego scenariusza. To zresztą nie pierwszy przypadek gdy uszkodzenia gazociągów jakoś tak współgrały z rosyjskim interesem. Tak było też, na przykład, w styczniu 2006 roku, kiedy to, wskutek eksplozji, został uszkodzony gazociąg z Rosji do Gruzji, akurat wtedy, gdy Gruzja ujawniła chęć wstąpienia do NATO.
Widać, iż ci, wysadzający rosyjskie gazociągi, terroryści, na których tak mocno pomstuje Rosja, mają jednak, jakimś dziwnym trafem, bardzo mocno na uwadze bieżące rosyjskie interesy.
To wszystko pozwala mieć duże wątpliwości względem oficjalnej rosyjskiej narracji w tym względzie. W rosyjskiej układance propagandowej, chyba jednak niezbyt skomplikowanej, różne osoby pełnią określone role, także ci, co próbują przypisać sprawstwo jakiemuś innego, niż Rosja, państwu.

Stanisław Lewicki

Idź do oryginalnego materiału