Lewicki: Czy Putin wygrywa wojnę i dlaczego nie godzi się na rozejm?

1 tydzień temu

W rosyjskiej publikacji zatytułowanej „Rosja i ZSRR w wojnach XX wieku. Straty Sił Zbrojnych” wydanej w roku 2001 są zawarte szczegółowe dane statystyczne. Analiza tych danych, dotyczących szczególnie powojennego okresu ZSRR, czyli lat 1946-1991, daje bardzo interesujące wyniki. Okazuje się, iż za wyjątkiem wojny w Afganistanie, która zaczęła się w roku 1979, te straty można uważać za bardzo niskie i suma zabitych żołnierzy we wszystkich operacjach prowadzonych przez ZSRR, biorąc pod uwagę czas od Wojny Domowej w Chinach w latach 1946-1950, poprzez Wojnę w Korei oraz interwencje na Węgrzech w roku 1956 i w Czechosłowacji w roku 1968, a także udział sowieckich specjalistów i doradców w innych konfliktach, zamyka się liczbą, co policzyłem, 2402 zabitych, nazywanych też stratami bezpowrotnymi.

Wojna w Afganistanie przyniosła ZSRR straty w wysokości 15051 zabitych (łączne straty wojska i KGB), co daje razem, za cały okres od roku 1946, czyli przez 45 lat, liczbę 17 453 zabitych. Ta liczba wydaje się bardzo niewielka, szczególnie gdy porówna się ją ze stratami innych krajów, w tym zachodnich. Straty USA za ten sam okres to 95 944 zabitych, zaś straty Francji, w wojnach w Indochinach i Algierii, to 46 285 Francuzów. Uważa się, co jest prawdą, iż ZSRR prowadził bardzo agresywną politykę, ale realizował ją wykorzystując innych: Koreańczyków, Wietnamczyków, Kubańczyków, Syryjczyków, Egipcjan, jako swoich zastępców w wojnach z Zachodem. Raz ZSRR poszedł na wojnę sam, do Afganistanu w 1979 roku, i spowodowało to duże problemy, które dołożyły się do innych skutkujących razem upadkiem ZSRR.

Od czasów gdy Rosją zaczął rządzić Putin, czyli od 2000 roku, możliwości wykorzystania innych do jej wojen znacząco się zmniejszyły i Rosja prawie wszystkie je, łącznie z obecną wojną na Ukrainie, realizowała przy pomocy tylko własnych żołnierzy. Skutek tego był taki, iż masowo wzrosły straty armii rosyjskiej. Już II wojna w Czeczenii przyniosła, według różnych ocen, od 6 tysięcy, do choćby 14 tysięcy zabitych rosyjskich żołnierzy. Ale ostatecznie ta wojna okazała się zwycięska, toteż liczba strat nie odgrywa aż tak wielkiej roli. Zdecydowanie gorzej jest z obecną wojną na Ukrainie. Dotychczasowe bezpowrotne straty rosyjskie są o wiele większe i wynoszą, według różnych szacunków, od 200 tysięcy do choćby ponad 300 tysięcy zabitych żołnierzy rosyjskich, i to z wyłączeniem strat formacji separatystycznych republik DNR i LNR.

Można przyjąć, iż we wszystkich wojnach Putina, uwzględniając II wojnę czeczeńską, wojnę w Gruzji, konflikt na Ukrainie w latach 2014-2022, i obecną wojnę na Ukrainie, zginęło łącznie co najmniej 300 tysięcy rosyjskich żołnierzy lub ochotników i członków prywatnych firm w rodzaju Grupy Wagnera. Oznacza to, iż przez 25 lat rządów Putina zginęło 17 razy więcej rosyjskich żołnierzy niż przez ostanie 45 lat funkcjonowania ZSRR. To wielka różnica, która staje się jeszcze większa, gdy weźmiemy pod uwagę, iż obecna Rosja posiada prawie dwa razy mniej ludności niż ZSRR w chwili rozpadu.

Świadomość ponoszenia wielkich strat istnieje w Rosji i jest ona tłumiona obecnym represyjnym prawem. Co innego, gdyby doszło do rozejmu, to wtedy zaraz pojawiłyby się pytania, czy warto było prowadzić tak niszczącą wojnę. To mogłoby doprowadzić do załamania się reżimu i końca putinizmu. Wielu twierdzi, iż poparcie dla Putina jest w Rosji bardzo silne, tylko nie uwzględnia faktu, iż dwa lata temu było ono tak samo silne, ale podczas buntu Prigożina, który parł na Moskwę, nie pojawili się żadni liczni obywatele chcący bronić władzy. Było im to obojętne, a w wielu miejscach, jak w Rostowie nad Donem, liczni dawali wyrazy sympatii dla buntowników.

Dlatego Putinowi jest potrzebne zwycięstwo, którym można by usprawiedliwić duże straty. Putin jest w sytuacji przegrywającego gracza w kasynie, który kontynuuje grę w nadziej na odegranie się i nie bierze pod uwagę niewygodnych faktów. A są one dziś takie, iż Ukraina nie daje się pokonać i w tej chwili postępy rosyjskich wojsk bardzo się zmniejszyły. Na dodatek ukraińskie drony dalekiego zasięgu niszczą, po kolei, rosyjskie rafinerie ropy, doprowadzając do sytuacji, iż w Rosji brakuje paliwa.

To niszczenie rafinerii w Rosji i inne ataki na infrastrukturę są na tyle niewygodne dla rosyjskiej władzy, iż mogą być powodem obecnych prowokacji związanych z wysyłaniem dronów do Polski, czy też pojawieniem się rosyjskich samolotów w przestrzeni powietrznej Estonii. Putinowi może chodzić o odwrócenie uwagi od tego, iż brakuje benzyny na rynku, a wojna na Ukrainie idzie źle.

Na dodatek obecny rok jest pierwszym w Rosji, kiedy pojawił się wielki deficyt budżetowy, który może, do końca roku, osiągnąć choćby 10 trylionów rubli, czyli, według obecnego kursu, ok. 120 mld dolarów. Tak, jak do tej pory mówiono, iż sankcje nie szkodzą rosyjskiej gospodarce, to w tej chwili nie jest to już narracja, którą można by dalej podtrzymywać.W rosyjskiej gospodarce jest źle, zaś chiński partner nie jest skłonny finansowo angażować się dla wsparcia.

Sytuacja jest zatem taka, iż Putin nie wygrywa wojny na Ukrainie, ale jednocześnie nie może on, bez poważnego ryzyka utraty władzy, uznać tego faktu i zgodzić się na rozejm i pokój, który nie mógłby przedstawić jako swoje zwycięstwo.

Stanisław Lewicki

Idź do oryginalnego materiału