Lewica chce państwowego in vitro

11 miesięcy temu
Zdjęcie: 29.09.2023. Kielce. Konferencja Nowej Lewicy / Fot. Marcin Marszałek - Radio Kielce


Działacze lewicy chcą by metoda in vitro była dotowana przez państwo. Jeden ze sztandarowych postulatów tego ugrupowania, zdaniem jego członków jest najskuteczniejszą metodą radzenia sobie z bezpłodnością.

Marcin Chłodnicki, zastępca prezydenta Kielc twierdzi, iż bezpłodność jest problemem, który dotyka co piątą parę w Polsce. Działacz lewicy uważa, iż najskuteczniejsze działania w tej kwestii podejmują samorządy, w których lewica sprawuje władzę lub współrządzi. Według niego najlepszym przykładem są Kielce.

– Tak naprawdę nie jest to żadna innowacja. Dzisiaj leczenie niepłodności metodą in vitro powinno być absolutnym standardem. Pierwszego zapłodnienia w ten sposób dokonano w 1977 roku. W Polsce pierwsze dziecko poczęte dzięki in vitro urodziło się 1988 roku. Jest bezdyskusyjnie kluczowe, by państwo finansowało leczenie niepłodności, ponieważ jest to problem cywilizacyjny dotykający wiele społeczeństw – mówi.

Z kolei Henryk Milcarz, kandydat Nowej Lewicy do senatu twierdzi, iż funkcjonujące w tej chwili rządowe programy socjalne i pomocowe jak np. 500 plus czy 800 plus, nie przyczyniły się do znaczącego wzrostu dzietności w Polsce.

– Samorządy takie jak Kielce czy Częstochowa, w których rządzą osoby otwarte na problem bezpłodności program in vitro finansują. Poza miastami wspierającymi bezdzietne rodziny pozostaje też droga indywidualna. To jednak wiąże się jednak z wydatkami na poziomie 10-12 tys. zł. Ile osób w tej chwili na to stać – dodaje.

Marcin Chłodnicki dodaje, iż dotychczas w ramach miejskiego programu in vitro w Kielcach, na świat przyszło 22 chłopców oraz 21 dziewczynek. Miasto na ten cel od 2020 roku wydało 770 tys. zł.


Idź do oryginalnego materiału