Na dobrych studiach medycznych jest po kilkunastu kandydatów na jedno miejsce. Dostają się na nie ci, co zdali najlepiej maturę z biologii, chemii, czasem matematyki. Pytanie moje jest takie, czy to optymalny sposób selekcji na przyszłych lekarzy?
W roku 2040 diagnozy medyczne będą dokonywane przez sztuczną inteligencję, a operacje będą robić roboty. To, czego nam komputery i roboty nie zapewnią, to ludzka empatia, życzliwość, czasem potrzymanie pacjenta za rękę, czasem porozmawianie z rodziną umierającego.
Takich umiejętności i predyspozycji nie sprawdza matura- być może w odrzuconych kandydatach są właśnie tacy, którzy kochają ludzi i są przez nich kochani.
Oczywiście, potrzeba 5, a może 10% lekarzy, którzy będą genialnymi naukowcami tworząc software i hardware do leczenia ludzi. Ci muszą być równie mądrzy, jak AI i roboty. Pozostali nie muszą, bo zastąpi ich elektronika.
Warto, żeby profesorowie medycyny potrafili sobie wyobrazić, czego się powinien student teraz uczyć, żeby być dobrym lekarzem za kilkanaście lat.
Michał Leszczyński