Lech Wałęsa po raz pierwszy publicznie zabrał głos w sprawie śmierci swojego syna, Sławomira. Były prezydent i legendarny lider „Solidarności” odniósł się do tragedii w emocjonalnych komentarzach zamieszczonych na Facebooku.
W sobotę, 3 maja, Wałęsa odpowiedział na wpis jednego z użytkowników mediów społecznościowych. Z jego słów jasno wynika, iż osobiste dramaty, które dotknęły jego rodzinę, są — w jego opinii — skutkiem brutalnej krytyki, jakiej sam był przez lata poddawany.
„Synowie moi zmarli przez takich jak ty, którzy ubliżali ojcu. Byli słabsi psychicznie, nie wytrzymywali tak nikczemnych, bezpodstawnych wrednych ataków. Załamując się, łapali za kieliszek” — napisał Wałęsa.
W kolejnym komentarzu były prezydent dodał: „To moja sprawa, rachunek za całkowite oddanie się walce o wolność Polski. Muszę zapłacić — nie miałem czasu dla rodziny, kiedy dzieci dorastały i mnie potrzebowali”.
Śmierć Sławomira Wałęsy — znane są pierwsze ustalenia
W środę 30 kwietnia zmarł Sławomir Wałęsa, jeden z ośmiorga dzieci Lecha i Danuty Wałęsów. Jego ciało znaleziono w mieszkaniu w Toruniu. Mężczyzna miał 53 lata i osierocił czwórkę dzieci.
Policja przeprowadziła czynności z udziałem prokuratora. Dotychczasowe ustalenia nie wskazują na udział osób trzecich.
Sławomir Wałęsa przez wiele lat zmagał się z uzależnieniem od alkoholu. Był również notowany przez policję — m.in. za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu. Informacje te były wielokrotnie opisywane przez media.
Druga rodzinna tragedia w ciągu kilku lat
To nie pierwsza tak dramatyczna strata w rodzinie byłego prezydenta. W styczniu 2017 roku zmarł Przemysław Wałęsa, mając zaledwie 43 lata. Jego ciało również znaleziono w mieszkaniu, a śledczy — podobnie jak w przypadku jego brata — nie dopatrzyli się udziału osób trzecich.
Przemysław miał poważne problemy zdrowotne i był wcześniej hospitalizowany. Śmierć obu synów to ogromny cios dla Wałęsy, który dziś otwarcie przyznaje, iż poświęcenie życia sprawom publicznym miało wysoką cenę w jego życiu prywatnym.