Le Pen wezwała do nowych wyborów parlamentarnych po dymisji premiera, lewica się naradza

ifrancja.fr 2 godzin temu

Szefowa frakcji parlamentarnej francuskiego skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN) Marine Le Pen ponownie wezwała w poniedziałek do nowych wyborów parlamentarnych w kraju po tym, jak premier Sebastien Lecornu podał się do dymisji. Skrajna lewica zwołuje naradę wszystkich partii lewicowych.

Le Pen oświadczyła, iż rozwiązanie parlamentu – co leży w kompetencjach prezydenta Emmanuela Macrona – jest w obecnej sytuacji „absolutnie niezbędne”. Dodała, iż byłoby „mądre” ze strony Macrona, by on sam ustąpił. Wezwania te ze strony skrajnej prawicy nie są nowe; Le Pen zamierza startować w wyborach prezydenckich, które według kalendarza wyborczego mają się odbyć w 2027 roku. Macron wykluczał dotąd, by ustąpił przed końcem kadencji.

Za nowymi wyborami parlamentarnymi opowiedział się również były polityk prawicowych Republikanów Eric Ciotti, który od 2024 roku współpracuje z partią Le Pen, wbrew zasadzie „kordonu sanitarnego”, czyli izolowania skrajnej prawicy.

Po lewej stronie sceny politycznej skrajnie lewicowa Francja Nieujarzmiona (LFI) zaproponowała wszystkim lewicowym partiom, które w wyborach 2024 roku tworzyły sojusz – Nowy Front Ludowy (NFP), spotkanie w poniedziałek po południu, by przyjrzeć się „wszystkim możliwym hipotezom” w obecnej sytuacji. Szef LFI Jean-Luc Melenchon wezwał, by parlament zajął się „natychmiast” wnioskiem o impeachment wobec Macrona.

Umiarkowana lewica – Partia Socjalistyczna (PS), która była nadzieją Lecornu na poparcie jego rządu, nie zapowiedziała dotąd, czy będzie uczestniczyć w spotkaniu proponowanym przez LFI. Szef socjalistów Olivier Faure uznał jedynie, komentując dymisję Lecornu, iż premier postąpił „z godnością i honorem”.

Wezwania skrajnych partii do ustąpienia bądź impeachmentu prezydenta nie są nowe. Inne partie opozycyjne ich nie popierały, jednak ogółem opozycja uważa, iż to Macron spowodował obecny impas polityczny rozwiązując parlament w 2024 roku i rozpisując wybory, które wyłoniły obecne, bardzo podzielone Zgromadzenie Narodowe.

Prezydent, bardzo aktywny w ostatnich tygodniach na arenie międzynarodowej, przyjął w poniedziałek rano dymisję Lecornu. Przedstawiciel partii Republikanie (kontynuatorki gaullistowskiej prawicy) Xavier Bertrand wezwał Macrona, by „przemówił” w obecnej sytuacji. Republikanie zwołali pilne posiedzenie swej partii, które skończyło się po godzinie 12.

Impas w powoływaniu rządów, który trwa od wyborów parlamentarnych z 2024 roku, zbiega się z bardzo niskimi notowaniami Macrona i jego partii. W sondażu z września zadowolenie z działań szefa państwa wyraziło 17 proc. Francuzów, podczas gdy w maju było to 25 proc., a w czerwcu – 23 procent. W razie nowych wyborów parlamentarnych partie centrowe, czyli obóz polityczny Macrona, mogłyby liczyć na 14 proc. głosów, według sondażu ośrodka IFOP przeprowadzonego na początku września. (PAP)

Idź do oryginalnego materiału