W Mormant-sur-Vernisson w departamencie Loiret, w środkowej Francji, odbyło się wczoraj spotkanie, które – choć przemilczane przez media głównego nurtu lub przedstawiane w krzywym zwierciadle – zgromadziło ludzi zatroskanych o przyszłość Europy.
Zorganizowane przez Patriotów dla Europy, a szczególnie przez przedstawicieli Zjednoczenia Narodowego (RN), wydarzenie nie było przepełnione nienawiścią, jak chcieliby niektórzy komentatorzy, ale nadzieją – na suwerenność, sprawiedliwość i powrót do wartości, które uczyniły Europę wielką.
Marine Le Pen rozpoczęła swoje przemówienie od zdecydowanego rozróżnienia między Europą jako wspólnotą narodów a Unią Europejską jako strukturą polityczną:
Moi przyjaciele, Europa to nie Unia Europejska. Europa to my, i nadszedł czas, by i tutaj przywrócić porządek.
Z każdą kolejną minutą jej ton stawał się bardziej stanowczy. Mówiła o ambicji sięgnięcia po władzę, by oddać ją obywatelom:
Nie chcemy odejść od stołu, chcemy dokończyć grę i ją wygrać. Przejąć władzę we Francji i w Europie, by oddać ją ludowi.
Zarysowała też swoją pozytywną wizję Europy – jako przestrzeni różnorodnych, współpracujących narodów:
Nasza Europa jest braterska, żywa, pewna siebie i zakochana w przyszłości. Chcemy budować nie bezosobową Unię Europejską, ale sojusz narodów europejskich – wspólnotę historii i przeznaczenia, szanującą narody, kultury, tożsamości.
Le Pen wyraźnie odcięła się od unijnej biurokracji, podkreślając, skąd Europa naprawdę czerpała siłę:
Europa nie czerpała swojej siły z biurokratycznej fabryki petów, ale z geniuszu i energii każdego z tych ludów oraz z wyjątkowości tych krajów.
Przypomniała też o historycznej potędze kontynentu – zawsze wtedy, gdy jego państwa były wolne:
Europa była silna, ponieważ te ludy były wolne. Europa była wielka, bo te państwa były przedsiębiorcze. Europa jaśniała, bo te narody promieniowały.
Wskazała, iż dzisiejszy świat nie czeka – a siła narodów musi być odpowiedzią na globalne wyzwania:
Dziś, gdy świat – Stany Zjednoczone, Chiny, Rosja, BRICS – rzuca Europie wyzwanie siły, Europa może odzyskać swoje miejsce tylko dzięki powrotowi narodów, które ją tworzą.
Jako dowód na tę tezę podała przykłady z ostatnich miesięcy:
Widzimy już tego zalążki w każdy wieczór wyborczy – jak niedawno w Rumunii czy Polsce.
Le Pen przekonywała, iż to właśnie patrioci są dziś siłą nowoczesności:
Patrioci dla Europy, moi przyjaciele, nie są dziećmi przeszłości. Ale w świecie, który widzi triumf narodów, oni – my – jesteśmy zwolennikami przyszłości, a choćby jej twórcami.
Zaproponowała konkretne reformy, które jej zdaniem przywróciłyby demokrację i siłę Unii Europejskiej:
Zreformujemy Unię Europejską, by na nowo zbudować Europę na prawdziwej demokracji, to znaczy opartej na woli ludów.
Podkreślała przy tym wagę współpracy między wolnymi państwami:
Zreformujemy Unię Europejską, by stworzyć w Europie przestrzeń współpracy wolnych i niezależnych państw.
W kontekście geopolitycznym mówiła o potrzebie odbudowy europejskiej potęgi:
Zreformujemy Unię Europejską, by odzyskać siłę – ambicję, która jest z natury europejska, ale przede wszystkim koniecznością w nadchodzącym świecie.
Le Pen nie zapomniała również o miejscu Europy na arenie międzynarodowej:
Zreformujemy Unię Europejską, by z naszymi narodami odzyskać międzynarodowy autorytet, który straciliśmy, by działać na rzecz pokoju – oczywiście w Europie, ale też pokoju na świecie.
Tematy gospodarcze także nie zostały pominięte. Wśród nich – wolny handel i ochrona lokalnych interesów:
Uwarunkujemy umowy o wolnym handlu sprawiedliwością społeczną, poszanowaniem naszych norm i adekwatną ochroną naszych sektorów.
A na zakończenie – mocne podsumowanie:
A przede wszystkim – przywrócimy narodom europejskim ich najbardziej święte prawo: prawo do decydowania, kto wchodzi i kto zostaje u nich.
Wielu uczestników spotkania w Loiret powtarzało między sobą jedną frazę:
To, co mówi Marine, to myślimy wszyscy – tylko nie wolno nam o tym mówić.
Po Le Pen głos zabrał Jordan Bardella, lider RN. Wezwał do nowej Europy – zbudowanej na wartościach, nie kompromisach:
Nie chcemy Europy Macrona – chcemy Europy narodów.
Wiatr historii już dmucha nad kontynentem.
Jeśli działa to gdzie indziej, to zadziała i u nas. Francja może się podnieść i znów być wielka, piękna, suwerenna i szanowana.
W jego wystąpieniu nie zabrakło akcentów bezpieczeństwa:
Potrzebujemy Europy ochrony – takiej, w której Schengen nie będzie więcej dziurą.
Publiczność szczególnie żywiołowo zareagowała na proste, ale silne hasło:
On est chez nous – Jesteśmy u siebie.
Węgierski premier Viktor Orbán mówił z kolei o historycznej misji swojego kraju:
Węgry ponoszą odpowiedzialność wobec UE za przekazywanie przesłania wolności. Węgry są wzorem oporu wobec tyranii. Węgry są latarnią wolnej Europy.
Nie zabrakło też twardego ostrzeżenia:
Nie pozwolimy im zniszczyć naszych miast, gwałcić naszych kobiet, zabijać cywilów.
Santiago Abascal, lider hiszpańskiego VOX, zakończył blok przemówień najmocniejszym akcentem. Mówił o walce z systemowym uciskiem:
Prześladowania, które dotykają Marine, staną się normą. Będą używać instytucji, mediów, sądów – jak robi to rząd Sáncheza w Hiszpanii.
Przypomniał, iż konserwatyści są globalnie na celowniku:
W Kolumbii, Brazylii, Ekwadorze, USA – wszędzie uderzają w kandydatów prawicy.
Nie zatrzymamy się. Mamy siłę naszych narodów, nasze flagi, dziedzictwo naszych ojców i przyszłość naszych dzieci. To im jesteśmy winni wszystko.
Abascal wyraził uznanie dla przywódców takich jak Orbán, Wilders i Ventura:
Orbán pokazał, iż istnieje alternatywa wobec poddaństwa. Broniąc interesów Węgier, bronił też naszych.
Wilders wykazał się odwagą, rezygnując z udziału w rządzie Holandii.
André Ventura osiągnął świetny wynik w Portugalii.
Podsumował to jednym z najgłośniejszych fragmentów wystąpienia:
Reprezentujemy ludzi prostych – nie milionerów. Oni chcą wojny i biedy. My chcemy wolności i suwerenności.
I zakończył hasłem, które wielu zapamięta:
Oni mówią: „Nie będziesz mieć nic i będziesz szczęśliwy”.
A my mówimy: „Odzyskamy wszystko. Odbudujemy wszystko. Zrobimy to razem”.