Kurski robi dobrą minę do złej gry. Tłumaczy swoją widowiskową klęskę

3 miesięcy temu

Głos zabrał największy przegrany tych wyborów do Parlamentu Europejskiego czyli Jacek Kurski. Okazało się iż niesławnego dawnego szefa TVP nie chce choćby najwierniejszy elektorat PiS.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


– Jako członek sztabu PiS cieszę się, iż Prawo i Sprawiedliwość poprawiło wynik w stosunku do wyborów parlamentarnych o prawie 1 p.p. uzyskując 36,16%. To ogromny sukces, zważywszy na postępy politycznego odwetu, gwałcenia prawa, w tym Konstytucji oraz domykania monopolu informacyjnego po siłowym przejęciu TVP przez Koalicję 13 grudnia – przekonuje Kurski w mediach społecznościowych.

– Z drugiej strony, praca w sztabie, dla kandydata spoza „jedynki”, mogła mieć swoją cenę – samemu bowiem nie udało mi się uzyskać mandatu. Miesięczna kampania, choć intensywna, okazała się zbyt krótka, aby przebić się do świadomości ludzi z moim powrotem do polityki po 10-letniej w niej absencji – dodał.

Po czym zapewnił, iż „dalej będzie pracował dla Polski”. Prawdę mówiąc zabrzmiało to jak groźba.

Idź do oryginalnego materiału