Zacząć te rozważania należałoby od roku 90-tego i określenia tego, co rozumiem jako oświecenie. Następnie spróbujemy sobie odpowiedzieć czym jest tożsamość i jakie są konsekwencje jego braku.
Mądrość według Arystotelesa składa się z: wiedzy naukowej, myślenia intuicyjnego oraz rozsądku. Przez wiedzę naukową miał na myśli takie oczywistości, jak: w słońcu jest mi ciepło, woda gasi pragnienie, a rzucony przedmiot spada. Innymi słowy, coś niepodważalnego, czyli coś innego niż np. abstrakcyjne odkrycia z fizyki. Myślenie intuicyjne, to pewna zdolność do rozumienia rzeczy przy pomocy części dusz nieświadomej, czyli czegoś w rodzaju serca, jak byśmy to dziś nazwali. Rozsądek zaś, to umiejętność wyciągania wniosków przynoszących korzyść oraz zdolność do analitycznego myślenia prowadząca nas do prawdy. To wszystko, co wymienione powyżej, wymaga od nas pracy (zdobywanie wiedzy), pokory (intuicja) oraz inteligencji (rozsądek). Mimo to, trudno nam jednoznacznie przypisać komuś, iż jest mądry lub nie. Sama mądrość jest niedookreślona i jest bardziej procesem w ramach, którego osiągamy ową mądrość. Wymaga ona trudu oraz obiektywności.
Czym z kolei jest oświecenie? Jest to cecha, którą po osiągnięciu pewnych wartości, możemy sobie jednoznacznie przypisać. Czyli owe oświecenie jest dalece prostsze od mądrości. Mamy wyznaczony kierunek, ku któremu mamy zmierzać i po drodze zdobyć określoną wiedzę, posiadaną przez wskazane autorytety. Wtedy osiągamy status oświecenia, a przez to pewnego rodzaju tożsamość. Jak widać, zdecydowanie łatwiej jest zostać oświeconym, niż mądrym. A błędem naszych czasów jest zrównanie obu pojęć oraz przypisanie mądrości ludziom oświeconym. A te dwa terminy, mądrość i oświecenie, NIE są tym samym!
Teraz lata 90-te i brak tożsamości.
Ja sam nie miałem tej wątpliwej przyjemności doświadczyć na własnej skórze dobrodziejstw PRL-u, dlatego ten opis będzie dość intuicyjny. Opieram się na tym co słyszałem od rodziców, dziadków, wujostwa i wszystkich ich znajomych. Z tych opisów, których się nasłuchałem na myśl przychodzi mi perspektywa szarości. Ludzie byli szarzy nie dlatego, iż tak się ubierali, ale edukacja, kultura, charakter, relacje społeczne były ,,szare”. Nie było w nich kolorów, chęci do życia. Miałkość i akceptacja zastanego systemu oraz brak woli zmiany jego doprowadziły niejako do szarości światopoglądów. Szarość, czyli brak mieszanki barw, niechęć przyznania czemuś wartości i dążeniu do czegoś kolorowego, co ma większe znaczenie niż ogórki i pół litra wódki.
Przychodzi rok 89’ i „upadek komuny”. Ci szarzy ludzie mają wkroczyć teraz w świat demokracji, pełen barw. Innymi słowy, owi szaracy nie mają tych kolorów, które odpowiedzialne są za poczucie tożsamości! Jest to absolutnie ważne, ponieważ społeczeństwo było spragnione tych kolorów i ich potrzeba co do nowej palety była dyktowana ambicją przynależności do jakiejś grupy, najlepiej nie komunistycznej. Oni szukali kolorów zachodu, kolorów demokracji, wolności. Szkopuł polegał na tym, iż nie wiedzieli jak do tego dojść. W tym momencie, w ten brak tożsamości wchodzą elity postpeerelowskie i szerokie grono oświeconych(!) redaktorów i dziennikarzy, którzy niestety nie zdając sobie z tego sprawy, również byli przesiąknięci szarością. Oni także nie byli zdolni pojąć kolorytów nowego świata i przeświadczeni o swoim oświeceniu, zaczęli wypełniać paletę obywatelskich kolorów kolejnymi odcieniami szarości. A owe społeczeństwo lat 90-tych nie zdawało sobie z tego sprawy. Innymi słowy, ta pustka tożsamościowa nie została niczym napełniona, czyli brak tożsamości nie zniknął – został tylko zagospodarowany. W toku tego powstały dwa nurty. Pierwszy – hurrapatrioci, drugi – bezrefleksyjni kochankowie zachodu. Oba były budowane na wzorze oświecenia. Szaracy uwierzyli w swój „nowy” wzór oświecenia, jako ten jedyny i słuszny, a w sukurs tej dewocji przychodziły dedykowane media i kanały w telewizorze oraz artykuły w gazetach. Nie zaproponowano ludziom szukania mądrości, ale zaoferowano im tylko oświecenie. Było to dla nich absolutnie ważne, ponieważ budowało to poczucie własnej wartości. Szarak nie było już głupiutkim, zagubiony człowiekiem w nowej rzeczywistości. On ją teraz rozumiał i wiedział co należy robić, aby było dobrze.
Zmiana tych błędnych poglądów jest bardzo trudna. Taka niezdolność do przyswajania wiedzy i wizji niezgodnej, czy to z hurrapatriotyzmem, czy z czczeniem zachodu, jest efektem tego, iż jeśliby ktoś się przyznał do bycia oszukanym w oświeceniu, to musiałby się także przyznać do tego, iż przez 30 lat dał się ,,robić w bambuko”. To jednak oznaczałoby bycie tym głupiutkim, zagubionym człowieczkiem, a takim człowieczkiem nie chce być żaden z nas. Dysonans poznawczy, par excellence. Stąd beton tego pokolenia.
Opisane powyżej mechanizmy początku lat 90-tych odbijają się ohydną czkawką 30 lat później. Dzieci, które w drugiej dekadzie XXI wieku wchodzą w dorosłość, są zagubione i pozbawione tożsamości jeszcze bardziej niż ich rodzice. To ile krzywdy doświadczają oni dzisiaj próbując odnaleźć swoją paletę kolorów, jest dowodem na to jak pustka tożsamościowa i kompleksy owych lat 90-tych były szkodliwe. Szarość jaką otrzymali od rodziców została wypełniona przez blichtr XXI wieku. U nich brak poczucia własnej wartości zwyczajnie się zwielokrotnił. Młodzi ludzie dziś przyklejają się do ulic, oblewają pomniki oraz inne dzieła sztuki farbami, szukają rozwiązania swoich problemów przez zmianę płci, są uzależnieni od masturbacji, chorują masowo na depresję, okaleczają się i wierzą zakłamanym „naukowcom” udowadniającym im np. brak biologicznych różnic pomiędzy kobietą a mężczyzną. Nie mam na myśli tego, iż wszystko to jest winą szeroko rozumianej michnikowszczyzny lat 90-tych – temat jest dalece bardziej złożony. Chcę po prostu pokazać jak bolesny jest brak tożsamości i poczucia własnej wartości.
W jaki sposób objawiają się zaburzone poczucie własnej wartości i związany z nim kompleks niższości? Oprócz bezkrytycznego przyjmowania, iż to co jest na zachodzie jest lepsze od tego co w Polsce, dochodzi także do bagatelizowania swojego wysiłku i przypisywanie sukcesu gospodarczego danej partii rządzącej, także tej hurrapatriotycznej. Ludzie, którzy w latach 90-tych wchodzili na rynek pracy i zakładali rodziny, to pokolenie cechujące się ogromną pracowitością. Pamiętając widok półek sklepowych jedynie z octem i ogórkami robili wszystko, aby uchronić swoich bliskich, w szczególności dzieci od tego samego. Spędzali oni w pracy niezliczone godziny, potem jechali do sklepu, odbierali dzieci ze szkół i po powrocie do domu gotowali obiad, aby później usiąść z dziećmi nad zadaniem domowym; na koniec sprzątali dom i kładli się spać. Mieli oni mało czasu dla siebie. Hasła typu „realizuj się zawsze”, „najważniejszy jest twój rozwój”, czy coś w stylu „work-life balance” nie istniały. Oni zasuwali bez zająknięcia, często w jednym miejscu pracy przez całe życie, zdzierając sobie głos, głuchnąć, niszcząc sobie kręgosłup – czyli zapominając o swoim zdrowiu. I, do licha, oni nie są w stanie zrozumieć, iż ten niesamowity postęp
gospodarki polskiej ostatnich 30-stu lat, to ich zasługa. Przypisują to unii europejskiej lub politykom konkretnej partii, z którą sympatyzują. Stop! Doceńcie się w końcu! Te wszystkie mądre głowy z Wiejskiej w Warszawie tak naprawdę zmarnowały owoce waszej ciężkiej pracy w niezliczonych aferach, rozdmuchanej biurokracji i nepotyzmie oraz wydawaniu pieniędzy publicznych na bezwartościowe programy.
Wyłączcie telewizory, wyrzućcie ,,zepsute” gazety i spójrzcie na swoje dłonie, zrozumcie ogrom waszej pracy. Wtedy zobaczycie ile jesteście warci i jak wysoko powinniście się cenić. Zaczniecie prawdziwie wymagać od tych ,,gargameli” z telewizora, bo macie do tego prawo jako pełnowartościowi ludzie. Nie musicie mieć żadnych kompleksów patrząc na zachód. Wręcz przeciwnie, jesteście dla nich wzorem jak należy pracować.
Miejcie tylko odwagę sięgnąć po mądrość! Bo jeżeli tego nie zrobicie, będziecie przeklętym przez historię pokoleniem, które zmarnowało wielką szanse kłócąc się między sobą o rzeczy drugo i trzeciorzędne. Czasy się zmieniły i wisi nad nami zagrożenie, które może obrócić ten postęp ostatnich 30-stu lat w pył.
PS. Żeby nie było, w żadnym stopniu nie przypisuję sobie mądrości. To są tylko wolne przemyślenia człowieka, który urodził się po roku 90-tym.
Miłosz Kurlanc