Kuriozalne słowa propagandysty Łukaszenki. Chce, żeby Białoruś zajęła część Polski. Wymienił dwa miasta

20 godzin temu
Redaktor naczelny prorządowego "Kuriera Mińskiego" Kirył Kazakou zasugerował, iż Białoruś powinna zająć część polskiego terytorium. Kazakou powiedział, jakie tereny należy jego zdaniem przyłączyć do Białorusi.
Propagandysta Łukaszenki o zajęciu polskich miast: Kirył Kazakou, redaktor naczelny sympatyzującego z rządem Alaksandra Łukaszenki "Kuriera Mińskiego", stwierdził, iż część terytorium Polski powinna należeć do Białorusi. Chodzi o miejscowości w województwie podlaskim. Kazakou uważa, iż należy przyłączyć do Białorusi Białystok albo Augustów.


REKLAMA


Kazakou o Augustowie: - Teren ten leży w obrębie tzw. przesmyku suwalskiego. Nie rozumiem, dlaczego klejnot naszego regionu nazywa się "Kanałem Augustowskim", podczas gdy miasto Augustów nie jest w przyjaznych stosunkach z obwodem grodzieńskim - opowiadał redaktor naczelny "Kuriera Mińskiego".


Zobacz wideo Ochojska: Ukrywanie spraw dotyczących migrantów sprawia, iż one narastają


Kazakou o Białymstoku: Propagandysta Alaksandra Łukaszenki wygłosił też kuriozalne stwierdzenie o Białymstoku, jako białoruskim mieście. Kazakou wspomniał również o innych miejscowościach regionu. - Znajduje się tam wspaniałe miasto Hajnówka, które leży na terenie Puszczy Białowieskiej. I ogólnie - Białowieża to terytorium Białorusi - powiedział.


Reakcje na wypowiedź Białorusina: W mediach społecznościowych pojawiły się komentarze pokazujące absurd tez głoszonych przez redaktora naczelnego "Kuriera Mińskiego". Nawiązano między innymi do tego, iż znajdujące się w tej chwili na terytorium Białorusi Grodno i Brześć w przeszłości należały do Polski. "Ja, naczelny redaktor niczego, proponuję przyłączenie do Polski Grodna i Brześcia" - ironizował jeden z internautów. "Ze smutkiem patrzymy, jak oddaliście się Rosji" - napisał inny.
Stanowisko władz Polski wobec rządów Łukaszenki: Negatywny wpływ na relacje Polski z Białorusią ma między innymi sytuacja na granicy obu państw oraz wątpliwości dotyczące legitymizacji białoruskich władz. Alaksandr Łukaszenka rządzi Białorusią od 31 lat. W styczniu odbyły się ostatnie wybory prezydenckie. Zgodnie z oficjalnymi danymi Łukaszenka wygrał je z poparciem ponad 86 procent głosujących. Niektóre państwa, w tym Polska, twierdzą jednak, iż wybory na Białorusi nie spełniają demokratycznych standardów, a ich wyników nie można uznawać za rzeczywiste odzwierciedlenie woli białoruskiego społeczeństwa. W kwietniu polski Sejm przyjął uchwałę w tej sprawie. Posłowie sprzeciwili się też represjom stosowanym przez białoruskie władze wobec między innymi działaczy opozycyjnych oraz członków mniejszości polskiej. Oświadczenie w sprawie styczniowych wyborów na Białorusi wydało też polskie MSZ. "Za sprawą działań władz w wyborach nie mogli wziąć udziału niezależni kandydaci. Kampanii towarzyszyły represje wobec przeciwników politycznych i zastraszanie przedstawicieli białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego. W warunkach powszechnej cenzury i propagandy państwowej znaczna część Białorusinów nie miała dostępu do niezależnej i wiarygodnej informacji. Na skutek tych działań społeczeństwo białoruskie faktycznie zostało pozbawione prawa głosu" - czytamy w oświadczeniu.


Więcej: Przeczytaj też artykuł "Białoruś zaprasza 150 tysięcy pracowników z Pakistanu. Łukaszenka zabrał głos".Źródła: Euroradio 1, Euroradio 2, Gazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału