Kulisy kilometrówek Czarneckiego. Wpisane m.in. ciągnik, motorowery i auto, które nie istniało

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl


Prokuratura wyjaśnia okoliczności podróży służbowych byłego europosła PiS Ryszarda Czarneckiego i zwrotu kosztów uzyskanych przez polityka z Parlamentu Europejskiego. Jak podaje "GW", w dokumentach składanych przez Czarneckiego wpisanych było łącznie 19 pojazdów. Według śledczych polityk korzystał jednak tylko z jednego z nich, pozostałe to m.in. motocykle, motorower, ciągnik oraz przeznaczony na złom samochód. Polityk zapewnia o swojej uczciwości i podkreśla, iż rozliczenia składane w PE wypełniali jego asystenci.
W połowie sierpnia Prokuratura Okręgowa w Zamościu ogłosiła zarzut oszustwa byłemu europosłowi Prawa i Sprawiedliwości Ryszardowi Czarneckiemu. Sprawa dotyczy kwoty ponad 200 tys. euro i zwrotów kosztów podróży wypłacanych przez Parlament Europejski. Według prokuratury w latach 2009-2014 Czarnecki miał podawać w dokumentach nieprawdę co do odbywanych podróży służbowych, przejechanych kilometrów i aut, którymi miał się poruszać. Czarnecki do winy się nie przyznaje. Grozi mu do 15 lat więzienia.


REKLAMA


Zobacz wideo Podwójne standardy w amerykańskiej kampanii. Harris skrupulatnie rozliczana przez media


Polityk wielokrotnie tłumaczył, iż za całą sytuację odpowiadają jego asystenci, którzy wypełniali wspomniane dokumenty. - Tyle, ile Parlament Europejski zażądał, tyle oddałem. 100 tys. euro. Wziąłem na klatę błędy swoich asystentów, a także swoje błędy w postaci tego, iż zamiast sprawozdania co tydzień podpisywać, to podpisywałem raz na kilka miesięcy. I oczywiście sprawa została załatwiona - mówił w marcu ubiegłego roku Ryszard Czarnecki w Radiu Plus. - Ani polski Skarb Państwa, ani polski podatnik w tej sprawie nie stracił ani grosza - podkreślał.
Ryszard Czarnecki i zarzuty. "GW" ujawnia szczegóły
"Gazeta Wyborcza" dotarła do treści prokuratorskiego postanowienia o przedstawieniu zarzutów byłemu europosłowi PiS. Ze szczegółowych ustaleń śledczych wynika, iż politykowi w latach 2009-2013 europarlament zwrócił koszty 243 zadeklarowanych przejazdów. Najwięcej z nich (203 przejazdy, łącznie ponad 120 tys. km) dotyczyło trasy Warszawa - Jasło, Jasło - Bruksela - Jasło (27 przejazdów, ponad 79 tys. km) oraz Jasło - Strasburg - Jasło (9 przejazdów, ponad 23,5 tys. km). Jak czytamy, tylko na tych trasach "polityk miał przejechać 222 966 km, czyli pięć razy obwód kuli ziemskiej". Do tych blisko 223 tys. km doszło też kilkadziesiąt podróży do innych miast.
"Z zeznań złożonych przez asystentów i pracowników biur Czarneckiego wyłania się pewien schemat: poseł rozliczał wyjazdy, których nie było, albo - gdy przyjeżdżał na miejsce samochodem należącym do innego polityka lub służbowym - pisał, iż jechał własnym pojazdem" - czytamy w "GW".
W dokumentach przekazywanych Parlamentowi Europejskiemu wskazywany był adres ul. Basztowa 3 i 4 w Jaśle. Z ustaleń prokuratury wynika jednak, iż Ryszard Czarnecki nigdy tam nie mieszkał, a jedna ze wskazanych posesji w ogóle nie istnieje. Według śledczych polityk mieszkał w Warszawie, a z Jasłem najprawdopodobniej nic go w ogóle nie łączyło.


"Nie ja sporządzałem te rozliczenia"
Na tym jednak wątpliwości prokuratury się nie kończą. Finalnie okazało się, iż na 19 pojazdów wskazanych w dokumentach ówczesnego europosła PiS tylko jeden miał być sporadycznie używany przez Ryszarda Czarneckiego. Oznaczałoby to, iż wpisane numery rejestracyjne mogły być podawane przypadkowo lub być po prostu wymyślane.
Przykładowo dwa samochody w ogóle nie istniały. Inne auto zostało trwale uszkodzone wiosną 2011 r. (ostatecznie trafiło na złom), choć europoseł miał deklarować, iż odbył tym samochodem podróż w lutym 2012 r. z Warszawy do Jasła. Ponadto trzy inne rejestracje w rzeczywistości były przypisane do dwóch motorowerów i motocyklu, którymi polityk, jak twierdził, miał odbywać długie przejazdy pod koniec 2012 r. Jeden z numerów rejestracyjnych należał do ciągnika, a do tego pojazdu były przypisane podróże Czarneckiego z Berlina do Łaz i z Łaz do Szczecina. Kolejnym z aut Czarnecki miał jeździć w 2010 r., choć zostało wyprodukowane pięć lat później.
Pytany przez "Gazetę Wyborczą" m.in. o kwestię numerów rejestracyjnych wpisanych w rozliczeniach, Ryszard Czarnecki stwierdził, iż "w pytaniach są sugestie, z którymi się nie zgadza". - Wszystkie okoliczności będę wyjaśniał w prowadzonym postępowaniu, którego akt jeszcze nie znam. I wreszcie podkreślam kolejny raz: to nie ja sporządzałem te rozliczenia, o czym wielokrotnie informowałem opinię publiczną - zaznaczył. - Nie zgadzam się z zarzutem, iż dopuściłem się nadużyć. Doszło do błędów, których istotę zamierzam wyjaśnić w postępowaniu. Gdy powziąłem wiedzę o zaistniałych błędach, zwróciłem należności z tych błędów wynikające. Oczywiście wolałbym, aby do takich błędów nie doszło - wskazywał.
Ryszard Czarnecki poza Parlamentem Europejskim
Ryszard Czarnecki zasiadał w Parlamencie Europejskim od 2004 roku. W tegorocznych czerwcowych wyborach do europarlamentu nie uzyskał ponownie mandatu. W okręgu nr 7, z którego startował, zagłosowało na niego 66 tys. wyborców. Ostatecznie mandat zdobyła tam z ramienia PiS była ministra rodziny Marlena Maląg.
Idź do oryginalnego materiału