Kulisy działalności „obrońców granic” Roberta Bąkiewicza. „Mamy mówić, iż się boimy migrantów”

news.5v.pl 16 godzin temu

Ruch Obrony Granic, założony przez Roberta Bąkiewicza, przedstawiany jest jako ogólnopolska inicjatywa mająca na celu ochronę kraju przed masową migracją i obronę tożsamości narodowej. Lider organizacji określa ją jako patriotyczną, stojącą na straży przyszłości polskiego narodu.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

W ostatnim czasie o Ruchu zrobiło się głośno w związku z doniesieniami o przypadkach przewożenia imigrantów przez niemieckie służby na teren Polski. Członkowie organizacji zapowiedzieli, iż będą bronić granicy przed tego typu incydentami. Dziennikarz Gońca Daniel Arciszewski sprawdził, jak wygląda to w praktyce i dołączył do Ruchu Obrony Granic.

Służba w Ruchu Obrony Granic. „Zrobiliśmy zamieszanie”

Dziennikarz zgłosił się do organizacji za pośrednictwem internetowego formularza. Po krótkim czasie otrzymał przydział i udał się do Kostrzyna nad Odrą, gdzie miał pełnić dyżur na granicy. Zanim jednak do tego doszło, w rozmowie telefonicznej z koordynatorem usłyszał, iż w tej miejscowości nie pojawili się dotychczas żadni migranci. Usłyszał także, iż nie może spożywać alkoholu, bo „oni (media) to wszystko kamerują”.

W rozmowie z dwoma aktywistami, którzy relacjonowali mu, jak wyglądał ich patrol w Słubicach, usłyszał: „zrobiliśmy zamieszanie, wszyscy się pofotografowali”. — Mieliśmy brifing w Raciborzu na rynku, tyle gęb na rynku, tyle gęb broni tej Polski, a w efekcie przyjechaliśmy tylko my. Gdzie są nasi posłowie, co pieniądze za to biorą, radni, ludzie od Mentzena, i ci wszyscy, co mieli tu być? — mówili.

Tak mają zachować się aktywiści Bąkiewicza

W innej rozmowie z tymi samymi osobami usłyszał, iż dostali polecenie, by — jeżeli natrafią na migrantów — nie zbliżać się do nich i dzwonić na numer alarmowy. — Mamy mówić, iż się boimy, bo to osoby inne kulturowo. Inaczej nie przyjadą — dodawali.

W innej części słychać, jak lider ruchu Robert Bąkiewicz i komentator TV Republiki Jacek Wrona radzili aktywistom, co robić, będąc „zatrzymanym przez psy”. — Jak zaczniesz krzyczeć, iż jesteś patriotą i zaśpiewasz „Jeszcze Polska nie zginęła”, to będziesz miał 2 mln wyświetleń — polecali. Usłyszeli także, iż „mają nie gadać z mediami, chyba iż z Republiką”.

— Najważniejszy jest medialny przekaz. choćby jak telefon wam nie działa, to udajecie, iż nagrywacie, bo to też deprymuje drugą stronę. W razie czego od razu cały czas podkręcasz, krzyk tzw. lokowany jest bardzo ważny, przyjeżdża policja, krzyczycie „zostawcie mnie, ja bronię polskiej granicy” — brzmią polecenia do aktywistów.

W materiale pojawiają się także opinie mieszkańców terenów przygranicznych, którzy różnie oceniają obecność członków Ruchu Obrony Granic. Niektórzy brali ulotki i aprobowali podejmowane działania, inni przyznali, iż się wstydzą za szerzoną propagandę, bo nie czują zagrożenia ze strony cudzoziemców.

Idź do oryginalnego materiału