Kukiz radzi Kaczyńskiemu i w sumie nieźle radzi

1 miesiąc temu

Paweł Kukiz jest doskonały przykładem na to, jak całkiem normalny i choćby sympatyczny chłopak, w zderzeniu z polityką może się całkowicie pogubić. Jego pomysły na walkę systemem to bieganie od politycznego Annasza do politycznego Kajfasza. Kukiz zaliczył już chyba każdą konfigurację partyjną, był z PO, PSL, PiS, teraz próbuje być z Konfederacją, ale jedno trzeba mu oddać. Z wyjątkiem epizodu, który nazywał się PO, nigdy nie był ulubieńcem mediów, a ostatnio media mieszają go z błotem.

Przypadek Kukiza jest również dlatego ciekawy, iż jego wolty nie wynikają z cynizmu, czy interesowności, on się po prostu miota w całym tym politycznym zgiełku i ciągle naiwnie wierzy, iż może mieć wpływ na przebieg wydarzeń, które są całkowicie poza jego zasięgiem. Najnowszy pomysł Pawła Kukiza, czyli połączenie sił z Janem Krzysztofem Ardanowskim idealnie się wpisuje zarówno w diagnozę tego polityka, jaki i impulsywny sposób funkcjonowania, który w tej dyscyplinie zdecydowanie wymaga chłodnej głowy, a tak naprawdę cynizmu.

Dlatego też dziwić może ostatni wywiad Kukiza, udzielony telewizji Echo24, bo tu już mamy do czynienia wręcz z modelowym zachowaniem polityka, wyważonym, racjonalnym i pełnym kalkulacji. Prawdą jest, iż Kukiz głównie mówił o innych, nie o sobie, ale i tak brzmi to nadzwyczaj rozsądnie, jak na polityka, którego główną siłą pociągową są emocje. Niby usłyszeliśmy same banały z ust niedawnego lidera partii własnego imienia, niemniej te banały chyba do tej pory nie dotarły do adresata, czyli na Nowogrodzką:

Jeśli pan prezes nie ustali wcześniej z innymi szefami opcji politycznych w Polsce, o światopoglądzie mieszczącym się w tych ramach od centrum do prawicy, to przegrają wybory prezydenckie. (…) Jak przegrają wybory prezydenckie, to Tusk pójdzie krok dalej i albo rozwiąże parlament, albo – w zależności od sytuacji – zdelegalizuje PiS.

Pierwsza cześć wypowiedzi, to elementarz uprawiania polityki i nie ma się do czego przyczepić, ostatnie zdanie odrobinę trąca przesadą, jednak przezorny zawsze ubezpieczony. Rzeczywiście PiS musi przynajmniej spróbować porozumieć się z partiami prawicowymi, bez których nie ma szans na wygranie wyborów prezydenckich w II turze. Nieco abstrakcyjne wydaje się porozumienie z PSL, ale nie do końca musi tak być, w końcu ta partia zrozumiała, iż wpisując się w lewicowe szaleństwo Koalicji Obywatelskiej po prostu przepadnie w gminach i powiatach, gdzie zbiera głosy. Raczej nie należy się spodziewać, iż PSL oficjalnie wesprze kandydata PiS, natomiast sakramentalne stanowisko: „nasi wyborcy mają własny rozum i nie będziemy im niczego narzucać”, byłoby dużym plusem.

Pewne też jest, iż języczkiem u wagi będzie elektorat Konfederacji, który miewa przeróżne pomysły, na przykład na złość PiS część w 2020 roku potrafiła głosować na Rafała Trzaskowskiego. Ma też Konfederacja wiele powodów, żeby PiS nie ufać, dość wspomnieć beznadziejnej akcję na finale kampanii parlamentarnej, kiedy to próbowano wmówić Polakom, iż Mentzen jest dogadany z Tuskiem, o czym miała świadczyć rozmowa Banasia z wysłannikiem lidera KO.

Tyle tylko, iż w polityce nie takie rzeczy się zdarzały, a wspólny interes i wróg łączył przeciwników. W interesie Konfederacji leży to, by prezydentem nie został kandydat KO, co rzeczywiście mogłoby oznaczać „delegalizację” PiS, ale też „faszystów” i „ruskich agentów. W tym świetle propozycja Kukiza to adekwatnie jedyna droga dla prawicy, jeżeli chodzi o drugą turę wyborów prezydenckich.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału