Kto w PiS chce umierać za Karola Nawrockiego? Echa „zamachu stanu” na prawicy

news.5v.pl 4 godzin temu
  • — To jest próba radykalizacji, by zablokować ewentualny odpływ wyborców w stronę Mentzena, Brauna czy kogokolwiek innego. To musi być więc na możliwie wysokim, najbardziej zero-jedynkowym przekazie, by uniemożliwiał wahania wyborcom PiS — komentuje politolog
  • — Gdyby Prawo i Sprawiedliwość chciało wygrać wybory, to nie wystawiałoby Karola Nawrockiego — uważa prof. Chwedoruk
  • Ekspert wskazuje dwa powody, dla których PiS zdecydował się postawić na „obywatelskiego” Nawrockiego. Jeden z nich dotyczy drugiej tury i wyborców Konfederacji
  • Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

TV Republika straszy na antenie, iż w Polsce trwa w tej chwili „zamach stanu”. Przeciwnicy sprzyjającej PiS stacji pukają się w czoło, a w sieci pojawiło się już wiele ironicznych komentarzy i przeróbek. Ale nie wszystkim jest do śmiechu. choćby sami pracownicy Republiki przyznają, iż dzwonią do nich starsi widzowie i pytają, czy na ulicach pojawią się czołgi.

Kto w PiS chce umierać za Karola Nawrockiego?

Dlaczego pisowska „Republika” gra tak ostrą narracją? Czy to się wymknęło spod kontroli? Czy w tym szaleństwie jest jakaś metoda, która może być na rękę partii Jarosława Kaczyńskiego?

Prof. Rafał Chwedoruk uważa, iż w kontekście wyjaśnienia tej sprawy powinniśmy zwracać uwagę na dwa aspekty. — Pierwszy to kontekst zewnętrzny tego obozu politycznego. Po przegranych wyborach Prawo i Sprawiedliwość przeżywało być może największy kryzys w swojej historii. Partia ratowała się poprzez konsolidację, zaangażowanie w kolejne spory, radykalizację przekazu, tak, żeby trzon wyborców przy niej pozostał — mówi.

— Z perspektywy konsolidacyjnej wystawienie w wyborach Karola Nawrockiego było mocno ryzykowne, dlatego iż on nie był działaczem partii. Trudno się spodziewać, żeby za osobę odległą od partii i kontrowersyjną już na starcie partia chciała umierać i chciała poświęcać swoje zasoby, na przykład wolny czas działaczy — dodaje.

Analityk uważa, iż partia musiała bardziej postawić na radykalizację przekazu, czego rezultatem może być straszenie „zamachem stanu” w Republice. — To jest próba radykalizacji, by zablokować ewentualny odpływ wyborców w stronę Mentzena, Brauna czy kogokolwiek innego. Ten przekaz musi być więc na możliwie wysokim, najbardziej zero-jedynkowym przekazie, by uniemożliwiał wahania wyborcom PiS.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

„Republika” do centrum nie pójdzie

Ekspert zwraca też uwagę na czynnik wewnętrzny w obozie Prawa i Sprawiedliwości. — Są tam tacy, którzy wiedzą, iż przyszłość należeć będzie do nich, jeżeli PiS przejdzie rewitalizację podobną do tej sprzed dekady, gdy Beata Szydło i Andrzej Duda stawali się twarzami obozu tuż przed powrotem do władzy. Ale są też tacy, którzy wiedzą, iż umiarkowany kurs PiS oznacza dla nich odsunięcie, stopniowe chowanie. Choćby środowisko Suwerennej Polski mogłoby być zagrożone taką drogą do centrum i te grupy są zainteresowane zaostrzeniem przekazu. Trochę to też dotyczy Republiki, czy całego tego konsorcjum mediów jednej z firm, które należą do tego bardziej wyrazistego nurtu prawicowych mediów.

— Trudno sobie wyobrazić, żeby teraz nagle takie media pokonały drogę do centrum, bo mogłyby przez to tracić widza i czytelnika — zauważa.

Czy jednak tak ostry przekaz nie będzie problemem dla Karola Nawrockiego? Politolodzy wskazują, iż w Polsce nie można wygrać wyborów prezydenckich, gdy nie zagospodaruje się przynajmniej części politycznego centrum. Jak PiS chce wygrać wybory, używając radykalnego języka, który właśnie odrzuca ludzi o centrowych poglądach?

Kto jest kretem na prawicy?

— Gdyby Prawo i Sprawiedliwość chciało wygrać wybory, to nie wystawiałoby Karola Nawrockiego. Polityka o tak radykalnych poglądach, zupełnie nieznanego. Na jego tle, Andrzej Duda był bardzo politycznie doświadczony, gdy lata temu wystawiano go na kandydata na prezydenta. A dodatkowo nie towarzyszyły mu w zasadzie żadne poważne kontrowersje — odpowiada rozmówca Onetu.

— jeżeli w ogóle był jakiś sens kandydatury Nawrockiego, to po pierwsze, iż daje wygodne wyjaśnienie słabego wyniku. A po drugie, być może w drugiej turze dla części wyborców Konfederacji będzie łatwiejszy do przyjęcia, aniżeli któraś z najbardziej znanych twarzy PiS — podkreśla.

Politolog akcentuje jeszcze jeden wątek. — Antypisowska opozycja wygrała wybory w cuglach, kiedy przestała w kółko mówić o praworządności, trybunałach, a kiedy zajęła się codziennością rządów PiS. Warto zwrócić uwagę, iż PiS w olbrzymim stopniu właśnie na tym opiera teraz swoją narrację, mówiąc o inwestycjach, o polityce społecznej, kosztach życia codziennego. A tu nagle pojawia się komunikat o zamachu stanu. To raczej pokazuje, iż być może na prawicy są tacy, którzy życzą sobie zamachu stanu wśród tejże prawicy — zastanawia się prof. Chwedoruk.

Idź do oryginalnego materiału