Kto posprząta w Krapkowicach po mafii śmieciowej?

2 tygodni temu

23 kwietnia informowaliśmy jako pierwsi o zatrzymaniu i przedstawieniu zarzutów osobom prowadzącym składowisko odpadów w Krapkowicach. Wcześniej alarmowaliśmy o koszmarze mieszkańców budynków przy ulicy Fabrycznej. Najbliższe zabudowania mieszkalne dzieli od składowiska około 50 m. Funkcjonuje ono od 2017 roku i skargi na uciążliwe sąsiedztwo trwały latami. Ale w marcu br. oprócz opon zaczęto zwozić tam odpady komunalne. Wtedy interwencje mieszkańców przybrały na sile.

Zatrzymanie osób prowadzących wysypisko tylko potwierdziło, iż problem jest. Ale go nie rozwiązało: przez cały czas nie wiadomo, kto ma posprzątać. To pytanie zadają sobie nie tylko ludzie z Fabrycznej, ale również burmistrz Krapkowic.

– Gmina na żadnym etapie nie była stroną w tej sprawie, są podmioty prawnie za to odpowiedzialne, my interweniowaliśmy, a teraz bacznie się przyglądamy rozwojowi sytuacji – mówi burmistrz Andrzej Kasiura. – Zdaję sobie sprawę, iż te odpady powinny zostać usunięte jak najszybciej, ale obawiam się, iż to nie nastąpi za tydzień, czy dwa. Mam tylko nadzieję, iż finalnie to nie gmina zostanie z tym problemem, a tak bywa. Sytuacja jest w tym przypadku o tyle pozytywna, iż firma nie zdążyła „zniknąć”, są ustalone osoby, jest zabezpieczony majątek. Niestety, dni mijają, a wciąż realizowane są przepychanki między starostą a marszałkiem, kto powinien cofnąć zezwolenie.

Mafia posprząta?

Z komunikatu policji z 23 kwietnia wynika, iż krapkowickie wysypisko to kolejny wątek śledztwa dotyczącego mafii śmieciowej. Jak również, iż kryminalni zabezpieczyli na poczet przyszłych kar mienie o wartości ponad 200 tysięcy złotych, m.in. luksusowe porsche. Wskazywano, iż śledztwo ma charakter rozwojowy, a zatem w grę wchodzą kolejne zatrzymania. Dziś wiemy już nieco więcej.

– Osoby, którym przedstawiono zarzuty, działały w imieniu spółki Eko-Palter dysponującej składowiskiem odpadów, jedna z tych osób to jej członek zarządu – informuje Stanisław Bar, rzecznik opolskiej Prokuratury Okręgowej. – Zarzuty dotyczą poświadczenia nieprawdy w kartach elektronicznego przekazania odpadów: z dokumentów wynikało, iż trafiają tam one zgodne z wydanym zezwoleniem, ale w rzeczywistości były to inne odpady. Trwa ustalanie dokładnie, jakie i skąd.

Jak mówi Stanisław Bar, prokuratura weryfikuje, czy podejrzani mogli mieć związek z wysypiskami objętymi innymi postępowaniami. Jak podkreśla rzecznik prokuratury, na ten moment mówienie o „mafii śmieciowej” dotyczy jednak zjawiska przestępczego, a nie konkretnego środowiska przestępczego (np. tzw. śląskiej mafii śmieciowej). Nie ma się jednak co łudzić. Zabezpieczony majątek nie będzie mógł być spieniężony na poczet przyszłych kosztów likwidacji wysypiska.

– Postępowanie karne nie wyręczy tutaj organów zaangażowanych w proces utylizacji – tłumaczy prokurator Bar. – Zabezpieczony majątek zabezpiecza tylko kary, które mogą zostać nałożone w postępowaniu karnym, na przykład grzywny. Ale nie w postępowaniu administracyjnym czy w cywilnym.

Z informacji uzyskanych od wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska w Opolu wynika, iż obowiązek usunięcia odpadów zgromadzonych niezgodnie z zezwoleniem spoczywa na właścicielu, w tym przypadku na zarządzającym spółką. Jak jednak wyegzekwować, by to zrobił? Kto ma to zrobić?

Starosta…

Wojciech Jarczak, opolski wojewódzki inspektor ochrony środowiska wskazuje na starostę, jako organ, który wydał aktualnie obowiązujące zezwolenie spółce. Zwrócił się do niego w tej sprawie już 4 kwietnia.

– Przepisy prawa wyraźnie wskazują na konieczność cofnięcia zezwolenia przez starostę krapkowickiego w wyznaczonym przez niego terminie – informuje inspektor wojewódzki. – Winien zobowiązać posiadacza do usunięcia odpadów na własny koszt. o ile obowiązek nie zostanie wypełniony dobrowolnie, organ cofający zezwolenie powinien wszcząć postępowanie egzekucyjne.

WIOŚ zwrócił się do starosty krapkowickiego Macieja Sonika o działanie „niezwłoczne”. Jednakże ten wniosek przekazał marszałkowi województwa, argumentując, iż nie jest już kompetentny w sprawie wydawanych spółce zezwoleń na zbieranie odpadów, ani nie jest upoważniony do cofnięcia zezwolenia. Taką informację uzyskaliśmy z WIOŚ. Starostwo krapkowickie milczy na ten temat – pomimo prób kontaktu telefonicznego i maila z zapytaniami w tej sprawie. I chociaż minął miesiąc, nie nadesłano też ze starostwa odpowiedzi na pismo burmistrza Krapkowic w sprawie odpadów. Z odpowiedzi uzyskanej przez nasza redakcję z Urzędu Marszałkowskiego wynika zaś, iż w tej sprawie trwa spór kompetencyjny.

W związku ze skomplikowaną sytuacją prawną zbierane są informacje i opinie, które pomogą ustalić, kto jest zobowiązany do usunięcia odpadów z nieruchomości – informuje rzecznik marszałka, Violetta Ruszczewska.

… czy marszałek?

Z kolei szef WIOŚ zaznacza, iż w celu rozwiązania problemu niezbędne jest sprawne i bezsporne współdziałanie tych organów, czyli starostwa i UMWO.

– Zgromadzone odpady mają adekwatności palne, niezbędne jest także działanie służb przeciwpożarowych, o czym już 5 kwietnia zawiadomiliśmy komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnejw Krapkowicach – dodaje Wojciech Jarczak.

Działania kontrolne WIOŚ na składowisku wciąż trwają. Zebrane dowody będą stanowić podstawę do wszczęcia postępowań – ale ich efektem też nie będzie uprzątniecie wysypiska, a jedynie administracyjne kary pieniężne. Co więcej, wbrew sugestiom rozpowszechnianym przez osoby związane z komitetem wyborczym starosty Macieja Sonika, WIOŚ kontroluje to miejsce od dawna. Tylko w 2022 r. na spółkę nałożono kary na łączną kwotę ponad 500 tys. zł i już wtedy zawiadomiono prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa.

Naruszenia stwierdzone ponownie w czynnościach kontrolnych trwających już od czerwca 2023 roku (sic!) spowodowały podjęcie działań we współpracy z Komendą Wojewódzką Policji w Opolu oraz Komendą Powiatową Policji w Krapkowicach. Wniosek jest więc taki, iż już wcześniej – zanim w marcu do Krapkowic zaczęły przyjeżdżać tiry ze śmieciami komunalnymi – mogło dochodzić tu do poważnych nieprawidłowości.

W Skoroszycach sprzątają od 10 lat

Podobny problem jak ten w Krapkowicach miały – i wciąż mają – Skoroszyce pod Nysą. Nawieziono tam około 4 tys. ton różnych odpadów, w tym ponad 400 ton plastiku. Likwidacją składowiska od około 10 lat zajmuje się przy współpracy z gminą nyskie starostwo. Bo to ono wydało w 2009 roku zezwolenie firmie, która już nie istnieje. Co więcej, kończąc działalność, nie miała żadnego majątku. Nie ma więc od kogo odzyskać kosztów tzw. wykonania zastępczego.

– Prawo niestety jest takie, iż trudno jest ścigać winnych w takim przypadku – mówi Jacek Tarnowski, naczelnik powiatowego wydziału ochrony środowiska w nyskim starostwie. – Od 10 lat rok w rok mamy w budżecie po 50–100 tys. zł na likwidację tego składowiska. W Krapkowicach może być podobnie. jeżeli była decyzja starostwa, tak, jak u nas, to z problemem zostaje starostwo, a jeśli nie byłoby pozwolenia i odpady byłyby komuś podrzucone – wtedy gmina. Trudno mi ocenić, jak to w tym przypadku zostanie to rozstrzygnięte, być może spór kompetencyjny będzie mógł rozstrzygnąć dopiero sąd…

Na ten moment pewnym jest, iż organem adekwatnym do prowadzenia postępowania nakazującego usunięcie odpadów będzie ten organ, który cofnie zezwolenie. Ten organ prawdopodobnie będzie odpowiadał też za ewentualne wykonanie zastępcze. I może dlatego starostwo nie jest do tego chętne. Tymczasem im dłużej hałdy śmieci będą leżeć, tym więcej będzie szczurów, much i innych insektów – nie tylko przy Fabrycznej, bo z czasem będą się one rozprzestrzeniać dalej.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału