Kto będzie następcą Macieja Bando

1 tydzień temu
Zdjęcie: Elektrownia atomowa


Premier odwoła Macieja Bando

„Jeśli nie przed Zaduszkami, to na początku przyszłego tygodnia poznacie państwo nazwisko nowego pełnomocnika” - oświadczył premier Donald Tusk, pytany o pogłoski o odwołaniu pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Macieja Bando.

Faktycznie, o ile od 1 listopada rząd pełnomocnika jest już obsługiwany przez Ministerstwo Przemysłu, to sam Bando nie dostał nominacji na wiceministra w tym resorcie i formalnie dalej jest wiceministrem klimatu.

Ze słów szefa rządu wynika więc, iż będzie nowy pełnomocnik. Tusk nie zająknął się ani słowem o powodach odwołania, które są przedmiotem licznych plotek. Mówi się o „utracie zaufania” z powodu działalności doradczej Macieja Bando dla Orlenu w czasach, gdy prezesem był Daniel Obajtek.

Inna wersja głosi, iż powodem jest zbytnie poleganie przez Bando na pracownikach biura pełnomocnika pochodzących z czasów PiS. Część członków ekipy rządzącej miała podobno duże wątpliwości w kwestii efektów ich pracy nad elektrownią jądrową.

Kto może zastąpić Macieja Bando? Na giełdzie nazwisk pojawiły się już trzy: obecnego wiceprezesa OSGE Wojciecha Wrochny, byłego prokurenta PEJ Jana Chadama oraz weterana Platformy Obywatelskiej i byłego ministra skarbu Andrzeja Czerwińskiego.

W URE wciąż nie ma prezesa

Co do podanego przez premiera terminu powołania nowego pełnomocnika, to nie ma chyba sensu się do niego przywiązywać. Przypomnijmy tylko, iż pod koniec sierpnia Donald Tusk ogłosił, iż sprawa wyboru nowego Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki jest pilna i niedługo może pojawić się informacja o kalendarzu tego wyboru.

Mamy początek listopada i się nie pojawiła, Rafał Gawin dalej pełni tę funkcję, mimo, iż jego kadencja upłynęła w lipcu. Co więcej, powołał właśnie wiceprezesa URE, którym została Renata Mroczek. Wiceprezes będzie odpowiedzialna za realizację zadań powierzonych jej przez Prezesa. Ale o nowym szefie urzędu regulacyjnego jakoś nie słychać. Zobaczymy, czy to samo będzie z pełnomocnikiem.

Czeski urząd antymonopolowy wstrzymuje projekt jądrowy

Czeski urząd antymonopolowy UOHS czasowo zakazał koncernowi ČEZ podpisywania jakichkolwiek umów z koreańskim KHNP na budowę dwóch nowych bloków jądrowych w elektrowni Dukovany. Zakaz ma obowiązywać do czasu rozpatrzenia protestów konkurentów w przetargu. Zakaz ma obowiązywać do czasu rozstrzygnięć związanych z protestami.

W lipcu ČEZ wybrał Koreańczyków na dostawców dwóch nowych bloków po 1000 MW. KHNP zaoferował je po ok. 8,5 miliarda euro za sztukę. Bezpośrednim przegranym w przetargu został EDF, który oprotestował wybór, twierdząc, iż złamano procedury przetargowe.

Francuzi poskarżyli się też do KE, twierdząc, iż koreańska oferta zawiera elementy nielegalnego w świetle unijnego prawa subsydiowania przez rząd w Seulu. Również Westinghouse, które zostało zostało wykluczone z przetargu wcześniej, z powodu jakoby niekompletnej oferty zaskarżyło do UOHS decyzję ČEZ, twierdząc, iż procedura przetargowa zastała złamana.

Czeski minister przemysłu Lukaš Vlček komentując decyzję urzędu antymonopolowego stwierdził, iż to coś normalnego i nie przewiduje z tego powodu. opóźnienia projektu. Zgodnie z harmonogramem pierwszy nowy reaktor w Dukovanach ma być gotowy w 2036 roku.

ČEZ wchodzi do Rolls-Royce’a

Tymczasem atomowe ambicje ČEZ sięgają najwyraźniej poza nowe Dukovany. Czeki koncern kupił właśnie 20% udziałów w Rolls-Royce SMR - filii słynnej brytyjskiej firmy, pracującej nad reaktorem modułowym o mocy 470 MW.

Kwoty transakcji nie podano, premier Czech Petr Fiala stwierdził jedynie, iż jest rzędu „kilkuset milionów funtów”. Minister Vlček dodał, iż ponieważ RR SMR buduje właśnie łańcuch dostaw dla swojego projektu, takie posunięcie stwarza czeskim firmom doskonałą okazję do zaangażowania się w całe, potencjalnie bardzo perspektywiczne przedsięwzięcie. Towarzyszące transakcji porozumienie o strategicznym partnerstwie zakłada budowę w Czechach do 3 GW mocy w reaktorach SMR.

Na Ukrainę zimą może popłynąć więcej prądu

Od 1 grudnia maksymalne zdolności przesyłowe energii elektrycznej na Ukrainę i do Mołdawii wzrosną z 1700 do 2100 MW. Europejscy operatorzy przesyłowi skupieni w ENTSO-E ocenili, iż istnieje możliwość zwiększenia zdolności eksportowych i limit mocy można podnieść.

Od początku grudnia operatorzy będą więc mogli oferować dodatkowe zdolności rynkowi i to rynek zadecyduje, czy na Ukrainę i do Mołdawii popłynie więcej energii elektrycznej. Innym znaczącym czynnikiem będą ukraińskie możliwości jej przyjęcia. Bo choć prądu kraj ten bardzo potrzebuje ze względu na niszczenie elektrowni przez Rosjan, to na przeszkodzie stoi struktura ukraińskiej sieci, nie do końca odpowiadająca potrzebom importu z Zachodu.

Idź do oryginalnego materiału