Kryzys Nawrockiego. W PiS rośnie desperacja

2 dni temu
Zdjęcie: PiS


Karol Nawrocki, kandydat na prezydenta wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość (PiS), znalazł się w ogniu krytyki po kontrowersjach związanych z zakupem kawalerki od Jerzego Ż.

Sprawa, która w ostatnich dniach zdominowała media, stała się przedmiotem ostrej oceny ze strony działaczy opozycji, w tym Stefana Niesiołowskiego, prominentnego polityka Platformy Obywatelskiej (PO). W programie „Super Expressu” Niesiołowski nie szczędził słów krytyki, twierdząc, iż Nawrocki swoją decyzją i sposobem zarządzania kryzysem wizerunkowym faktycznie pogrzebał swoją kampanię wyborczą. Czy jego diagnoza jest trafna, czy może to jedynie polityczna retoryka mająca na celu zdyskredytowanie przeciwnika?

Punkt zwrotny kampanii?

Sprawa kawalerki w Gdańsku, którą Nawrocki kupił od Jerzego Ż., wywołała lawinę zarzutów ze strony polityków partii rządzących, którzy sugerują, iż transakcja mogła być nielegalna. Nawrocki, próbując się bronić, przedstawił orzeczenia majątkowe, a PiS ujawniło akt notarialny i fragment testamentu Jerzego Ż. Jednak te działania nie przekonały opinii publicznej, a decyzja Nawrockiego o przekazaniu mieszkania na cele charytatywne – choć przedstawiana jako gest dobrej woli – została przez wielu odebrana jako desperacka próba ratowania wizerunku. Stefan Niesiołowski w swoim komentarzu nie pozostawia złudzeń: jego zdaniem Nawrocki swoim postępowaniem przekreślił szansę na sukces wyborczy. „Pogrzebał swoją kampanię” – stwierdził dosadnie, wskazując, iż kandydat PiS stracił wiarygodność w oczach szerszego elektoratu.

Niesiołowski nie ograniczył się jednak do krytyki samego Nawrockiego. W ostrych słowach zaatakował również elektorat PiS, określając go jako „idiotów, durni, bezmózgowców ogłupionych przez Rydzyka propagandą”. Jego wypowiedź, choć emocjonalna, odzwierciedla frustrację wobec mechanizmów mobilizacji wyborców przez PiS, które opierają się na silnie spolaryzowanej narracji i wsparciu mediów sprzyjających partii, takich jak te związane z ojcem Tadeuszem Rydzykiem. Niesiołowski sugeruje, iż PiS będzie próbowało odwrócić negatywny trend, mobilizując swoich najwierniejszych zwolenników – tych, którzy na wiecach „ryczą i zagłuszają”, jak określił to w programie.

Prowadząca program Kamila Biedrzycka próbowała złagodzić ton wypowiedzi Niesiołowskiego, zwracając uwagę, iż nie należy obrażać wyborców, którzy „utknęli w bańce informacyjnej”. Jej interwencja wskazuje na delikatną kwestię w debacie politycznej: jak krytykować strategie partii bez alienowania szerokich grup społecznych? Niesiołowski jednak nie ustąpił, argumentując, iż osoby, które „dały się ogłupić”, nie są winne, ale ich liczba jest zbyt mała, by zapewnić PiS-owi sukces. „Ten elektorat jest za mały. Tych ludzi nie wystarczy” – podkreślił, sugerując, iż strategia PiS oparta na mobilizacji najbardziej radykalnych zwolenników jest skazana na porażkę.

Desperacja PiS i symboliczny upadek

Niesiołowski w swojej analizie posuwa się dalej, twierdząc, iż obecna sytuacja świadczy o desperacji PiS. Jego słowa o „czaszkach, które się nie uśmiechną” – nawiązujące do znanego cytatu Leszka Kołakowskiego – mają wymiar symboliczny. Kołakowski, mówiąc o „uśmiechu czaszki”, odnosił się do iluzorycznych nadziei na sukces w beznadziejnych sytuacjach. W kontekście kampanii Nawrockiego Niesiołowski sugeruje, iż PiS znalazło się w punkcie bez powrotu – ich kandydat stracił szansę na zwycięstwo, a partia nie ma już narzędzi, by odwrócić ten trend.

Idź do oryginalnego materiału