Premier Donald Tusk w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Polsat News nie owijał w bawełnę, stawiając sprawę Karola Nawrockiego i jego rzekomych powiązań z przestępczym półświatkiem na ostrzu noża.
Słowa Tuska, wypowiedziane z charakterystyczną dla niego stanowczością, obnażają nie tylko moralną zgniliznę, która toczy Prawo i Sprawiedliwość, ale także hipokryzję i tchórzostwo Nawrockiego, który zamiast zmierzyć się z zarzutami, ucieka w puste deklaracje o pozwach. Tusk, w przeciwieństwie do swoich przeciwników, wykazał się w tej sytuacji klasą i odpowiedzialnością, jasno wskazując, iż takie sprawy wymagają natychmiastowego wyjaśnienia przed sądem, a nie PR-owych zagrywek.
Zarzuty wobec Karola Nawrockiego, przedstawione przez Onet, są wstrząsające. Tekst portalu, oparty na relacjach byłych współpracowników Nawrockiego z czasów jego pracy jako ochroniarz w Grand Hotelu w Sopocie, ujawnia, iż miał on uczestniczyć w procederze sprowadzania prostytutek dla gości. To nie są błahe pomówienia – to konkretne oskarżenia, poparte gotowością świadków do zeznawania przed sądem. Fakt, iż Nawrocki nazywa te doniesienia „stekiem kłamstw” i zapowiada pozwy cywilne oraz karne, nie zmienia istoty sprawy. Jego reakcja jest typową zagrywką PiS – zamiast zmierzyć się z problemem, próbuje się zastraszyć media i zamieść sprawę pod dywan. Tusk słusznie zauważył, iż Nawrocki powinien działać w trybie wyborczym, gdzie czas na reakcję jest ograniczony do 24 godzin. Dlaczego tego nie zrobił? Odpowiedź jest prosta: boi się prawdy.
Prawo i Sprawiedliwość, które od lat buduje swój wizerunek na rzekomej moralnej wyższości, po raz kolejny pokazuje swoją prawdziwą twarz. Partia Kaczyńskiego, która w kampaniach wyborczych chętnie szafuje hasłami o „oczyszczaniu Polski z patologii”, sama toleruje w swoich szeregach ludzi takich jak Nawrocki, których przeszłość budzi poważne wątpliwości. jeżeli zarzuty Onetu są prawdziwe, to mamy do czynienia z kimś, kto nie tylko nie powinien pełnić żadnych funkcji publicznych, ale w ogóle znajdować się w polityce. PiS, zamiast jednoznacznie odciąć się od Nawrockiego i wezwać go do wyjaśnienia sprawy, milczy lub minimalizuje problem. To kolejny dowód na to, iż dla Kaczyńskiego i jego ludzi liczy się wyłącznie władza, a nie wartości, o których tak głośno mówią.
Tusk w tej sytuacji zachował się jak prawdziwy mąż stanu. Jego wezwanie do Nawrockiego, by ten niezwłocznie skierował sprawę do sądu w trybie wyborczym, jest nie tylko wyrazem troski o przejrzystość życia publicznego, ale także próbą zmuszenia PiS do wzięcia odpowiedzialności za swoich ludzi. „Oczekuję od pana Karola Nawrockiego, iż natychmiast zwróci się do sądu w trybie wyborczym, w ciągu 24 godzin” – powiedział premier, jasno wskazując, iż nie ma miejsca na uniki. Tusk podkreślił też, iż jeżeli Nawrocki i PiS uważają, iż zarzuty są fałszywe, mają wszystkie dane – nazwiska, nazwy instytucji – by podjąć kroki prawne. To podejście pokazuje, iż premier nie boi się prawdy i stawia na uczciwość, czego nie można powiedzieć o jego przeciwnikach.
Nawrocki, zamiast działać, chowa się za pustymi obietnicami pozwów, które mogą trwać latami i nigdy nie doprowadzić do wyjaśnienia sprawy. To wygodna taktyka, która ma na celu jedynie kupienie czasu i odwrócenie uwagi opinii publicznej. Tusk trafnie zauważył, iż jeżeli Polacy wybiorą Nawrockiego, nie znając prawdy o jego przeszłości, to może on nigdy nie stanąć przed sądem. To ostrzeżenie przed manipulacją, którą PiS od lat stosuje wobec wyborców – ukrywaniem niewygodnych faktów i kreowaniem fałszywego wizerunku swoich ludzi. Premier Tusk zasługuje na pochwałę za swoją odwagę i determinację w dążeniu do prawdy, podczas gdy PiS i Nawrocki po raz kolejny kompromitują się swoim tchórzostwem i brakiem zasad.