Kraków posiada dwóch burmistrzów. Jeden czuwa w dzień, drugi w nocy

3 godzin temu

Pomysł narodził się w Holandii, a podchwyciło go już kilkadziesiąt europejskich i amerykańskich ośrodków. W Polsce pierwszy taki urząd ustanowił Sosnowiec. Tam nocny burmistrz ma za zadanie ożywić miasto po zmroku, w Krakowie przeciwnie – uspokoić je. – Zanim jeszcze zacząłem urzędować 1 sierpnia tego roku, byłem traktowany przez mieszkańców trochę jak szeryf, który wyjdzie w nocy w kowbojskim kapeluszu i pogoni pijaną hałastrę – opowiada Jacek Jordan. – Nie o to chodzi, chociaż w weekendy biorę udział w patrolach straży miejskiej i policji (…). Generalnie chodzi o to, by rozwój funkcjonowania miasta i jego potrzeb – nie tylko turystyki – był z jednej strony korzystny dla przedsiębiorców, którzy nocne życie miasta organizują i zarabiają na tym pieniądze, a z drugiej – by nie cierpieli przez to mieszkańcy.

Odkąd Kraków stał się jedną z najpopularniejszych turystycznych destynacji, zaczął dzielić problem nadmiaru przybyszów żądnych rozrywki z takimi miastami jak Berlin, Amsterdam, Praga czy Barcelona. Krakowianie mają dość nieustannych imprez. – Nie da się ukryć, iż wizerunek Krakowa został mocno zszargany – przyznaje Jordan. – Zrobiło się tutaj mało ciekawie. Mieszkańcy ulicy Szewskiej złożyli pozew i domagają się odszkodowania za nerwy zepsute przez koszmarne warunki, w jakich przyszło im żyć: Tłum bez żadnych ograniczeń i skutecznej reakcji ze strony władz miasta śpiewa do muzyki wydobywającej się z lokali, krzyczy, bije się, wymiotuje, a hałas emitowany przez pijaną hałastrę przekracza dopuszczone przepisami normy. Nocny burmistrz do tych bolączek dodaje jeszcze brud: – Mamy za mało toalet. A pijany nie będzie szukał toalety, za którą musi w dodatku zapłacić parę złotych, skoro może rzecz załatwić za darmo pod murami miejskimi, na Plantach czy w najbliższej bramie.

Wraz z Komisją Zrównoważonej Gospodarki Nocy zamierza opanować ten horror. Częściowa prohibicja już jest – handel detaliczny ma zakaz sprzedaży alkoholu po północy. Burmistrz myśli teraz o ograniczeniu godzin funkcjonowania kawiarnianych ogródków i kieruje patrole w najbardziej newralgiczne punkty. Chciałby też przedłużyć czas otwarcia instytucji kulturalnych, by zapewnić turystom bardziej godziwą rozrywkę. Tylko czy oni jej pragną?

Idź do oryginalnego materiału