Kraków czeka na nowego prezydenta. Kandydaci walczą bark w bark, urzędnicy się pakują

news.5v.pl 1 tydzień temu
  • 10,79 punktów procentowych — tyle wyniosła różnica między Aleksandrem Miszalskim a Łukaszem Gibałą w pierwszej turze wyborów prezydenckich w Krakowie. Niespodziewanie wygrał ją kandydat KO
  • Ostatnie dwa tygodnie pod Wawelem upłynęły po znakiem bardzo zażartej, miejscami brudnej kampanii. Wszystkie partie polityczne zadeklarowały już swoje poparcie (lub jego brak) dla konkretnych kandydatów
  • Jednak przez cały czas przewidzenie tego, kto wprowadzi się do zajmowanego przez 22 lata gabinetu Jacka Majchrowskiego jest jak wróżenie z fusów
  • O niedzielnym wyniku zdecyduje kilka czynników. Pewni tego, co ich czeka, jest tylko grupa urzędników w magistracie, którzy — jak słyszymy — pakują swoje rzeczy
  • Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Magistrat się pakuje

W magistracie przy pl. Wszystkich Świętych porządki. To ostatnie dni, gdy w prezydenckim gabinecie urzęduje Jacek Majchrowski. Po pierwszej turze wyborów, w której przepadł wspierany przez niego kandydat – wiceprezydent Andrzej Kulig nastroje były tam raczej niemrawe.

— Można było wyczuć nerwówkę. Wiele osób liczyło, iż wiceprezydent Kulig wejdzie do drugiej tury. Na korytarzach można było jednak usłyszeć, iż jednak urzędnicy postawili 7 kwietnia na Miszalskiego — słyszymy od jednego z pracowników magistratu.

Jak mówi, podobnie będzie w najbliższą niedzielę. — Na gremialne oddanie głosów przez pracowników urzędu Gibała nie ma co liczyć. Potrzebujemy zmian, ale nie rewolucji – zaznacza.

Ale słyszymy też, iż niezależnie od niedzielnych wyników część urzędników już zaczęła pakowanie. —Zdają sobie sprawę, iż niezależnie od wygranej ich dni są policzone. Mowa głównie o kadrze kierowniczej na kluczowych stanowiskach w magistracie. Panowie z obsługi mają sporo pracy — mówi nasz rozmówca.

Czytaj także: W tych miastach odbędzie się druga tura. Nie tylko Kraków

Kampania do ostatniej minuty

Sporo pracy wciąż przed kandydatami. Ostatni dzień kampanii obaj zaczęli skoro świt. Aleksander Miszalski o godz. 5.15 pojawił się przy kombinacie w Nowej Hucie. W ciągu dnia zamierza odwiedzić wszystkie 18 dzielnic Krakowa. Finał kampanii zaplanował na placu Wolnica na krakowskim Kazimierzu.

Łukasz Gibała wystartował nieco później, bo przy pętli Mały Płaszów pojawił się o godz. 6.45. Ale też zamierza wykorzystać ostatni dzień kampanii do ostatniej minuty przed ciszą wyborczą. Finiszował będzie przed północą na rondzie Mogilskim.

Kandydaci nie zwalniają tempa, bo żaden z nich na dwa dni przed głosowaniem nie może być pewien zwycięstwa. Sondaże, które pojawiły się w tym tygodniu w lokalnych mediach dają przewagę kandydatowi KO Aleksandrowi Miszalskiemu. Jednak przewaga, jaką nad Łukaszem Gibałą wypracował w pierwszej turze wyborów — różnica wyniosła wtedy 10,42 punktów procentowych — stopniała do zaledwie kilku. Zbyt mało, by w tej walce opuszczać gardę.

Bitwa o Kraków bark w bark

Krakowianie — zarówno zwolennicy Miszalskiego, jak i Gibały — podchodzą też do tych badań z dystansem. Bo przed pierwszą turą wyborów niemal wszystkie sondaże dawały zwycięstwo Łukaszowi Gibale. A po zamknięciu lokali wyborczych okazało się, iż to Aleksander Miszalski miał więcej powodów do radości.

O tym, kto cieszył będzie się w niedzielę, zdecyduje kilka czynników. Istotne będzie przede wszystkim to, jak w tym starciu rozłożą się głosy krakowian, którzy w pierwszej turze wyborów głosowali na pięciu innych kandydatów: Łukasza Kmitę (PiS), Andrzeja Kuliga, Konrada Berkowicza (Konfederacja), Rafała Komarewicza (Polska 2050) i Adama Hareńczyka. Łącznie zdobyli oni 36 proc. głosów.

Najwięcej z tej puli – 19,79 proc. zdobył kandydat PiS. Partia zachęca teraz swoich wyborców, by poszli głosować w drugiej turze, ale odradza oddawania głosu na kandydata KO. To w Krakowie zostało jednoznacznie odebrane, jako poparcie dla Łukasza Gibały. Zresztą Beata Szydło czy Barbara Nowak wprost przyznawały, iż to na niego oddadzą swój głos (wyłamała się Małgorzata Wassermann).

Czytaj także: Posłanka PiS mówi „nie” Łukaszowi Gibale. „Nie wyobrażam sobie”

W czwartek z podobną odezwą do wyborców Konfederacji wystąpił Konrad Berkowicz, który 7 kwietnia zdobył równe 5 proc. On także mówi o konieczności głosowania na „mniejsze zło”, jakim ma być Łukasz Gibała, choć przyznaje, iż to nie jest „kandydat z jego bajki”.

Zobacz także: Kto wspiera kandydatów na prezydenta Krakowa? Łukasz Gibała: pani redaktor wie wszystko, ale Olek udaje, iż nie wie

Zdecydują niezdecydowani

To partyjne wsparcie z prawicy, także tej skrajnej dla Łukasza Gibały może okazać się zbawienne, ale w kampanii bywa niewygodne. Sam podkreśla, iż jest spoza partyjnego układu, choć wcześniej był posłem Platformy, a do wyborów stanął z poparciem mocno lewicowej partii Razem.

Gibała twierdzi, iż tak szerokie poparcie odzwierciedla Kraków, jakiego on sobie życzy — otwarty, niezależnie od poglądów. Ale w bądź co bądź konserwatywnym mieście taka egzotyczna mieszanka wyborcza może zdemotywować część wciąż niezdecydowanego elektoratu.

Bitwa o Kraków. Kandydaci zapytani o Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. „Jedno słowo? Muszą być dwa”

To — znów według sondaży lokalnych portali — od 8 (według badania dla portalu Lovekrakow) do choćby 25 proc. (według badań dla Gazety Wyborczej) krakowian. Od początku wiadomo, iż Aleksandra Miszalskiego popiera Koalicja Obywatelska. W Krakowie nie ma co do tego wątpliwości, iż na jego zaskakująco dobry wynik w pierwszej turze mocno wpłynęła wizyta Donalda Tuska. Przed drugą turą wyborów szef rządu w Krakowie się nie pojawił — nieoficjalnie dlatego, by nie drażnić i nazbyt nie motywować do głosowania przeciwko Miszalskiemu wyborców PiS.

Posła przyjechał wesprzeć prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, ale w ostatnim tygodniu zyskał także poparcie szefa ludowców Władysława Kosiniaka-Kamysza, który wcześniej stał za kandydaturą wiceprezydenta Andrzeja Kuliga (7,18 proc. Głosów w pierwszej turze). Za tym poszło także poparcie od odchodzącej ekipy magistrackiej, w tym samego prezydenta Jacka Majchrowskiego.

Kontynuacja kontra rewolucja

Zapowiedź rządzącego od 22 lat miastem włodarza także jest w Krakowie odbierany dwojako. W Platformie dało się słyszeć, iż nikt o twarde poparcie Majchrowskiego zabiegać nie będzie. Bo chociaż sam bez problemu wygrywał pod Wawelem pięć kampanii wyborczych, to ciągnąca się za nim lista błędów i kontrowersji mogłyby — słyszeliśmy — kandydatowi KO zaszkodzić. Stanęło na internetowym wpisie z poparciem. Ale też Miszalski w swoich wystąpieniach mówi jasno, iż nie zamierza odcinać się od dorobku prezydentury Majchrowskiego. Że jest za kontynuacją, a nie rewolucją. W tym popiera go Nowa Lewica, a także Polska 2050.

Obaj kandydaci w swoich programach są bardzo podobni. Obiecują rozwiązanie problemów mieszkaniowych, więcej zieleni, sprawny transport miejski i oddawanie decyzji w ręce mieszkańców. O wyniku zdecydują więc niuanse, a także frekwencja. W ciepłą i słoneczną niedzielę 7 kwietnia do urn w Krakowie poszło zaledwie 51,79 proc. uprawnionych do głosowania. Prognozy pogody na najbliższą niedzielę są mniej przyjemne – ma być zimno i pochmurno.

Pewne jest jedno — w poniedziałek, po 22 latach Kraków będzie miał nowego prezydenta.

Idź do oryginalnego materiału