Kowalski typuje następcę Ziobry. Nie uwierzycie, kogo "namaścił" polityk-uciekinier

4 dni temu
Zdjęcie: Janusz Kowalski mówi o następcy Zbigniewa Ziobro. Wskazał Patrycję Kotecką. Fot. Grzegorz Ksel / Reporter / East News


Zbigniew Ziobro cały czas walczy o życie, a stery w partii przejął Patryk Jaki. Cały czas jednak nie wyłoniono nowego przywódcy Suwerennej Polski. Teraz Janusz Kowalski, tuż po odejściu od swojej formacji, powiedział, kto może zostać jej kolejnym liderem. Wskazał na... żonę byłego ministra sprawiedliwości. – Taką osobą jest w tej chwili Patrycja Kotecka-Ziobro (...). Moim zdaniem to realny scenariusz – powiedział.


Zbigniew Ziobro cały czas walczy o życie, lecząc nowotwór złośliwy przełyku. Teraz Suwerenną Polską (nieformalnie) kieruje Patryk Jaki. Z nieoficjalnych ustaleń Wirtualnej Polski wynika, iż Jaki negocjuje z Prawem i Sprawiedliwością wcielenie swojej formacji do ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego.

Jak pisaliśmy w naTemat, w czasie zaawansowanych rozmów formację Ziobry opuścił Janusz Kowalski. Polityk niespodziewanie opublikował krótki komunikat na platformie "X", w którym poinformował o swojej decyzji.

Janusz Kowalski mówi o następcy Zbigniewa Ziobro. Wskazał Patrycję Kotecką


"Dziś przestaję być członkiem Suwerennej Polski. Złożyłem rezygnację. O Koleżankach i Kolegach z Suwerennej Polski zawsze wypowiadać się będę w samych superlatywach. Teraz skupiam się na merytorycznej pracy w klubie parlamentarnym PIS i Parlamentarnym Zespole Proste Podatki" – przekazał.

Teraz Kowalski udzielił wywiadu dla Polsat News, w którym poinformował o powodach swojej decyzji.

– W tej formacji zabrakło przywództwa, bo Suwerenna Polska to Zbigniew Ziobro, który dzisiaj walczy o życie. Ufam, iż to środowisko, które jest naprawdę pełne znakomitych polityków, przetrwa – powiedział.

Parlamentarzysta podkreślił, iż to właśnie brak Ziobry spowodował jego decyzję o odejściu. – Zachęcam do tego szczególnie, aby pojawił się prawdziwy przywódca w tej formacji – dodał.

Polityk stwierdził, iż stery w partii powinna przejąć... żona Ziobry. Jak ocenił, to nie tylko jego indywidualna ocena, ale też realny scenariusz.

Quiz: Najlepszy wynik zrobią pewnie eurosceptycy. Sprawdź, co naprawdę wiesz o UE


– Myślę, iż taką osobą jest w tej chwili Patrycja Kotecka-Ziobro, która w mojej ocenie ma predyspozycje do bycia najtwardszym politykiem w Polsce, o ile chodzi o obronę przeciwko temu bezprawiu – przekazał.

– Ja do tego namawiam i zachęcam, bo uważam, iż jest to osoba, która ma znakomite predyspozycje, żeby być świetnym liderem. Jest to bardzo twarda osoba o ustabilizowanym światopoglądzie – skomentował.

– Moim zdaniem to jest realny scenariusz i najlepszy scenariusz – podsumował.

Kowalski się zmienia?


Przypomnijmy, iż jedną z rzeczy, z których w ostatnich latach szczególnie dał poznać się Janusz Kowalski, była zaciekła krytyka Donalda Tuska. Poseł klubu PiS wspominał Tuska tak często – oskarżając go o działanie w interesie Niemiec – iż z tego powodu stał się w internecie obiektem żartów.

Po wyborach 15 października Janusz Kowalski zmienił to przyzwyczajenie i unikał choćby wypowiadania nazwiska Donalda Tuska. Sporą popularność zdobyło w sieci nagranie, na którym dziennikarze z "Gazety Wyborczej" i TVN24 rozmawiają z politykiem Suwerennej Polski na korytarzu sejmowym, przez kilka minut próbując przekonać go do tego, aby wypowiedział słowo "Tusk".

Kowalski słynie m.in. z niechęci do Tuska i Niemiec


Drugą "obsesją" Kowalskiego są oczywiście wpływy Niemiec w Polsce. Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi Kowalski przedstawił choćby postulat likwidacji przywileju wyborczego dla mniejszości narodowych.

Zrobił to w Opolu, skąd startował do Sejmu z list PiS. – Zrobię wszystko, aby na pierwszym regularnym posiedzeniu Sejmu RP przyjąć ustawę znoszącą przywilej wyborczy dla mniejszości niemieckiej, aby już żaden poseł mniejszości niemieckiej nie zagłosował przeciwko bezpieczeństwu Polski – grzmiał wówczas Kowalski na swoim briefingu prasowym.

Polityk słynie też z homofobicznych poglądów. W jednym z programów w TVP Info za rządów PiS oberwało się choćby kredkom dla dzieci, dlatego iż mają takie barwy jak symboliczne kolory społeczności LGBT+.

Idź do oryginalnego materiału