Mateusz Morawiecki, niegdyś premier pewnie kroczący po politycznych salonach, dziś podobno śpi coraz gorzej – jeżeli w ogóle zasypia. Wszystko przez głośną deportację Pawła Szopy, jego bliskiego współpracownika, który z hukiem opuści Dominikanę. Ten niewinny z pozoru fakt budzi przerażenie u Morawieckiego, bo jasne jest, iż nadciąga fala, która może przygnieść nie tylko jego samego, ale i resztki politycznej kariery „Mateusza Kłamczucha”.
Dla Morawieckiego deportacja Szopy to znak, iż wymiar sprawiedliwości przyspiesza – za chwilę mogą pojawić się wnioski o uchylenie immunitetu i zarzuty natury kryminalnej. Przyjaciele byłego premiera plotkują, iż od tego czasu Mateusz nie sypia spokojnie; budzi się w nocy zlany potem, podobno z krzykiem – jakby za każdym razem widział zbliżającą się karę za swoje polityczne machinacje. Nikt nie chce iść do aresztu, gdzie warunki są raczej marne.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Oczywiście Morawiecki mógłby rzucić wszystko i uciec – na brak środków raczej nie narzeka. Jednak każdy rozsądny polityk wie, iż w takim scenariuszu byłby to jego koniec, może choćby gorszy niż zapomnienie – historia zapamiętałaby go jako tego, który uciekł przed odpowiedzialnością. Tymczasem sąsiedzi i znajomi mówią, iż Mateusz chowa się za murem swojej willi, coraz bardziej wycofany i coraz bardziej przerażony. Każdy dzień to dla niego nowy powód do obaw, a przyszłość, o której niegdyś marzył, teraz z dnia na dzień bardziej przypomina pułapkę.
Morawiecki mógł kalkulować, iż otoczenie przychylnych twarzy ochroni go przed wszelkimi konsekwencjami. Jednak teraz, gdy deportacja Szopy jest coraz bliżej, wyliczenia zaczynają się niebezpiecznie chwiać.
Z problemów Morawieckiego może się cieszyć jego żona, kłamczucha zamkną, a jej zostanie kasa, o ile ktoś nie zastosuje konfiskaty rozszerzonej…