Jak wygląda droga Kosowa do członkostwa w UE? Co powinniśmy wiedzieć o walce Kosowa o niepodległość? O jakich napięciach geopolitycznych w regionie Bałkanów Zachodnich powinniśmy wiedzieć? I jaka jest sytuacja Kosowian w Warszawie? Leszek Jażdżewski rozmawia z ambasadorem Drilonem S. Gashim, szefem misji Konsulatu Generalnego Republiki Kosowa w Warszawie od grudnia 2023 r. Założył on Konsulat Generalny Kosowa jako pierwszą w historii misję dyplomatyczną/konsularną swojego kraju w Polsce, sam będąc pierwszym w historii Kosowa dyplomatą najwyższego szczebla rezydującym w tym kraju.
Leszek Jażdżewski (LJ): Bazując na Pana własnych doświadczeniach, jakie rzeczy ludzie najczęściej błędnie zakładają na temat Kosowa?
Drilon S. Gashi (DSG): Po pierwsze, Kosowo jest złożonym miejscem o złożonej historii, co może potencjalnie zniechęcać ludzi do zainteresowania się tym miejscem lub przed wyrobieniem sobie jasnego zdania na temat Kosowa. Po drugie, wojna, która miała miejsce 26 lat temu, jest przez cały czas żywa w pamięci ludzi, kiedy zapytamy ich o Kosowo. Dlatego też postrzegają nas wyłącznie przez pryzmat polityki i historii.
Jednak choć wojna jest bardzo istotną częścią naszej historii i dziedzictwa, to jednak jesteśmy czymś znacznie więcej niż tylko tamtą wojną. Chcemy dzielić się wszystkim tym, co czyni nas interesującymi i wyjątkowymi, wykraczając poza samą historię, a zwłaszcza dzieląc się tymi elementami naszej historii, z których jesteśmy bardzo dumni. Znajdując się w tej chwili w okresie naszej niepodległości, mamy dość ambitne plany dotyczące naszej przyszłości.
LJ: Kosowo było bardzo blisko związane z Zachodem podczas pełnej inwazji Rosji na Ukrainę. Jak Kosowo postrzega swoje miejsce w szerszej europejskiej architekturze bezpieczeństwa?
DSG: W pewnym sensie Kosowo było wcześniej beneficjentem ogromnego wsparcia ze strony Zachodu – politycznego, militarnego i w zakresie wartości. Nie sądzę, abyśmy dziś mogli żyć w niepodległym państwie, gdyby nie fakt, iż w krajach postrzeganych jako Zachód (Stanach Zjednoczonych i wiodących krajach europejskich) panowała silna zgoda co do tego, jaki wynik byłby dla nas adekwatny pod względem nie tylko naszego statusu politycznego, ale także naszego miejsca w Europie i na świecie.
Dlatego też rosyjska agresja na Ukrainę była dla nas okazją, aby po raz pierwszy jako niepodległe państwo wyrazić swoje poparcie w sprawie, która była nam bardzo bliska. Nasi przywódcy (prezydent Vjosa Osmani i premier Albin Kurti) otwarcie wyrażali swoje poparcie dla Ukrainy.
Po raz pierwszy w historii zaoferowaliśmy szeroko zakrojony program zakwaterowania dla 5000 uchodźców z Ukrainy w Kosowie. Może to niewielka liczba w porównaniu z Polską lub innymi miejscami w Europie, ale dla nas jest to największe zobowiązanie, jakie kiedykolwiek podjęliśmy w ramach takiego programu. A ponieważ tuż po wojnie milion Kosowian było uchodźcami (co najmniej milion, ale prawdopodobnie znacznie więcej), miało to duże znaczenie dla naszej tożsamości.
Istotne było także to, iż choć Ukraina była krajem, który albo nie zajął stanowiska w sprawie niepodległości Kosowa, albo mógł nie być przychylny naszej sprawie, to nie miało to żadnego znaczenia dla politycznego ani publicznego wsparcia dla Ukrainy – co moim zdaniem było również budujące. I tak, na przykład, flaga Ukrainy powiewa dumnie na Grand Hotelu w Kosowie, który jest najbardziej centralnym punktem w naszej stolicy. To pokazuje, iż przez cały czas wspieramy Ukrainę.
Ponadto staramy się wykorzystać nasz głos, aby powiedzieć, iż jest to moment na wzmocnienie europejskiej architektury bezpieczeństwa. Niedawno w NATO poparto zwiększenie wydatków na obronność przez wszystkie kraje UE. Uważamy jednak, iż w tej chwili należy ponownie zaangażować się na rzecz krajów, które są w tej chwili częścią tej infrastruktury, a także otworzyć się na więcej państw przystępujących do europejskiej i natowskiej infrastruktury bezpieczeństwa – koniecznie musi to być Ukraina, Kosowo i inne miejsca, które dążą do tego celu na wschodzie lub południu Europy.
LJ: Gdy dołączył Pan do służby zagranicznej, jak wyglądało kierowanie polityką zagraniczną kraju, który przez cały czas nie jest bezwzględnie uznawany za niepodległe państwo? Jakie strategie stosuje Kosowo, aby więcej państw na arenie międzynarodowej (w tym także europejskiej) uznało niepodległość Kosowa, biorąc pod uwagę fakt, iż w dalszym ciągu pięć państw UE jej nie uznaje?
DSG: Mija siedemnaście lat od uzyskania przez nas niepodległości. Około 120 państw na całym świecie uznało Kosowo za niepodległe państwo. Dołączyliśmy do wielu międzynarodowych instytucji finansowych. Mamy nadzieję, iż niedługo zaczniemy przystępować do głównych instytucji europejskich, zaczynając od Rady Europy i oczywiście, w końcu także Unii Europejskiej, a następnie Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Istnieje kilka powodów, dla których musieliśmy podążać tą wyjątkową drogą indywidualnych przypadków uznania naszej niepodległości. Przede wszystkim wynika to niestety z wycofania się Rosji z procesu pokojowego, w którym była ona również zaangażowana w przyszły status Kosowa, a następnie z sabotowania naszych wysiłków na rzecz przystąpienia do ONZ i innych agencji.
W rezultacie ciężar odpowiedzialności spoczywa na wszystkich naszych ambasadorach i dyplomatach. Musimy mieć grubą skórę i nie zniechęcać się tym, iż nie zawsze jesteśmy zapraszani do pewnych klubów lub na imprezy. Nie możemy pozwolić, aby to nas zniechęciło. Musimy być bardzo zaangażowani i bardzo aktywni. Osobiście staram się to pokazać, pełniąc swoją funkcję w Polsce.
Istnieją jednak pewne wyzwania związane z pracą dla kraju, który stara się umocnić swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Niemniej jednak, możliwość zabrania głosu w kluczowym momencie historii swojego kraju jest również wielkim przywilejem. Właśnie to sprawia, iż codziennie z entuzjazmem pracuję nad budowaniem bardzo silnych relacji z Polską, a także reprezentowaniem Kosowa w ramach dwustronnych i wielostronnych inicjatyw realizowanych w Polsce, często angażujących wszystkie kraje Europy lub wiele państw na świecie. Wszystko to oznacza, iż mamy do czynienia z pewnymi dość specyficznymi wyzwaniami, ale jest to dla nas dodatkowy powód, aby starać się wyróżnić.
Kiedy rozmawiałem z moimi kolegami z Waszyngtonu, którzy pracują w służbie zagranicznej, stało się jasne, iż staramy się wyróżniać poprzez aktywność i innowacyjność oraz naprawdę usiłujemy zwracać pozytywną uwagę na nasz kraj. Być może więc wyzwania te sprawiły, iż mamy ponadprzeciętną służbę dyplomatyczną i zagraniczną. Musimy jednak kontynuować te działania, ponieważ wciąż mamy wiele do zrobienia.
Jednym z głównych celów, dla których dołączyłem do służby zagranicznej, było to, iż chcemy być członkiem UE lub NATO, ale musimy to sami osiągnąć. Dlatego im więcej osób przyłączy się do tych wysiłków i będzie wspierać główne inicjatywy naszego kraju, tym bliżej będziemy tego celu. I osiągniemy go. Trudno było uzyskać niepodległość, ale nam się udało. Podobnie uzyskamy też członkostwo w tych bardzo ważnych instytucjach.
LJ: Jakie są przeszkody i utrudnienia stojące na drodze Kosowa do stania się częścią Unii Europejskiej?
DSG: Oczywistym jest, iż aby zostać członkiem Unii Europejskiej, trzeba przedstawić swoją sprawę wszystkim członkom UE, aby mogli oni wspierać liczne etapy tego procesu. Niestety fakt, iż pięć państw przez cały czas nie uznaje Kosowa za niepodległe państwo, oznacza również, iż nie popierają one postępów w naszym procesie integracji z UE.
Zdajemy sobie z tego sprawę i staramy się działać w taki sposób, aby zbliżenie Kosowa do UE nie przesądzało na razie o tej decyzji, a mimo wszystko przyniosło pewne korzyści – zarówno dla naszego kraju, jak i nas jako potencjalnego partnera (gospodarczego i nie tylko) dla Unii Europejskiej. Mamy nadzieję, iż uda nam się znaleźć sposoby na odblokowanie procesu, do którego wciąż przystępujemy, a następnie uzyskać decyzję w sprawie uznania nas przez te kraje, gdy będziemy znacznie bliżej faktycznego przystąpienia do UE.
Jeśli chodzi o inne aspekty naszego procesu reform, to radzimy sobie całkiem dobrze – zwłaszcza w ostatnich latach, co jest świetną wiadomością. Postępy te znajdują odzwierciedlenie w sporządzanych co roku sprawozdaniach z postępów opracowywanych przez UE, a także w innych statystykach monitorowanych w ciągu roku. Ta tendencja wzrostowa została niedawno pochwalona przez komisarz Martę Kos i została również wspomniana na wyższych szczeblach przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen w kontekście naszych postępów gospodarczych. W związku z tym wiele z tych bardzo obiektywnych wskaźników jest dla nas w tej chwili pozytywnych.
Istnieje jednak trzeci, dodatkowy czynnik, którym są nasze stosunki dwustronne z Serbią. Oczywiście każdy kraj, który chce przystąpić do UE, musi w trakcie tego procesu rozstrzygnąć swoje spory dwustronne. W tym zakresie również nastąpił postęp, chociaż przez cały czas musimy walczyć z przekonaniem, iż tak nie jest. Jednak w tym obszarze należy wziąć pod uwagę, iż czasami pozostawienie dwóch państw samym sobie jest warunkiem wstępnym przystąpienia do UE, a nie rzeczywiste zbliżenie ich do siebie i stworzenie prawdziwej „zachęty” dla obu państw do poprawy stosunków politycznych. Musimy się nad tym bardziej zastanowić. Być może w naszym przypadku istnieją sposoby na zbliżenie Kosowa i Serbii do UE, a to samo w sobie mogłoby stanowić impuls potrzebny do pokonania pozostałych przeszkód w relacjach dwustronnych.
LJ: Ostatnio byliśmy świadkami wielu protestów w Belgradzie i nie tylko. Czy może to doprowadzić do zmiany autokratycznego kursu obranego przez Serbię i wpłynąć na jej przyszłość polityczną? W jakim stopniu przyszłość Serbii i Kosowa są ze sobą powiązane?
DSG: Oficjalnie nasz rząd i władze podchodzą ostrożnie do trwających protestów w całej Serbii i nie wyrażają zbyt wielu opinii na ten temat. Niemniej jednak, jeżeli chodzi o postrzeganie Kosowa, prawdopodobnie można znaleźć konsensus wśród naszych obywateli co do tego, iż silniejsza demokracja i praworządność w Serbii są korzystne zarówno dla Kosowa, jak i dla stosunków Serbii z całym regionem. Ma to również bezpośredni wpływ na perspektywę członkostwa Serbii w UE, ponieważ bardziej demokratyczna Serbia o większej praworządności będzie również znacznie bardziej skłonna do przystąpienia do Unii Europejskiej, w której dostrzega swoje naturalne miejsce.
Protesty są niezwykle odporne. realizowane są już od około roku, a protestującym udało się znaleźć sposób na podtrzymanie znaczenia swojego głosu w bardzo trudnych warunkach. Ciekawie będzie obserwować, jaki trwały wpływ będą one miały w ostatecznym rozrachunku. Ogólnie rzecz biorąc, bardziej aktywne społeczeństwo obywatelskie jest z pewnością pozytywnym skutkiem tych wydarzeń. Wydaje się, iż jest to coś, co udaje się dobrze podtrzymać. Zobaczymy, czy zmieni to polityczny kurs Serbii od wewnątrz.
Z pewnością istnieje związek między tymi wewnętrznymi zmianami a naszymi stosunkami z Serbią – a także drogą obu państw do UE. Są one ze sobą powiązane. Ważne jest jednak, aby utrzymywać powiązania ze wszystkimi krajami regionu, które dążą do przystąpienia do Unii Europejskiej, ale nie do tego stopnia, aby jeden z nich był całkowicie hamowany przez brak woli drugiego. Jest to więc swego rodzaju scenariusz pośredni. Chcemy, aby region zmierzał w określonym kierunku, ale nie chcemy, aby jeden kraj nieumyślnie działał na szkodę drugiego.
Często podkreślamy przed opinią publiczną w Europie i innych krajach, iż poparcie dla członkostwa Kosowa w UE wynosi w naszym kraju 97%. Nie mamy żadnych partii politycznych sprzeciwiających się obecności w UE. Co ważne, nie ma też partii politycznych sprzeciwiających się Kosowu w Serbii. Wszystko to pokazuje, iż przeżywamy pozytywny moment w naszej liberalnej demokracji i mamy nadzieję, iż będzie on wspierany i nie będzie brany za pewnik. Jak bowiem mogliśmy zaobserwować w innych miejscach, jeżeli taka sytuacja będzie trwała zbyt długo, to możemy nie być w stanie zawsze mieć tak pozytywnych wyników. A to, tak naprawdę, leży to w interesie całego regionu.
Kosowo ma w tej chwili 1,6 miliona mieszkańców. Cały region liczy około 17 milionów mieszkańców. Jako taki jest mniejszy niż średniej wielkości kraj UE. Dlatego korzyści znacznie przewyższają ryzyko związane z rozważaniem przystąpienia całych Bałkanów Zachodnich do UE, a zwłaszcza tych krajów, które bardzo uparcie dążą do przystąpienia i podejmują wysiłki w tym kierunku.
LJ: Jakie wyzwania i możliwości stawia przed Panem funkcja ambasadora Kosowa w Warszawie? Jak doświadczenie dążenia do niepodległości Kosowa zmieniło społeczeństwo? Czy świat przez cały czas może wyciągać lekcję z ruchów solidarnościowych i pokojowych? Jak szerokim echem może się to przesłanie odbić na całym świecie?
DSG: jeżeli chodzi o moją pracę w Warszawie, to mogę szczerze powiedzieć, iż nie ma miejsca, w którym wolałbym reprezentować swój kraj bardziej niż w Polsce. Mówię to z pełną szczerością i z całym szacunkiem dla Waszyngtonu, Paryża i innych wielkich stolic na całym świecie – w tym stolic na Dalekim Wschodzie.
Jest to dla nas niezwykle ważna relacja pod wieloma względami z uwagi na bardzo zasadnicze stanowisko Polski wobec Kosowa, które pozostaje konsekwentne. Wciąż jednak jesteśmy na początku drogi, jeżeli chodzi o zbudowanie produktywnych stosunków dwustronnych, które możemy nawiązać.
Moja rola polega na stworzeniu jak najsolidniejszych podstaw dla szczególnych relacji między Kosowem a Polską. Być może kilka lat temu wiele osób nie myślało o tych relacjach w ten sposób, ale uważam, iż możemy to osiągnąć. Dlatego jestem w pełni zaangażowany w te relacje.
Jeśli chodzi o umacnianie naszej niepodległości i walkę o jej uznanie za granicą, to wiele inspiracji czerpię właśnie z przykładu Polski. Polska doskonale wie, jak to było odzyskiwać niepodległość około sto lat temu, a następnie ponownie ją przywracać 30 lat temu. Dlatego nasze przesłanie, nasza sytuacja, spotyka się tutaj, w Polsce, z bardzo silnym oddźwiękiem – zwłaszcza gdy ludzie dowiadują się więcej o szczegółach naszej historii, naszej sprawie, naszym prawie do niepodległości, o tym wszystkim. Jest to naprawdę ważne w tej części Europy.
Często, ze względu na to dogłębne zrozumienie walki o niepodległość polityczną, kultura i tożsamość mają ogromne znaczenie. To właśnie w tej chwili walka Ukrainy przeciwko rosyjskiej agresji. Nie możemy zapominać, jak ważne jest to doświadczenie dla naszych przyjaciół na zachodzie. I dlaczego przystąpienie do UE i NATO jest szczególnie ważne, ponieważ przywraca niepodległość, tożsamość, ochronę kultury, o które niektóre kraje muszą niestety nieustannie walczyć i ich bronić.
Czasami trzeba spróbować dostosować pewne aspekty, aby w przyszłości było łatwiej. To, co może pomóc podwoić wysiłki wszystkich osób zaangażowanych w reprezentowanie naszego kraju i pragnących realizować nasze ambicje, to świadomość, iż przed nami było wielu innych, którzy próbowali zrobić to samo w innych dziedzinach (choć być może nie w dyplomacji), a po nas będzie jeszcze wielu innych. W tej chwili to my dzierżymy pałeczkę i musimy podjąć wielki wysiłek, aby iść naprzód. Oczywiście wiąże się to z pewnymi wyzwaniami, ale właśnie w tym tkwi szansa na wywarcie choćby niewielkiego pozytywnego wpływu na bieg historii naszego kraju. Mam nadzieję, iż więcej osób podzieli tę opinię i przyłączy się do tych starań.
Podcast jest dostępny także na platformach SoundCloud, Apple Podcast, Stitcher i Spotify
Z języka angielskiego przełożyła dr Olga Łabendowicz
Czytaj po angielsku na 4liberty.eu