Kosiniak-Kamysz zawiódł Pałac Prezydencki

10 miesięcy temu

Mastalerek w Polsat News opisywał, jak przebiegało spotkanie prezydenta z liderem PSL:

„Prezes Kosiniak-Kamysz powiedział wtedy wyłącznie: Donald Tusk, Donald Tusk. Dziś jest pewna euforia i entuzjazm wśród partii, które były w opozycji, a teraz osiągnęły wspólnie najwięcej mandatów, ale czy ten entuzjazm będzie w listopadzie 2025 r., kiedy będą wybory w PSL, to tego nie wiemy, bo może ktoś wtedy przypomni Kosiniakowi: Władek mogłeś być premierem” – powiedział szef gabinetu PAD.

Prezydent preferował lidera PSL

Wydaje się, iż prezydent Duda, chcąc zbudować sobie polityczne zaplecze i wejść w sojusz z siłami spoza PiS, preferował właśnie powierzenie misji uformowania nowego rządu Kosiniakowi-Kamyszowi, którego postrzega jako polityka umiarkowanie konserwatywnego, centrowego. Natomiast Donald Tusk z racji wieloletniej polaryzacji duopolu PiS-PO jest dla prezydenta zaprzysięgłym wrogiem. Poza tym lider KO pozwalał sobie nieraz na wycieczki słowne, przytyki pod adresem prezydenta, ot choćby wtedy, gdy mówił, iż „zmięknie mu rura” czy gdy straszył go Trybunałem Stanu za nieprzestrzeganie praworządności.

Koniec marzeń o Koalicji Polskich Spraw?

Wydaje się, iż wspólny plan Andrzeja Dudy i Marcina Mastalerka, by stworzyć nowy sojusz na prawicy, z dala od radykalnego skrzydła PiS – mianowicie tzw. Koalicję Polskich Spraw (PiS, PSL, Konfederacja) póki co jest tylko mrzonką. Decyzja Kosiniaka-Kamysza, by oddać premierostwo Donaldowi Tuskowi, niezbicie na to wskazuje, co niepokoi prezydenta.

Zgubna taktyka

Jakkolwiek Andrzej Duda miał dobrą wolę i poniekąd prawdopodobnie chciał pomóc PiS w tworzeniu nowego rządu, to lider PSL nie chciał wyrazić zgody na koalicję z PiS, mając najpewniej w pamięci ataki przypuszczane przez prawicę przeciwko tej formacji konserwatywno-ludowej. Przypomnijmy, iż Jarosław Kaczyński nazwał wręcz PSL „formacją antyklerykalną”, co zakrawa na absurd i zamyka PiS pole do negocjacji na zasadzie: „na prawicy możemy być tylko my”. Gdy swego czasu Kaczyński skrytykował PSL za „ZSLowską przeszłość”, Paweł Zalewski w serwisie X wytknął prezesowi PiS, iż sam był zwolennikiem zaproszenia ZSLu do rządu w koalicji z Solidarnością w 1989r.

Być może PiS dopiero niedługo zrozumie, dlaczego Kosiniak-Kamysz nie chce wchodzić w sojusz z tą partią. Już choćby radykalny polityk Zjednoczonej Prawicy Przemysław Czarnek, minister edukacji, przyznał, iż błędem jego formacji było zaniechanie szukania potencjalnego koalicjanta zawczasu. PSL może pamiętać, jak PiS traktował swoich koalicjantów – w ostatnim czasie przekonał się o tym Jarosława Gowin, którego partia została de facto zniszczona.

Idź do oryginalnego materiału