Kosiniak-Kamysz i Kierwiński śpiewają hymn. Dzieci? Za ścianą

wbijamszpile.pl 3 godzin temu

Władza uwielbia spektakularne gesty. Przecinanie wstęg, flesze aparatów, uśmiechy od ucha do ucha – to ich żywioł. Gdy trzeba zrobić coś konkretnego, nagle pojawiają się schody. Ale kiedy nadarza się okazja do medialnej ustawki, ministrowie rzucają się do boju jak stado wygłodniałych wilków. Tak było i tym razem – w Stroniu Śląskim, gdzie po pięciu miesiącach od powodzi wreszcie otwarto tymczasowe przedszkole. Kto jednak był w centrum uwagi? Dzieci? Nauczyciele? Rodzice? Skądże! Najważniejsze było to, żeby ministrowie Kosiniak-Kamysz i Kierwiński mogli sobie pośpiewać.

Tymczasowe przedszkole to inwestycja za 13 mln zł, sfinansowana przez państwo. Powinno być oczywiste, iż to dzieci są bohaterami tego dnia. Przedszkolaki, które straciły swoją placówkę w powodzi, ich rodziny, nauczyciele – to oni powinni stać na pierwszym planie. Ale nie, na scenę wkroczyli politycy i postanowili zaserwować narodowe karaoke. Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz i minister Marcin Kierwiński z powagą godną ojców założycieli odśpiewali hymn Polski.

Problem w tym, iż dzieci, które miałyby prawo czuć, iż ten dzień jest dla nich, zostały za ścianą. Tam, na korytarzu, mogły sobie pośpiewać, ale już nie razem z politykami, tylko gdzieś w tle. Bo przecież show musi trwać, a w widowisku pod tytułem „Wspaniały rząd oddaje przedszkole” nie było miejsca dla tych, którzy naprawdę tego dnia powinni być w centrum wydarzeń.

Uwaga! Filmu nie pokazuję z uwagi na dobro dzieci.

Czytaj więcej: Powódź w Głuchołazach. Zerwane mosty i ewakuacja mieszkańców

Sztuka pompy bez okoliczności

Jest coś fascynującego w tym, jak politycy potrafią wykorzystywać cudze tragedie do własnej autopromocji. Tragedia powodzi? Idealna okazja, by się pokazać! Wydano 13 mln zł na tymczasowe kontenery? Trzeba to przekuć w sukces! A iż ktoś tam, po drugiej stronie ściany, miałby większe prawo do udziału w tej chwili? Cóż, polityczne ego jest większe niż zdrowy rozsądek.

A teraz wyobraźmy sobie alternatywną wersję tego wydarzenia. Ministrowie przychodzą, ale to dzieci i nauczyciele są na pierwszym planie. To one przecinają wstęgę. To ich widać na nagraniach, ich słychać w mediach. Brzmi nierealnie, prawda? Bo niestety, w rzeczywistości politycy nie są od tego, by wspierać, tylko by się lansować.

mn

Dołącz do naszej społeczności!

Śledź nas na naszych mediach społecznościowych i bądź na bieżąco!
Idź do oryginalnego materiału