- O nas próbowano powiedzieć, iż jesteśmy obrotowi - tak obrotowi, iż nigdy z PiS-em nie rządziliśmy, pomimo wielu intratnych czasem propozycji - mówił wicepremier.
Według niego "sprawa osoby bliskiej nie rozstrzygnęłaby się ani w tym, ani w kolejnych parlamentach". - 20 lat ktoś to obiecuje, nikt tego nie zrobił. Jak się PSL za to zabrał, pierwszy raz w swojej historii, to to idzie do przodu i wierzę, iż prezydent da przynajmniej szansę, żeby tę ustawę mocno przeanalizować.
Kosiniak-Kamysz przekazał też, iż po tej ustawie był nazywany "z jednej strony katotalibem, z drugiej ukrytym lewakiem". - Więc chyba jest dobrze, bo jestem gdzieś pośrodku, czyli tam, gdzie chcę być - podsumował.