Od lat mieszkańcy Myczkowiec obserwowali skutki zrzutów wody z zapory, które prowadziły do powtarzających się podtopień i zalewania posesji. Problem wynikał z płytkiego koryta Sanu, które nie mogło skutecznie odprowadzać nadmiaru wody, a zjawisko z czasem stało się stałym elementem lokalnego życia. Po wieloletnich staraniach samorządów i mieszkańców rozpoczęto prace mające na celu regulację koryta, które teraz powoli dobiegają końca.
Zagrożenie powodziowe w Myczkowcach wiązało się bezpośrednio z budową zapory wodnej w połowie XX wieku. Jak czytamy na portalu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Krośnie, kluczowym czynnikiem wpływającym na tę sytuację była zmieniona hydrologia rzeki po wybudowaniu obiektu. W momencie ukończenia zapory w Myczkowcach przepływ wody w Sanie na odcinku 5,4 km został całkowicie wstrzymany, co miało daleko idące konsekwencje dla funkcjonowania rzeki. Chociaż później przywrócono minimalny przepływ wynoszący 1,5 mł/s, wartość ta znacząco odbiegało od biologicznego minimum, które powinno wynosić około 6 mł/s. Dodatkowo, przynajmniej dwa razy w roku dochodziło do tak zwanych przepływów płuczących, podczas których nagle spuszczana była ogromna ilość wody – choćby 100 mł/s. Skutki tych zdarzeń były odczuwalne natychmiastowo: zalane podwórka, piwnice i zniszczone uprawy stały się stałym problemem mieszkańców.
OnNetwork ID: M0NqLDlVOUYsMA==
Przyczyny i konsekwencje płytkiego koryta
Jednym z głównych czynników pogłębiających problem jest spłycenie i zamulenie koryta Sanu.
Od ponad 50 lat zapora ograniczyła naturalny transport rumoszu kamiennego – piasku, żwiru i kamieni, które wcześniej były niesione przez nurt rzeki
– podaje portal Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego.
W efekcie doszło do stopniowego wypłukania osadów i pogłębienia koryta aż do wychodni skalnych. Zmieniła się nie tylko struktura dna rzeki, ale również jej przepustowość, co dodatkowo utrudniało skuteczne odprowadzenie nadmiaru wody. Dodatkowe problemy stanowiła erozja brzegowa oraz sukcesja roślinności. Niewielki przepływ wody w korycie umożliwiał rozwój roślinności, która ograniczała przestrzeń dla wód wezbraniowych. Tworzyły się zamuliska i wyspy w nurcie rzeki, co znacząco utrudniało przepływ i zwiększało ryzyko wylewów.
Rozpoczęcie i zakres prac regulacyjnych
Po wieloletnich apelach mieszkańców, podjęto decyzję o regulacji koryta Sanu. Projekt objął odcinek od zapory w Myczkowcach do zakrętu „pod skałkami”. Głównym celem prac było pogłębienie i udrożnienie koryta rzeki, aby mogło skuteczniej odprowadzać nadmiar wody. W ramach inwestycji przywrócono także funkcjonalność brodów rzecznych, które stanowią istotną drogę dojazdową do gruntów rolnych wykorzystywanych przez miejscowych mieszkańców. Zakończenie prac, przewidziane na najbliższe tygodnie, ma zapewnić bezpieczeństwo przeciwpowodziowe, a jednocześnie nie zaburzyć naturalnych procesów ekologicznych rzeki.
Z tego miejsca w Solinie dowiemy się o historii powstania zapory. Wszystko w przystępny sposób
Martwe koryto i jego przywrócenie
Bieszczadzki Uniwersytet Ludowy podkreśla historyczny wymiar problemu.
Jeszcze niedawno, spacerując po zaporze w Myczkowcach, widzieliśmy w dole niewielki ciek wodny, ukryty pośród zarośli. To tak zwane martwe koryto Sanu, które przez ponad 60 lat zdążyło zarosnąć. Jak do tego doszło? Budowniczowie zapory wykorzystali naturalne ukształtowanie terenu. Wykorzystali to, drążąc w górze sztolnię. W 1960 roku, po ukończeniu budowy zapory, woda została przekierowana pod górą Grodzisko w kierunku Zwierzynia. Chociaż stare koryto wyglądało malowniczo, to bezpieczeństwo mieszkańców i turystów jest najważniejsze
– przekazuje Bieszczadzki Uniwersytet Ludowy.
Prace obejmowały oczyszczenie koryta z zarośli, zamulisk i przeszkód, które powstały w ciągu dekad ograniczonego przepływu. Dzięki tym działaniom, San w Myczkowcach odzyskuje zdolność do bezpiecznego odprowadzania wód powodziowych, co znacząco zmniejszy ryzyko podtopień i poprawi komfort życia mieszkańców.
Znaczenie dla lokalnej społeczności
Regulacja koryta Sanu w Myczkowcach ma wymiar nie tylko praktyczny, ale i społeczny. Umożliwia ochronę infrastruktury, gospodarstw rolnych oraz posesji, które wcześniej były narażone na powtarzające się zalania. Przywrócenie prawidłowego przepływu wody pozwala również na odbudowę naturalnych procesów ekologicznych, wspierając lokalną florę i faunę oraz przywracając estetykę krajobrazu rzecznego.