

- Sprawa elektrycznych busów, które 1 maja rozpoczęły regularne kursy na drodze do Morskiego Oka stała się okazją do politycznego ataku posła PiS na rząd Donalda Tuska
- Jeden z liderów PiS w Małopolsce — Łukasz Kmita — zauważa, iż bilety na pojazd, który TPN reklamuje jako swoją „nową atrakcję edukacyjną”, są bardzo drogie
- Parlamentarzysta słusznie zauważa, iż po wprowadzeniu busów osoby niepełnosprawne musiały wydać o wiele więcej pieniędzy, by dostać się nad Morskie Oko, niż kosztowało je to dotychczas
- Jak wyliczył Onet, w długi weekend podróż nad staw dla osoby poruszającej się na wózku inwalidzkim i jej opiekuna kosztowała 300 zł w dwie strony. Wcześniej taka osoba mogła tam wjechać własnym samochodem za 100 zł
- Więcej podobnych tekstów znajdziesz na głównej stronie Onetu
Miał być wielki sukces… wyszedł falstart. Jak pisaliśmy w tekście „Turyści zaskoczeni cenami busów na trasie do Morskiego Oka. »Wygrały« konie, ale górale się nie cieszą”, w długi weekend majowy w Tatrach uruchomiono regularne połączenie busami elektrycznymi. Połączenie w pierwszych trzech dniach maja nie cieszyło się jednak wielkim zainteresowaniem. W czasie gdy z przejażdżki po tej samej trasie wozem skorzystało około 4 tys. osób, z autobusów skorzystało łącznie 110 osób.
Elektryczne busy jeździły na trzech wariantach trasy:
- Z Zakopanego nad samo Morskie Oko i z powrotem (koszt 300 zł dla osoby z niepełnosprawnością na wózku plus jej opiekuna i 150 zł dla innych pasażerów)
- Z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy (2 km przed stawem) w cenie 100 zł w górę i 60 zł w dół
- Z Zakopanego do Włosienicy — w cenie 100 zł w górę i 90 zł w dół
Takie ceny biletów obowiązywały w długi weekend przy sprzedaży internetowej. jeżeli ktoś chciał je kupić w kasie Punktu Informacji Turystycznej TPN, musiał dopłacić każdorazowo 10 zł więcej. Jak zaznacza park, w cenie przejazdu każdorazowo zawarty jest już jednak bilet wstępu do parku, który w tej chwili kosztuje 11 zł dla osoby dorosłej i 5,5 zł dla dziecka.
„Drożyzna Tuska” w Tatrach
Choć ceny za przejazd e-busem były porównywalne do tego, co turyści płacą za przejazd na tej samej trasie wozem konnym (to dziś 100 zł w górę i 70 zł w dół plus bilet wstępu do parku) wiele osób cennikiem Tatrzańskiego Parku Narodowego było mocno zaskoczone. W sieci pojawiło się sporo wpisów mówiących o tym, iż w Tatry wkroczyła „drożyzna” i to jeszcze sygnowana przez państwową instytucję.
Tego samego zdania jest małopolski poseł PiS Łukasz Kmita, który w latach 2020-2023 pełnił funkcję wojewody małopolskiego. Parlamentarzysta w niedzielę i poniedziałek (4-5 maja) opublikował na swoim koncie w portalu X serię wpisów uderzających w TPN, Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz Donalda Tuska.
— Oj droga ta majówka, droga, jeżeli wybraliście się w Tatry i chcieliście skorzystać z nowej atrakcji, jaką są elektryczne busy na linii Zakopane — Palenica — Morskie Oko — słyszymy na nagranym przez Kmitę filmiku. — Wyobraźcie sobie, iż bilety dla czteroosobowej rodziny, dwójka dorosłych i dwójka dzieci i pokonanie odcinka z Palenicy Białczańskiej na Włosienicę i z powrotem to koszt 640 zł. To jest naprawdę skandal! To rząd Tuska jest odpowiedzialny za drożyznę — dodawał.
Kilkanaście godzin wcześniej ten sam poseł Kmita alarmował, iż przejazd autobusami, które TPN-owi kupiła (z rezerwy budżetowej resortu) minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, jest bardzo drogi także dla osób niepełnosprawnych.
Poseł Łukasz Kmita zauważył, iż podróż dla osoby z niepełnosprawnością ruchową oraz jej opiekuna na dłuższej trasie z Zakopanego to koszt 300 zł w obie strony.
„Jak widać, ministrowie rządu Donalda Tuska i jego administracja są bardziej wrażliwy na potrzeby zwierząt niż ludzi” — ironizował poseł opozycji, przypominając, iż elektryczne autobusy wjechały w Tatry, by zastąpić tu konie, które zdaniem organizacji prozwierzęcych pracowały na trasie do Morskiego Oka ponad swoje siły (górale oraz wielu weterynarzy miało odmienne zdanie).
Policzyliśmy. Osoby niepełnosprawne faktycznie zapłacą dużo drożej
Posłowi Kmicie w tym drugim przypadku trudno nie przyznać racji. Wprowadzenie busów elektrycznych na trasę do Morskiego Oka spowodowało, iż osoby niepełnosprawne w majówkę za możliwość odwiedzenia Morskiego Oka płaciły o wiele więcej pieniędzy, niż jeszcze 12 miesięcy wcześniej.
Dotychczas bowiem TPN osobom z niepełnosprawnością oferował w okresie letnim (od 1 maja do 31 października) możliwość wykupienia swoistej przepustki, która upoważniała ich i ich rodziny do wjazdu na szlak do Morskiego Oka własnym samochodem. By ograniczyć ruch na szlaku, takich wejściówek wydawano nie więcej jak cztery dziennie. Kosztowały one odpowiednio 50 zł (samochód do pięciu pasażerów) oraz 100 zł (samochód do dziewięciu pasażerów) w sytuacji, gdy auto mogło dojechać tylko do Włosienicy lub analogicznie 100 i 200 zł, jeżeli ktoś chciał podjechać niemalże pod sam najpopularniejszy tatrzański staw.
Do tych kwot każdy z pasażerów takiego samochodu z wydaną przepustką musiał wykupić dodatkowo bilet wstępu, ale i tak po zsumowaniu wychodziło, iż jedna osoba biorąca udział w wycieczce do Morskiego Oka wraz z osobą lub osobami niepełnosprawnymi (ponosiła koszt nie większy, niż kilkadziesiąt złotych).
Ziobrowski: nie możemy do busów dopłacać
Czy to oznacza, iż osoby niepełnosprawne chcące odwiedzić Morskie Oko całą rewolucję zapowiadaną na trasie najmocniej odczują po kieszeni? Park zapewnia, iż absolutnie nie.
Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN w rozmowie z Onetem przyznaje, iż elektryczne busy wprowadzono na szlak także po to, by ograniczyć ruch po górskiej drodze wszystkich innych samochodów (jeżdżą tu także strażnicy parku, leśnicy, obsługa schroniska w Morskim Oku oraz dostawcy żywności na jego potrzeby). Dlatego park będzie w kolejnych tygodniach stopniowo ograniczał liczbę wydawanych wjazdówek.
Równolegle sam park przyznaje, iż cena 300 zł dla osoby na wózku plus opiekuna była błędem i pomyłką. Dlatego momentalnie ją skorygowano. Każdy, kto już we wtorek 6 maja chciałby kupić podobny bilet na przejazd dla pary niepełnosprawny plus opiekun, za bilet dla takiego duetu zapłaci tylko 150 zł.
— O cenach biletów na przejazd busami elektrycznymi rozmawialiśmy sporo i po doświadczeniach długiego weekendu mamy pierwsze wnioski — mówi Ziobrowski. — Te busy nie mogą wywozić ludzi w góry za „półdarmo”, bo naszym celem nie jest zapewnienie masowego transportu. Oprócz zaoferowania usługi edukacyjnej chcemy przede wszystkim umożliwić dotarcie nad Morskie Oko osobom, które mają trudności z dojściem tam o własnych siłach. Podobne rozwiązanie testowaliśmy kilka lat temu i cieszyło się ono dużym zainteresowaniem. W tej chwili osoby z niepełnosprawnościami mogą jeszcze korzystać z płatnych wjazdówek. W zamian chcemy im jednak dać niedługo możliwość transportu z Zakopanego do samego Morskiego Oka za opłatą nieprzekraczającą 40 zł. Musimy jednak całość zbilansować. Mówiąc wprost, trzeba pokryć koszty funkcjonowania . Park nie może do tej usługi dopłacać. Musimy też mieć więcej tych pojazdów — dodaje dyrektor TPN.
Przypomina też, iż gdy kilka lat temu park zmienił swoją politykę wynajmu miejsc parkingowych przy szlaku do Morskiego Oka, wiele osób też krzyczało hasła „skandal i drożyzna”. Dziś zdaniem Ziobrowskiego ceny za całodzienne parkowanie w tym miejscu na poziomie 70 zł nikogo już nie szokują. Zadziałało prawo rynku, bo na te miejsca jest spory popyt.
— Pamiętajmy, iż to pilotaż, testujemy, słuchamy uwag, bo zdarzają się potknięcia, wprowadzamy korekty. Dajemy ludziom alternatywę, ale zachęcamy przede wszystkim do wędrowania po Tatrach, bo to właśnie piesza turystyka pozostaje najlepszym sposobem doświadczenia gór — apeluje dyrektor TPN.