Przypomnijmy, iż we wrześniu wmurowano symboliczny kamień węgielny pod budowę nowego miniosiedla w Płocku. Prawdopodobnie nie byłoby w tym nic wyjątkowego, gdyby nie specyficzna lokalizacja. Bloki mieszkaniowe mają powstać na terenie dawnej stoczni rzecznej w Radziwiu. Inwestorem została warszawska spółka deweloperska WAN.
Gdy tylko informacja stała się publiczna, wzbudziła niezwykle skrajne emocje. Politycy PO-PSL cieszą się, iż dawne tereny poprzemysłowe zyskają nowe życie. Przedstawiciele opozycji - w tym szczególnie płocka Lewica - nieustannie protestuje. Temat wciąż jest gorący - były protesty, pisma do ministerstw, a choćby dyskusje w trakcie sesji rady miasta. Jak to jednak zwykle bywa, nikt nikogo do swoich racji nie przekonał.
Konsultacje w sprawie płockiej stoczni rzecznej. "Podstawą powinna być strategia"
22 października w Spółdzielczym Domu Kultury odbyły się konsultacje społeczne w tej sprawie. Nie zorganizował ich jednak urząd miasta, a współprzewodniczący płockiej Lewicy, Adrian Brudnicki.
Na początku podkreślił on wagę tego miejsca w historii i tradycji Płocka. Następnie zaznaczył, iż choć podmiot, który prowadził tam działalność zbankrutował, stocznia wraz z całym wyposażeniem wciąż stoi i mógłby znaleźć się inwestor, który wykorzystałby jej potencjał.
- Warto wiedzieć, iż w "Strategii Miasta Płocka do 2035 r." nie ma choćby słowa o tym, by stocznia miała zostać przekształcona w osiedle mieszkaniowe. jeżeli tam nikt tego nie omówił, to kto i gdzie omawia? - pytał Brudnicki.
Odniósł się również do przykładu przytaczanego przez marszałka Adama Struzika - szwedzkiego Malmo, gdzie byłe tereny przemysłowe zyskały nowe zagospodarowanie.
- Trzeba jednak pamiętać o tym, iż Szwedzi mieli jeden istotny argument: budownictwo ma być dla wszystkich. Osiedle mieszkaniowe w Malmo to nie tylko getto dla najbogatszych - są tam różne mieszkania o zróżnicowanych cenach dla każdej warstwy społecznej. Podobnie w gdańskim Nowym Porcie. Tam też wprowadzono zmiany i zabudowę wielorodzinną. Ale tam była strategia. Zastrzeżono, iż na miejscu mają być żłobki, przedszkola i tereny ogólnodostępne. U nas tego nie ma, a przecież strategia powinna być podstawą - kontynuował.
Adrian Brudnicki zaznaczył, iż nie jest całkowitym przeciwnikiem zmian w tamtym miejscu.
- Niech te pięć bloków, na których budowę już zezwolono powstanie, ale ratujmy przynajmniej rdzeń naszej stoczni - mówił.
Mieszkańcy przeciwni Stocznia Residence?
Większość osób, które przyszły na spotkanie - w tym były dyrektor Płockiej Stoczni Rzecznej, przedstawiciele Towarzystwa Miłośników Radziwia oraz płockich organizacji wodniackich - podzielało zdanie przewodniczącego.
Niektórzy przedstawiali choćby swoje propozycje, co można byłoby zrobić, aby bronić pozostałości po płockim przemyśle stoczniowym.
- Najlepiej by było, gdyby teren przestał być prywatny. jeżeli wykupiłby go skarb państwa czy wojsko, może udałoby się go ponownie wykorzystać. Dla wojska w dzisiejszych czasach powinien być szczególnie cenny - mówił jeden z obecnych.
Co prawda można było także usłyszeć głosy przeciwne, ale należały do zdecydowanej mniejszości.
- Nie jestem za całkowitą likwidacją stoczni, ale prawdą jest, iż to miejsce potrzebuje nowego życia. Póki co, od lat biegają tam tylko szczury - tłumaczyła płocczanka.
Do wzięcia udziału w dyskusji zaproszeni zostali także prezydent Andrzej Nowakowski, wszyscy płoccy radni, starosta Sylwester Ziemkiewicz i marszałek Adam Struzik. Nikt jednak nie zjawił się na spotkaniu.
Walka o stocznię trwa
Współprzewodniczący płockiej Lewicy zapowiedział, iż nie przestanie walczyć w tej sprawie. Na początek chce zmobilizować członków płockiej rady miasta, by konkretnie określili swoje stanowisko.
- Chciałbym, abyśmy spisali memorandum stoczniowe i stworzyli tabelkę, gdzie wpiszą się wszyscy radni. Niech oficjalnie wypowiedzą się czy chcą, czy nie chcą, czy nie mają zdania o ratowaniu płockiej stoczni. Po spisaniu złożymy tę tabelkę w archiwum, aby przyszłe pokolenia mogły wiedzieć, co i dlaczego stało się ze stocznią - zaproponował.
Na koniec dodał, iż niedługo sporządzi notatkę - a w przyszłości może i petycję - do płockich władz z żądaniem kategorycznego pochylenia się nad tą sprawą i wzięcia pod uwagę głosu mieszkańców.
- Proszę oczekiwać jej w najbliższym czasie - podobnie jak pisma do przedstawicieli PSL, którzy lobbowali za powstaniem tego osiedla - zapowiedział Brudnicki.
Zaprosił także na konferencję z wiceministrem infrastruktury, która odbędzie się w poniedziałek, 27 października, o godz. 16:30. Podczas spotkania prawdopodobnie poruszona zostanie także kwestia analizy urbanistycznej dla tego terenu, którą do piątku ma przekazać urząd miasta.