Koniuszewski: Siła

myslpolska.info 11 miesięcy temu

Siła w epoce panowania światopoglądowego liberalizmu ma wyjątkowo złą passę. Jest napiętnowana i choćby owym pojęciem lepiej się nie posługiwać. To nie znaczy jednak, iż zeszła do podziemia, tułając się po różnych zakamarkach, by bytować w głębokim ukryciu.

Zawsze była realnym składnikiem ludzkiego życia, w jego wymiarze indywidualnym oraz zbiorowym. I tak wciąż te sprawy widzimy. Nie może bowiem być inaczej, gdyż oznaczałoby to, iż w życiu jednostek oraz grup rzeczywiście coś można zmienić oraz, iż istnieje ewolucja, gdyż dobra przybywa, zaś zła ubywa. Proporcje między jednym składnikiem, a drugim są, na ogół, zawsze stałe i tylko, od czasu do czasu, coś się zmienia – najczęściej na gorsze – by w końcu powrócić w stare koleiny.

Teatr ustaje, wraca realność. I można rzec litewskim powiedzeniem „ja pan, ty pan, a kto będzie świnie pasał?” jeżeli tak jest to znaczy, iż tak być musi, bo w razie zakwestionowania tej powszechnej schematy zwycięstwo święci utopia. Co na końcu oznacza coraz więcej krwi i przemocy, czyli działanie rozpasanej siły: anarchicznej, trywialnej i w apokaliptycznym znaczeniu definitywnie niszczącej. Przymus jednak odpowiednio dozowany spełnia pozytywną rolę. Umacnia wspólnotę, zapobiegając jej upadkowi. choćby niekiedy powiada się, iż państwowe struktury są centralami siły. W tym przypadku uosabiają ją głównie policja oraz armia. Mamy więc wtedy do czynienia z umundurowanym państwem. I innego adekwatnie nie ma.

Czytając powyższe uwagi, można by rzec, iż jest to typowa analiza marksistowska, gdyż ci definiowali państwo jako czynnik przymusu. Tak to prawda, ale jest i zasadnicza różnica. Marksiści bowiem państwowe struktury zdecydowanie potępiali, a gdy już tu i ówdzie sami zaczęli rządzić zmuszeni byli twierdzić, iż zorganizowany aparat przemocy jest czymś przejściowym i ostatecznie kiedyś zniknie. Skoro tak: to być może powyższa pochwała państwowej przemocy zbliżona jest do tez głoszonych przez faszystów, iberyjskich korporacjonistów, czy niemieckich narodowych socjalistów? Tylko do pewnego stopnia i w oznaczonym zakresie. jeżeli bowiem władza polityczna rozporządza czynnikami siły – to powstaje istotny problem: granic dopuszczalnego jej stosowania.

Czy są więc jakieś ograniczenia? A o ile tak, to kto tę linię zaznacza i pilnuje, by nie była naruszana? Wydaje się, iż jest złota zasada, choćby można ją opisać i nazwać. Tyle przemocy – ile jej koniecznej dla przywrócenia utraconego porządku lub dla zapobieżenia takiej możliwości. I to zarówno w stosunkach wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Ani szczypty więcej, gdyż akt przemocy jest lekarstwem, które źle dozowane zamienia się w truciznę; jeszcze jedno kryterium: skuteczność. Siła niewłaściwie nakierowana, w nieodpowiednim czasie użyta nieumiejętnie dozowana obraca się przeciwko temu kto nią się posługuje.

Nie jest to jakiś cynizm, czy moralny relatywizm, ale polityczna wskazówka, gdyż wszystkie inne po prostu są zawodne. Patrząc tak na te sprawy widzimy, iż dyktatura hitlerowska zbyt polegała na wierze w absolutną moc siły, co jest tezą fałszywą. Jest to bowiem narzędzie, którego skuteczność uzależniona jest od kunsztu tego, który nim włada. Narodowym socjalistom należy zatem zarzucić trywialność i brak politycznej wyobraźni. Ponadto przegrali…

Antoni Koniuszewski

Myśl Polska, nr 39-40 (24.09-1.10.2023)

Idź do oryginalnego materiału