Koniec złudzeń. Legutko odsłania prawdziwą strategię PiS

2 godzin temu

W obozie Prawa i Sprawiedliwości istnieje stały zestaw politycznych odruchów: poczucie oblężenia, nieufność wobec przeciwnika i konsekwentne reinterpretowanie rzeczywistości tak, by każda propozycja dialogu wyglądała jak atak. Najnowsze słowa prof. Ryszarda Legutki — jednego z najbliższych doradców Jarosława Kaczyńskiego, a zarazem jednego z najbardziej ideowych strażników pisowskiego światopoglądu — są aż nazbyt podręcznikowym przykładem tej strategii.

W wywiadzie dla portalu wPolityce.pl Legutko uderza w Donalda Tuska, nazywając jego deklarację o potrzebie wygaszenia wojny polsko-polskiej „propagandową oprawą do dalszego działania”. Jak mówi: „To nie jest oferta pokoju, to jest deklaracja eskalacji tego, co dziś mamy, czyli wojny polsko-polskiej”. Słowa te padają z ust polityka, który przez lata współtworzył narrację PiS-u opartą na antagonizmach, wykluczeniu i logice politycznego plemienia. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, iż to właśnie Legutko najlepiej zna mechanikę takiej eskalacji — bo sam był jednym z jej architektów.

Wpisuje się w to również inne jego stwierdzenie: „Wszystko, cokolwiek on [Tusk] mówi, trzeba traktować jako kłamstwo i odczytywać to na odwrót”. Ten charakterystyczny zabieg — przedstawianie oponenta jako patologicznego kłamcy — służy nie tyle polemice politycznej, co gruntowaniu wśród własnego elektoratu przekonania, iż jakikolwiek dialog jest z góry niemożliwy. To retoryka znana z czasów, gdy PiS tłumaczył swoje rządy koniecznością „obrony państwa” przed nieokreślonymi wrogami wewnętrznymi.

Nieprzypadkowo więc Legutko sięga po wątek bezpieczeństwa narodowego i zagrożenia ze strony Rosji, oskarżając Tuska o „niewiarygodność” i „politykę uległości”. Powtarza przy tym tezy, które od lat są ważnym elementem przekazu PiS: jakoby wszelka krytyka Unii Europejskiej miała być traktowana przez obecny rząd jako petryfikacja „putinowskich” narracji. Tymczasem to właśnie PiS — wbrew faktom, na które wskazują eksperci — przez osiem lat prowadził politykę faktycznej izolacji Polski w UE, osłabiając jej zdolność wpływania na decyzje europejskie.

Prof. Legutko posuwa się jednak jeszcze dalej, sugerując, iż zapowiedzi Tuska mogą stać się fundamentem represji wobec opozycji: „Jeżeli ktoś zacznie krytykować rząd […] może być uznany przez Tuska za zdrajcę”. To odwrócenie ról jest aż nazbyt widoczne. To przecież PiS zbudował narrację o „zdradzieckich mordach”, „drugim sortze” i „piekle kobiet”. To za rządów jego partii służby specjalne wykorzystywano do inwigilowania polityków opozycji, a prawo instrumentalizowano do walki politycznej. Mówiąc o zagrożeniu represjami, Legutko zdaje się opisywać raczej własne polityczne doświadczenie i stosowane przez własne środowisko metody.

Narracja Legutki ma też drugi cel. Ma być sygnałem dla elektoratu PiS, który — po serii wyborczych porażek — potrzebuje nowej definicji mobilizacyjnej. Ma przypominać, iż „oni” przez cały czas są zagrożeniem, iż „oni” chcą coś odebrać, iż „oni” nie są partnerami do rozmowy. Gdy Legutko mówi: „Tusk będzie walczył do ostatniej kropli cudzej krwi”, trudno nie zauważyć teatralnego przerysowania, ale również kalkulacji — to słowa szyte pod emocje, a nie pod racjonalną debatę.

Wreszcie, gdy politolog z Krakowa przekonuje, iż „to nie jest oferta pokoju, to jest deklaracja eskalacji”, staje się to lustrem, w którym odbija się rzeczywista strategia PiS. Partia, która przez lata potrzebowała konfliktu jak politycznego tlenu, dziś próbuje na nowo go rozpalać, by odzyskać grunt pod nogami. A Legutko — jako jedna z kluczowych postaci ideologicznych tego obozu — jest tu jednym z głównych operatorów tych zabiegów.

Trudno nie zauważyć ironii: oto politycy, którzy przez lata karmili opinię publiczną narracją o oblężonej twierdzy, dziś przedstawiają gesty pojednania jako akt agresji. Tak długo, jak logika politycznego konfliktu pozostaje fundamentem ich działania, każdy most będzie wyglądał jak barykada. I to właśnie zdaje się sednem najnowszego wystąpienia profesora Legutki.

Idź do oryginalnego materiału