Koniec z piwem na stacji paliw. Będzie prohibicja?

3 godzin temu
Zdjęcie: Rząd tnie dostęp do alkoholu po zmroku | foto Pixabay


A jednak właśnie to trafiło na celownik ustawodawców. I choć sprawa dotyczy konkretnego produktu, to w rzeczywistości spór toczy się o coś więcej — o granice ingerencji państwa w życie obywateli.

Ministerstwo Zdrowia uderza w sprzedaż alkoholu

Nowy projekt ustawy przewiduje usunięcie alkoholu z miejsc, które dotychczas stanowiły jedno z najłatwiejszych źródeł nocnych zakupów. W najnowszej wersji dokumentu pojawił się zapis, który wcześniej nie istniał. W uzasadnieniu wyjaśniono cel w sposób jednoznaczny: „Uniemożliwienie nabywania napojów alkoholowych w miejscach koncentrujących się na obsłudze kierowców”.

Tym samym kierowcy — niezależnie od tego, czy planowali zakup na drogę, czy po zakończonej podróży — zostali potraktowani jako grupa wymagająca szczególnej kontroli. Zwolennicy projektu twierdzą, iż to krok w stronę poprawy bezpieczeństwa. Krytycy odpowiadają pytaniem: czy wszyscy użytkownicy dróg muszą być traktowani jak potencjalni sprawcy wykroczeń?

Alkohol na stacjach paliw jako „zagrożenie systemowe”

Autorzy projektu tłumaczą swoją decyzję nie tyle statystyką, co charakterem lokalizacji. Mimo iż tego typu punkty odpowiadają za około 2 procent sprzedaży alkoholu w kraju, to według urzędników ich dostępność w godzinach nocnych czyni je wyjątkowo problematycznymi. W wielu małych miejscowościach są one jedynym miejscem otwartym o późnej porze, co ma zachęcać do nieprzemyślanych zakupów.

Pojawia się jednak pytanie, czy likwidacja jednego kanału dystrybucji zmieni rzeczywiste zachowania społeczne. Krytycy twierdzą, iż osoby zdecydowane na zakup i tak znajdą sposób — pojadą dalej, zrobią zapasy wcześniej lub skorzystają z innego źródła.

Wydzielone strefy alkoholowe w sklepach

Równocześnie projekt przewiduje zmiany w ekspozycji towarów. Alkohol — choćby ten o zawartości poniżej 4,5 proc. — ma zostać przeniesiony do specjalnych stref, fizycznie odseparowanych od pozostałych produktów. Oznacza to koniec sytuacji, w których piwo stało obok napojów gazowanych, a półki z winem znajdowały się tuż obok działu spożywczego.

Dla dużych sieci handlowych może to być jedynie kwestia zmiany układu alejek. Natomiast dla mniejszych sklepów — poważne wyzwanie logistyczne. Nie ma gwarancji, iż każdy punkt będzie w stanie spełnić nowe wymogi. Niektórzy sprzedawcy mogą uznać, iż łatwiej będzie zrezygnować ze sprzedaży trunków niż inwestować w przebudowę wnętrza.

Internetowa sprzedaż alkoholu pod ścisłym nadzorem

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych punktów projektu jest ograniczenie sprzedaży na odległość. w tej chwili wystarczy kilka kliknięć, by zamówić butelkę do domu lub pod wskazany adres. niedługo może się to skończyć. Nowe przepisy przewidują, iż zamówienie będzie można złożyć online, ale odbiór będzie musiał nastąpić osobiście w punkcie sprzedaży.

Pracownik sklepu będzie miał obowiązek sprawdzić dokument tożsamości. Brak dowodu równa się brak wydania towaru. choćby jeżeli kupujący wygląda na osobę dorosłą, nie zostanie obsłużony. Dla jednych to skuteczna ochrona przed sprzedażą nieletnim. Dla innych — środek nieproporcjonalny do problemu.

Oficjalne uzasadnienie: ograniczenie dostępności

Resort odpowiedzialny za projekt podkreśla swoje intencje. „Chcemy ograniczyć powszechność alkoholu i zmniejszyć jego obecność w przestrzeni publicznej” — deklarują urzędnicy. Twierdzą, iż nadmierna dostępność trunków sprzyja spontanicznym zakupom i niekontrolowanemu spożyciu. Dlatego decydują się na uderzenie w miejsca, które — ich zdaniem — najbardziej temu sprzyjają.

Jednak krytycy twierdzą, iż to próba wychowywania społeczeństwa zamiast jego edukowania. Według nich państwo powinno inwestować w profilaktykę i wsparcie dla osób uzależnionych, a nie wprowadzanie zakazów uderzających także w tych, którzy korzystają z alkoholu odpowiedzialnie.

Czy zakaz sprzedaży alkoholu przyniesie realny efekt?

Nie brakuje opinii, iż zakazy mogą paradoksalnie zwiększyć skalę problemu. jeżeli konsumenci nie będą mogli kupić alkoholu w danym miejscu, zaczną działać na zapas. Mogą też sięgnąć po mniej korzystne rozwiązania — np. produkty gorszej jakości lub z nielegalnych źródeł.

Z drugiej strony są głosy mówiące, iż zmiany są konieczne. Że problem spożycia alkoholu w Polsce jest tak poważny, iż trzeba sięgać po zdecydowane środki. Że jeżeli choćby zakaz nie rozwiąże problemu całkowicie, to przynajmniej ograniczy najłatwiejszy dostęp.

Idź do oryginalnego materiału