Koniec z dopłatami do prądu. Zobacz, o ile wzrosną Twoje rachunki już za dwa dni. „Tarcza” znika o północy, witamy w rynkowej rzeczywistości

2 godzin temu

Ostatnie godziny roku to zwykle czas szampańskiej zabawy i składania życzeń. Jednak w tym roku, patrząc na lampki choinkowe i pracujący piekarnik, wielu Polaków powinno poczuć niepokój. Dokładnie o północy 31 grudnia 2025 roku wygasają ostatnie mechanizmy osłonowe, które przez lata chroniły nasze portfele przed rynkowym szaleństwem cen energii. Tarcza solidarnościowa, limity zużycia i zamrożone stawki przechodzą do historii. Od 1 stycznia 2026 roku budzimy się w nowej rzeczywistości energetycznej, gdzie cena prądu jest uwolniona, a rachunki grozy przestają być medialnym straszakiem, a stają się faktem. Czy jesteś gotowy na podwyżkę rzędu 30, 40, a w niektórych przypadkach choćby 60 procent?

Fot. Warszawa w Pigułce

Przez ostatnie lata żyliśmy w „bańce” sztucznie utrzymywanych cen. Rządowe dopłaty i tarcze antyinflacyjne sprawiały, iż na rachunkach widzieliśmy kwoty, które nie miały wiele wspólnego z rzeczywistymi kosztami produkcji energii z węgla, gazu czy OZE. Jednak każda interwencja ma swój kres. Ze względu na procedurę nadmiernego deficytu i wymogi unijne, Polska nie może dłużej dotować prądu dla wszystkich. Od 1 stycznia zasada jest prosta: płacisz tyle, ile prąd kosztuje na giełdzie, plus koszty jego dostarczenia, które w 2026 roku również biją rekordy. Dla milionów gospodarstw domowych oznacza to koniec taryfy ulgowej i konieczność drastycznego zaciskania pasa.

Ile realnie zapłacimy za 1 kWh w 2026 roku?

Aby zrozumieć skalę podwyżki, trzeba spojrzeć na liczby. W 2025 roku, dzięki zamrożeniu cen, średnia stawka za energię czynną (sam prąd, bez dystrybucji) dla gospodarstw domowych oscylowała w granicach 0,50 – 0,60 zł netto za kilowatogodzinę (kWh) do określonego limitu. Po przekroczeniu limitu cena rosła, ale większość z nas mieściła się w „tanim” przedziale.

Od 1 stycznia 2026 roku Urząd Regulacji Energetyki (URE) zatwierdził nowe taryfy dla sprzedawców z urzędu, które odzwierciedlają realia rynkowe. Eksperci szacują, iż cena energii czynnej skoczy do poziomu około 0,85 – 1,10 zł za kWh. To wzrost samej „czystej” energii o blisko 70-80%. Oczywiście, finalny rachunek to suma energii i dystrybucji, ale matematyka jest nieubłagana. Średni rachunek dla rodziny 2+2, która nie ogrzewa domu prądem, wzrośnie z ok. 250 zł do blisko 350-400 zł miesięcznie. W skali roku to ubytek z domowego budżetu rzędu 1500-2000 zł.

Dystrybucja, czyli ukryty zabójca portfela

Wszyscy patrzą na cenę prądu, a tymczasem to druga część rachunku – opłaty dystrybucyjne – rośnie najszybciej. Dlaczego? Ponieważ polska sieć energetyczna wymaga gigantycznych nakładów na modernizację, by przyjąć energię z wiatraków i fotowoltaiki. Kto za to zapłaci? Ty, w swoim rachunku.

Od stycznia 2026 roku wzrasta tzw. opłata mocowa. Jest to pozycja na rachunku, która zależy od Twojego rocznego zużycia energii. Dla gospodarstw zużywających powyżej 2800 kWh rocznie (czyli np. domy z indukcją i dużą rodziną), miesięczna opłata mocowa może wynieść kilkanaście, a choćby ponad 20 złotych brutto. Płacisz to niezależnie od tego, czy w danym miesiącu włączysz światło, czy nie. To stały abonament za „gotowość elektrowni do pracy”.

Dodatkowo rosną stawki sieciowe zmienne. Operatorzy systemów dystrybucyjnych (OSD) podnieśli je, argumentując to inflacją i wzrostem kosztów utrzymania infrastruktury. Efekt? choćby jeżeli będziesz oszczędzać prąd, „stałe” opłaty na rachunku sprawią, iż finalna kwota i tak będzie wyższa niż rok temu.

Ogrzewasz prądem? Jesteś w strefie zgniotu

Najtrudniejsza sytuacja czeka właścicieli pomp ciepła i pieców elektrycznych. Jeszcze kilka lat temu namawiano Polaków do wymiany kopciuchów na pompy ciepła, obiecując tanie i ekologiczne ogrzewanie. W 2026 roku, bez tarcz osłonowych, ten model ogrzewania staje się pułapką finansową.

Przy zużyciu rzędu 8 000 – 10 000 kWh rocznie (standard dla starszego, nieocieplonego domu z pompą ciepła), wzrost ceny o 30-40 groszy na każdej kilowatogodzinie oznacza rachunek roczny wyższy o 3000 – 4000 złotych. To kosmiczna kwota dla wielu emerytów, którzy zainwestowali oszczędności życia w „czyste powietrze”, a teraz stają przed wizją chłodu w mieszkaniu, bo nie stać ich na uruchomienie pompy.

Rząd zapowiada co prawda wprowadzenie „bonu energetycznego”, ale będzie on skierowany tylko do najuboższych gospodarstw domowych (z bardzo niskim kryterium dochodowym). Klasa średnia i emeryci z „niezłą” emeryturą (czyli lekko powyżej minimum) zostaną z problemem sami.

Rewolucja dynamiczna – pralka włączona o 18:00 to luksus

Rok 2026 to także moment, w którym masowo wchodzą w życie taryfy dynamiczne. jeżeli posiadasz Licznik Zdalnego Odczytu (LZO), a posiada go już większość odbiorców w Polsce, Twój sprzedawca energii ma obowiązek zaoferować Ci taką taryfę. Na czym to polega?

Cena prądu zmienia się co 15 minut lub co godzinę, w zależności od sytuacji na giełdzie. W słoneczne, wietrzne południe prąd może być prawie za darmo. Ale wieczorem, między godziną 17:00 a 21:00, gdy słońce zachodzi, wiatr cichnie, a wszyscy wracają z pracy i włączają telewizory – cena szybuje w kosmos.

Dla nieświadomego konsumenta to śmiertelna pułapka. jeżeli podpiszesz umowę na taryfę dynamiczną (skuszony reklamą „taniego prądu w południe”) i nie zmienisz nawyków – czyli będziesz nastawiać pranie i piec ciasto o godzinie 19:00 – Twój rachunek może być dwukrotnie wyższy niż w taryfie stałej. Od 1 stycznia trzeba uważnie czytać każdą nową umowę czy aneks przesyłany przez energetykę. „Promocja” może okazać się zgodą na rozliczenie giełdowe, które wymaga od klienta ciągłego śledzenia aplikacji z cenami prądu.

Prosumenci – koniec eldorado, początek kalkulacji

Zmiany dotykają też posiadaczy fotowoltaiki. System net-billingowy, który obowiązuje wszystkich nowych prosumentów (i tych, którzy przeszli na niego z net-meteringu), od 2026 roku staje się bardziej rynkowy. Rozliczenie godzinowe zamiast miesięcznego średniego kursu oznacza, iż prąd oddawany do sieci w południe (gdy świeci słońce i wszyscy mają nadprodukcję) będzie warty grosze.

Z kolei prąd pobierany wieczorem będzie bardzo drogi. jeżeli nie masz magazynu energii, Twoja instalacja fotowoltaiczna będzie generować znacznie mniejsze oszczędności niż zakładałeś w biznesplanie. Opłacalność fotowoltaiki bez autokonsumpcji spada drastycznie.

Co to oznacza dla Ciebie?

Zostały niecałe dwa dni, by mentalnie i technicznie przygotować się na uderzenie w portfel. Nie zatrzymasz podwyżek, ale możesz zminimalizować ich skutki. Oto co musisz zrobić:

Spisz licznik 31 grudnia: To absolutna podstawa. Ostatniego dnia roku, najlepiej przed północą, zrób zdjęcie swojego licznika prądu. jeżeli nie masz licznika zdalnego, wyślij ten stan do operatora. Dlaczego? Aby uniknąć sytuacji, w której dostawca „szacunkowo” przypisze Ci większe zużycie do nowego, droższego roku 2026, zamiast do tańszego 2025.

Przeanalizuj ofertę taryfową: Sprawdź, w jakiej taryfie jesteś (G11 – stała całą dobę, czy G12 – tańsza w nocy i w weekendy). Przy nowych cenach, przejście na G12 i przesuwanie prania/zmywania na godziny 13:00-15:00 lub na noc może dać oszczędność rzędu 30%. To już nie są grosze, to setki złotych rocznie.

Uważaj na „gwarancję stałej ceny”: Sprzedawcy prądu będą teraz dzwonić z ofertami „gwarancji ceny na 2 lata”. Uważaj! Często cena za energię jest tam niższa, ale dochodzi gigantyczna „opłata handlowa” (np. 40 zł miesięcznie). Policz dokładnie, czy przy Twoim zużyciu to się opłaca. zwykle dla małych mieszkań – absolutnie nie.

Wyłączaj „wampiry energetyczne”: Tryb czuwania (standby) w starym telewizorze, dekoder, konsola do gier, router działający non-stop – w 2026 roku te urządzenia kosztują Cię realne pieniądze. Listwa z wyłącznikiem to inwestycja, która zwraca się w miesiąc.

Zainteresuj się taryfami dynamicznymi (świadomie): jeżeli masz pompę ciepła, samochód elektryczny i magazyn energii – taryfa dynamiczna może być dla Ciebie żyłą złota. Ale tylko wtedy, gdy masz automatykę, która włączy urządzenia wtedy, gdy prąd jest tani. Bez automatyki – trzymaj się od tego z daleka.

Rok 2026 będzie rokiem drogiej energii. „Tanie już było” – to hasło, które niestety musimy powiesić sobie na lodówce (energooszczędnej, miejmy nadzieję), by każdego dnia pamiętać o gaszeniu światła.

Idź do oryginalnego materiału