Opinia rzecznika generalnego TSUE Macieja Szpunara może zakończyć trwający od lat spór o tzw. opłatę reprograficzną. Ekspert z Polski uznał, iż zapisywanie treści z serwisów streamingowych do trybu offline nie jest prywatnym kopiowaniem utworów, a więc nie powinno być objęte dodatkowymi opłatami. jeżeli Trybunał podzieli to stanowisko, producenci telefonów i tabletów odetchną z ulgą – a kontrowersyjny „podatek od urządzeń” może odejść do historii.

Fot. Warszawa w Pigułce
TSUE może zakończyć wieloletni spór o opłatę reprograficzną. Przełomowa opinia rzecznika z Polski
Po ponad dekadzie dyskusji na temat tzw. opłaty reprograficznej i zasad korzystania z utworów w ramach tzw. dozwolonego użytku prywatnego, wreszcie pojawił się przełom. Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Maciej Szpunar, przedstawił opinię, która – jeżeli zostanie podtrzymana przez TSUE – może całkowicie zmienić sposób, w jaki interpretujemy przepisy dotyczące kopiowania i zapisywania treści w internecie.
Eksperci już mówią o „game changerze” dla polskiego rynku praw autorskich.
Czym jest opłata reprograficzna
Opłata reprograficzna to mechanizm, który ma rekompensować twórcom i producentom stratę wynikającą z tzw. dozwolonego użytku prywatnego – czyli sytuacji, gdy ktoś legalnie korzysta z chronionych utworów (np. muzyki, filmów czy książek) w domu, na własny użytek.
Dotychczas dyskusja w Polsce koncentrowała się na pytaniu, czy tą opłatą powinny być objęte urządzenia, takie jak telefony, tablety czy laptopy. Producenci sprzętu i organizacje zbiorowego zarządzania od lat spierają się o to, czy konsumenci, korzystając z tych urządzeń, faktycznie „kopiują” treści chronione, czy jedynie odtwarzają je w ramach licencji.
Online i offline – kluczowa różnica
Rzecznik generalny Maciej Szpunar zajął się kwestią, która nabiera coraz większego znaczenia w epoce serwisów streamingowych, takich jak Netflix, Spotify czy YouTube.
Jak wyjaśnia w swojej opinii, użytkownicy tych platform mają dwa sposoby korzystania z treści:
- Online, czyli z dostępem do Internetu – wtedy wszystkie dane są przesyłane i odtwarzane na bieżąco. Dochodzi do tzw. tymczasowych zwielokrotnień, które są niezbędne do działania usług. To zwielokrotnienia techniczne, w pełni legalne i nieobjęte żadną opłatą.
- Offline, czyli po wcześniejszym pobraniu treści, np. filmu lub albumu, który można później odtworzyć bez Internetu.
I to właśnie ten drugi przypadek był przedmiotem pytania prejudycjalnego sądu w Holandii, na które odpowiedział rzecznik Szpunar.
Rzecznik: zapisywanie treści offline to nie użytek prywatny
Zdaniem rzecznika, gdy użytkownik zapisuje plik z serwisu streamingowego na swoim urządzeniu – np. aby obejrzeć film w samolocie – nie jest to zwielokrotnianie w ramach użytku prywatnego. Dlaczego? Bo użytkownik nie ma pełnej kontroli nad tą kopią.
Treść jest udostępniana na żądanie, w ramach umowy z platformą streamingową, i tylko czasowo zapisywana w pamięci urządzenia. Użytkownik nie może jej skopiować, przekazać dalej ani odtwarzać poza aplikacją, która ją udostępniła. Oznacza to, iż nie dochodzi do klasycznego „kopiowania” chronionego utworu, które mogłoby być objęte opłatą reprograficzną.
Rzecznik podkreślił też, iż w takich przypadkach twórcy i właściciele praw otrzymują wynagrodzenie w ramach umów licencyjnych z platformami streamingowymi. Tym samym, nie ma potrzeby wprowadzania dodatkowej rekompensaty poprzez opłaty od urządzeń.
Koniec sporów o telefony i tablety?
Opinia Szpunara może być punktem zwrotnym w polskiej debacie o tzw. podatku od telefonów. Przez lata pojawiały się propozycje, by objąć tą opłatą wszystkie urządzenia, które pozwalają kopiować lub zapisywać treści. Argumentowano, iż użytkownicy dzięki nim korzystają z muzyki czy filmów, więc powinni pośrednio rekompensować twórcom ich „straty”.
Jednak według opinii rzecznika, taka interpretacja nie ma już uzasadnienia w realiach współczesnego rynku. W świecie streamingu użytkownicy nie kopiują utworów, ale korzystają z nich legalnie w ramach subskrypcji.
– Z punktu widzenia prawa autorskiego udostępnienie treści offline nie jest prywatnym użytkiem, ale formą licencjonowanego udostępnienia na żądanie – tłumaczy dr hab. Rafał Sikorski, profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i adwokat z kancelarii SMM Legal.
Znaczenie dla rynku i użytkowników
Jeśli Trybunał Sprawiedliwości UE podzieli opinię rzecznika, w Polsce może wreszcie zakończyć się spór, który od lat dzielił organizacje twórcze i producentów sprzętu elektronicznego. Oznaczałoby to, iż telefony, tablety czy laptopy nie będą objęte dodatkowymi opłatami na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania.
– Dyskusja o tym, czy obciążać sprzęt elektroniczny opłatą reprograficzną, powinna była zakończyć się już dekadę temu. Na szczęście w Unii Europejskiej mamy instytucję, która potrafi jasno wskazać granice dozwolonego użytku – ocenia prof. Sikorski.
Co dalej?
Choć opinia rzecznika generalnego nie pozostało ostatecznym wyrokiem, w większości przypadków TSUE podziela jego stanowisko. jeżeli tak się stanie, orzeczenie będzie miało znaczenie nie tylko dla Polski, ale też dla wszystkich państw członkowskich Unii.
Dla konsumentów oznacza to jedno: mniejsze ryzyko podwyżek cen sprzętu elektronicznego i większą przejrzystość zasad korzystania z treści online. Dla twórców – potwierdzenie, iż wynagrodzenie powinno pochodzić z umów licencyjnych, a nie z dodatkowych opłat nakładanych na użytkowników.

3 godzin temu

![POWIAT BOCHEŃSKI. „Robimy, nie gadamy – a to efekt tej roboty” 152 mln zł pozyskane przez 1,5 roku obecnej kadencji [WIDEO]](https://bochniazbliska.pl/wp-content/uploads/2025/10/ryszard-1.jpg)












