Koniec "ponadpałacowej" zgody. Rządzący winią głównie jedną osobę. Ale wątpliwości są też w PiS

2 godzin temu
Dobra i zgodna kooperacja między dwoma "pałacami" - rządem i prezydentem, która nastąpiła po rosyjskim nalocie dronowym, nie przetrwała choćby tygodnia - od wtorku mamy coraz ostrzejszą wymianę zdań między rządem a zapleczem Karola Nawrockiego. Wątpliwości w tej sprawie mają choćby politycy PiS. - Niepotrzebna jest ta aktywność BBN na X - słyszymy od polityka tej partii.
Co zniszczyło dom w Wyrykach?
Po rosyjskim ataku oba ośrodki władzy wykonawczej zaczęły zgodnie i z sukcesem zabiegać o międzynarodowe wsparcie dla naszego kraju - szereg państw NATO zaoferował wojskowe wsparcie dla Polski. To już jednak przeszłość, bo od wtorku mamy lawinę wzajemnych oskarżeń, którą uruchomiła publikacja "Rzeczpospolitej" o tym, iż obiektem, który spadł na dom w miejscowości Wyryki na Lubelszczyźnie, dokonując znacznych zniszczeń, była prawdopodobnie rakieta wystrzelona przez polski F16, która miała strącić jeden z rosyjskich dronów.

REKLAMA





Informacji tej do tej pory nikt - ani prokuratura, ani MON nie potwierdziły. Doniesienia dziennika oburzyły BBN, które wezwało rząd do wyjaśnień. "Nie ma zgody na zatajanie informacji. W obliczu dezinformacji i wojny hybrydowej komunikaty przekazywane Polakom muszą być sprawdzone i potwierdzone. Jednocześnie Pan Prezydent podkreśla, iż nie był w tym zakresie informowany, podobnie jak BBN, a sprawa nie została przedstawiona i wyjaśniona na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego" - napisano w oświadczeniu Biura zamieszczonym na X.


Zobacz wideo Europa solidaryzuje się z Polską. Oklaski na stojąco



Na wpis zareagowali kolejno premier Donald Tusk i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Padły zapewnienia, iż wszelkie informacje są i będą przekazywane prezydentowi Nawrockiemu. "Sugestie o próbach utajnienia lub przemilczania powyższych zdarzeń są kłamstwem. Wojskowi i służby wykonują swoją pracę wzorowo, a pełną odpowiedzialność za straty powstałe w wyniku bezprecedensowej rosyjskiej prowokacji ponosi agresor" - podkreślił na X Kosiniak-Kamysz.
Wymianę zdań między przedstawicielami rządu i prezydenta kontynuowano w środę - prezydencki minister Marcin Przydacz pytał m.in. szefa MON na antenie RMF FM, czy "panuje" nad tym, co się dzieje w jego resorcie, Donald Tusk skupił się na deklaracjach wsparcia dla wojskowych. Minister Kosiniak-Kamysz zaapelował, by w sprawie wydarzeń w Wyrykach poczekać na ustalenia prokuratury.
Żal do BBN. "Źle się stało"
Nasi rozmówcy tak w rządzie, jak i niektórzy w PiS, podkreślają, iż źle się stało, iż doszło po raz kolejny do napięć z obozem prezydenckim i żal o to mają do BBN. - Niepotrzebne są też wpisy Biura Bezpieczeństwa Narodowego i cała ta wymiana zdań z rządem i wojskiem - mówi nam polityk Prawa i Sprawiedliwości, któremu bliskie są zagadnienia związane z bezpieczeństwem.



Krytykuje jednak zarazem wiceszefa MSZ Marcina Bosackiego, który fotografię zburzonego dachu domu w Wyrykach prezentował podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia Raby Bezpieczeństwa ONZ, sugerując, iż zniszczeń dokonał rosyjski dron. - Nie wiem, czy jego też ktoś wprowadził w błąd, czy też nie miał wystarczających informacji w tej sprawie - zastanawia się nasz rozmówca. - A źle się stało, bo tego typu sytuacje dają tylko pożywkę propagandzie Kremla - ocenia polityk.
W zupełnie innym tonie wypowiedział się jednak w środę prezes PiS Jarosław Kaczyński, który jednoznacznie stanął po stronie obozu prezydenckiego. - To sytuacja całkowicie niedopuszczalna, ale proszę zwrócić uwagę na to, iż działania niedopuszczalne z punktu widzenia prawa, ale także obyczajów, są podejmowane przez ten rząd regularnie - ocenił szef Prawa i Sprawiedliwości. - Oczywiście w tej sytuacji, w której dzisiaj jesteśmy, sytuacji niemal bezpośredniej konfrontacji z Rosją, to szczególnie niebezpieczne, skandaliczne i szczególnie, można powiedzieć, antypaństwowe, ale taki mamy rząd - dodał prezes Kaczyński.
Problem na linii prezydent-BBN?
Przedstawiciele obozu rządowego pretensje o obecny spór mają jednak przede wszystkim do BBN i jego szefa Sławomira Cenckiewicza. - Myślę, iż zgodnie z obowiązującymi przepisami, do Biura Bezpieczeństwa Narodowego wpłynęła odpowiednia notatka - oczywiście takie notatki mają charakter poufny - natomiast pytanie zasadnicze czy BBN tę notatkę do końca przeczytało i przekazało tę informację prezydentowi - mówi nam wiceszef MSWiA Wiesław Szczepański. - Myślę, iż jest to jakiś problem wewnętrzny, jeżeli chodzi o komunikację między BBN a prezydentem - dodaje.
- Pałac Prezydencki był o wszystkim informowany, a rozpoczęcie dyskusji przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego było niewłaściwe - ocenia z kolei minister energii Miłosz Motyka. - Niestety znowu polityka wygrywa z potrzebą współpracy - mówi minister.



- Pan Cenckiewicz powinien zachować w tej sprawie zdrowy rozsądek. Robienie z tego sensacji jest na rękę Putinowi - radzi z kolei szef senackiego klubu Koalicji Obywatelskiej, b. marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
W nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele obozu rządowego zwracają też uwagę na wątpliwości wokół dostępu do informacji niejawnych szefa BBN. - Cenckiewicz nie ma dostępu do informacji niejawnych, może nie wszystkie informacje po prostu do niego docierają? - zastanawia się jeden z naszych rozmówców w rządzie.
Dostęp do informacji niejawnych szefowi BBN cofnęła w zeszłym roku Służba Kontrwywiadu Wojskowego (miało to związek z ze śledztwem prokuratury dot. odtajnienia i ujawnienia w 2023 r. części planów użycia Sił Zbrojnych; Cenckiewicz ma w tej sprawie zarzuty), ale decyzję SKW (potwierdzoną później przez Kancelarię Premiera) uchylił w czerwcu tego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny. Ponieważ KPRM odwołała się w tej sprawie do Naczelnego Sądu Wojewódzkiego, rząd stoi na stanowisku, iż szef BBN uprawnienia tego nie posiada. Innego zdania są prezydenccy ministrowie, którzy twierdzą, iż godnie z wyrokiem WSA urzędnik ma dostęp do informacji niejawnych.
Idź do oryginalnego materiału