Dla Prawa i Sprawiedliwości pytanie o powrót do władzy coraz częściej brzmi jak ćwiczenie z politycznej fantazji, a nie realnej strategii. Partia, która przez osiem lat rządziła państwem w sposób centralistyczny i konfrontacyjny, dziś nie potrafi wskazać ani wiarygodnej drogi powrotu, ani nowego sensu własnego istnienia. Co więcej, ciężar tej niemocy w coraz większym stopniu personifikuje Jarosław Kaczyński – lider, który zbudował PiS na sobie i dziś nie potrafi go bez siebie odnowić.
Pierwszy powód braku szans na władzę jest strukturalny: PiS utracił zdolność poszerzania elektoratu. Partia zamknęła się w twardym jądrze wyborców, które – choć lojalne – nie wystarcza do zwycięstwa. Retoryka oblężonej twierdzy, permanentnego spisku i „antypolskich elit” działa mobilizująco na swoich, ale odstrasza centrum. W demokracji wygrywa się nie dzięki sypaniu okopów, ale przez budowę mostów. PiS te mosty systematycznie palił.
Drugi powód to kompromitacja modelu rządzenia. Ostatnie lata władzy PiS pozostawiły po sobie inflację, chaos prawny, konflikty z instytucjami europejskimi i erozję zaufania do państwa. Próby przepisywania tej historii – poprzez propagandę sukcesu czy wskazywanie winnych „na zewnątrz” – nie zmieniają faktów. Wyborcy zapamiętali styl rządzenia oparty na improwizacji, personalnych wojnach i podporządkowywaniu instytucji partyjnej woli. Tego nie da się łatwo „zrebrandować”.
Trzeci problem to przywództwo. Kaczyński przez lata był niekwestionowanym centrum decyzyjnym PiS. Dziś ta centralizacja obraca się przeciwko partii. Brak realnej sukcesji, tłumienie alternatywnych liderów i uzależnienie struktur od jednego ośrodka sprawiły, iż PiS nie ma planu „po Kaczyńskim”. Sam prezes – zmęczony, reaktywny, coraz bardziej oderwany od społecznych nastrojów – nie jest już atutem wyborczym, ale obciążeniem. Partia, która nie potrafi się odnowić kadrowo, nie przekona wyborców, iż potrafi się odnowić programowo.
Czwarty czynnik to rozpad prawicy na konkurujące ze sobą nurty. PiS traci elektorat na rzecz ugrupowań bardziej radykalnych, które jednocześnie delegitymizują jego dorobek, oskarżając o „zdradę”, „układ” czy „miękkość”. Paradoks polega na tym, iż PiS nie potrafi ani wchłonąć tej konkurencji, ani zbudować z nią stabilnej koalicji. Każdy scenariusz większościowy po prawej stronie oznaczałby albo dalszą radykalizację, albo polityczną autodestrukcję. To nie jest oferta dla państwa szukającego stabilności.
Piąty powód to brak wiarygodnej alternatywy programowej. Krytyka rządu – choćby trafna – nie zastępuje planu. PiS operuje dziś głównie negacją: przeciw „elitom”, „Brukseli”, „mediom”, „liberałom”. Tymczasem wyborcy oczekują odpowiedzi na konkretne pytania: jak stabilizować finanse publiczne, jak prowadzić politykę europejską, jak wzmacniać bezpieczeństwo bez izolacji. Na te pytania PiS odpowiada sloganami, nie rozwiązaniami.
Wreszcie czynnik psychologiczny: partia nie przepracowała porażki. Zamiast refleksji – zaprzeczanie; zamiast korekty – eskalacja; zamiast otwarcia – jeszcze większa polaryzacja. To postawa zrozumiała emocjonalnie, ale zabójcza politycznie. Wyborcy rzadko nagradzają ugrupowania, które nie potrafią przyznać się do błędów.
Dlatego PiS nie ma dziś realnych szans na objęcie władzy. Nie dlatego, iż „system” mu to uniemożliwia, ale dlatego, iż partia ugrzęzła w własnym modelu, a jej lider stał się więźniem własnych metod. Bez zmiany przywództwa, języka i sposobu myślenia o państwie PiS pozostanie w opozycji – głośnej, konfliktowej, ale politycznie bezradnej.

11 godzin temu



![Chełm. W ubiegłym tygodniu odeszli od nas... [28-12-2025]](https://static2.supertydzien.pl/data/articles/xga-4x3-chelm-w-ubieglym-tygodniu-odeszli-od-nas-21-12-2025-1766873282.jpg)



