Koniec kompromisu – izraelska armia sięga po ultraortodoksów

dzienniknarodowy.pl 6 godzin temu

W Izraelu doszło właśnie do historycznej zmiany. Po dekadach debat i politycznych uników Siły Obronne Izraela (IDF) ogłosiły plan masowego powoływania ultraortodoksyjnych Żydów do służby wojskowej.

Do końca lipca 2026 roku wezwanych ma zostać 54 tysiące mężczyzn ze środowiska haredim. To decyzja bezprecedensowa – nie tylko ze względu na skalę, ale przede wszystkim dlatego, iż uderza w jeden z najtrwalszych i najbardziej kontrowersyjnych filarów izraelskiego kompromisu społecznego: zwolnienie studentów jesziw z obowiązku służby. Do tej pory obowiązek obrony państwa był rozłożony nierówno – świeccy Izraelczycy, a także żydowscy tradycjonaliści i mniejszości, odbywali obowiązkową służbę, podczas gdy młodzi mężczyźni z ultraortodoksyjnych wspólnot byli z niej w praktyce wyłączeni. Teraz, na tle rosnącego zagrożenia militarnego, pogłębiającej się polaryzacji społecznej i presji Sądu Najwyższego, sytuacja ta zmienia się radykalnie.

Rząd premiera Benjamina Netanjahu znajduje się pod ogromną presją. Z jednej strony musi utrzymać koalicję z partiami religijnymi, z drugiej – odpowiadać na oczekiwania większości społeczeństwa domagającej się równości w obowiązkach obywatelskich. Wyrok Sądu Najwyższego z czerwca 2024 roku, który uznał za niekonstytucyjne dalsze utrzymywanie zwolnień dla haredim, tylko przyspieszył nieuchronny proces. Wymogi rekrutacyjne IDF wobec tej grupy zaczęły być wprowadzane w życie już od lipca 2025 roku. Przedstawiciele armii zapowiedzieli, iż pierwsze wezwania zostały wysłane, a kolejne fale mobilizacji będą systematycznie obejmować tysiące mężczyzn dotychczas formalnie “zarejestrowanych jako studiujący Torę”.

Zmiana ta niesie daleko idące konsekwencje nie tylko dla armii, ale dla całej izraelskiej tkanki społecznej. Haredim stanowili przez dekady osobny sektor – nie tylko z powodu przekonań religijnych, ale również dzięki instytucjonalnemu wyłączeniu z wielu aspektów życia obywatelskiego. Wzrost liczebny tej grupy (dziś to około 13–14% populacji) sprawił, iż utrzymywanie przywilejów staje się dla państwa coraz trudniejsze do zaakceptowania, zarówno w wymiarze praktycznym (potrzeby obronne), jak i etycznym (społeczna sprawiedliwość). W tle znajduje się też bardzo konkretna potrzeba kadrowa – w obliczu rosnącego napięcia z Iranem, eskalacji sytuacji w Gazie i ataków ze strony Hezbollahu, IDF musi poszerzyć swoje rezerwy i zwiększyć gotowość mobilizacyjną. Powołanie dziesiątek tysięcy nowych rezerwistów to krok ku budowie bardziej elastycznego i odpornego systemu obronnego.

Społeczny rozłam i wewnętrzny bunt

Decyzja o wezwaniu do służby ultraortodoksów wywołała gwałtowne reakcje w samym środowisku haredim. W Jerozolimie i Bnei Brak odbyły się protesty, podczas których liderzy religijni nawoływali do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Ich argumenty pozostają niezmienne od lat: studia religijne są równie istotną służbą wobec narodu jak udział w armii, a narzucanie młodym ludziom obowiązków sprzecznych z ich wiarą narusza wolność wyznania. W praktyce jednak sprzeciw haredim nie opiera się jedynie na kwestiach ideologicznych. To również kwestia tożsamościowa, społeczna i ekonomiczna. Młodzi mężczyźni ze wspólnot ultraortodoksyjnych często nie uczęszczają do szkół świeckich, nie znają podstaw matematyki czy angielskiego, nie są przygotowani do życia w świeckim otoczeniu, a tym bardziej do służby wojskowej, która mimo prób adaptacji rządzi się własnymi, niezależnymi zasadami.

Władze zapowiadają elastyczne podejście – programy przygotowawcze, osobne jednostki dla haredim, wsparcie duchownych w bazach, a także możliwość odroczeń i skróconej służby. Część wspólnot może być gotowa na taki kompromis, szczególnie młodsze pokolenie, które coraz częściej poszukuje możliwości zatrudnienia poza zamkniętym kręgiem instytucji religijnych. Jednak wpływ konserwatywnych rabinów wciąż pozostaje ogromny, a ich sprzeciw wobec jakiejkolwiek formy przymusu państwowego bywa bezkompromisowy. Dla niektórych członków społeczności haredi lepszym rozwiązaniem niż armia będzie emigracja – ten temat również pojawia się coraz częściej w wewnętrznych dyskusjach.

W szerszym kontekście izraelskim decyzja o mobilizacji haredim wzmacnia społeczne napięcia, które już i tak osiągają rekordowy poziom. Ruch protestacyjny przeciwko reformie sądownictwa, spory wokół praw kobiet, statusu osób LGBTQ, a także pogłębiająca się przepaść między Żydami świeckimi a religijnymi sprawiają, iż każda decyzja dotycząca tożsamości narodowej odbija się szerokim echem. Mobilizacja haredim stała się więc nie tylko kwestią wojskową, ale symbolem szerszego starcia o przyszłość państwa: czy będzie ono państwem wszystkich obywateli, czy państwem podzielonym na kastowe, ideologiczne sektory?

Nowy paradygmat obywatelski

Powołanie 54 tysięcy ultraortodoksyjnych mężczyzn do IDF może okazać się początkiem nowego rozdziału w historii Izraela. Niezależnie od tego, jak duży będzie realny odsetek tych, którzy faktycznie odbędą służbę, sama decyzja o masowym wezwaniu wysyła potężny sygnał: koniec z wyjątkiem. jeżeli armia, najbardziej szanowana instytucja w kraju, traktuje wszystkich obywateli równo, to może to stworzyć precedens dla innych obszarów: podatków, edukacji, rynku pracy.

W perspektywie długoterminowej włączenie haredim do systemu służby wojskowej może przyczynić się do ich większej integracji z resztą społeczeństwa. Wiele młodych osób po odbyciu służby zyskuje umiejętności, kontakty, poczucie sprawczości – to z kolei ułatwia wejście na rynek pracy, opuszczenie kręgu ubóstwa i tworzenie bardziej zróżnicowanego życia zawodowego. Choć na razie zmiana ta wywołuje opór, może stać się impulsem do modernizacji tej części izraelskiego społeczeństwa, która przez dekady funkcjonowała na jego obrzeżach.

Jednak koszt tej rewolucji społecznej może być wysoki. Utrata politycznego poparcia partii religijnych, masowe protesty, a choćby przemoc wewnętrzna to realne ryzyka. Izrael musi więc nie tylko przeprowadzić mobilizację sprawnie, ale też umiejętnie zarządzać skutkami społecznymi. Potrzebne będą nie tylko narzędzia wojskowe, ale również głęboka wrażliwość społeczna i zdolność do kompromisu. Zmiana modelu obywatelstwa w Izraelu nie zakończy się na armii, ale to właśnie wojsko, jako najważniejsza instytucja narodowa, staje się dziś polem pierwszej i najważniejszej bitwy o równość. jeżeli się powiedzie, może to być początek większego procesu odbudowy wspólnoty obywatelskiej. jeżeli zawiedzie – skutki mogą być odwrotne: pogłębienie podziałów, radykalizacja i erozja zaufania do państwa. W tej rozgrywce nie chodzi już tylko o obronę granic, ale o to, kto ma prawo współdecydować o przyszłości Izraela – i na jakich zasadach.

Idź do oryginalnego materiału