Koniec kompleksów. Polska znów gra w pierwszej lidze

1 tydzień temu
Zdjęcie: Tusk


Premier zapowiada budowę centrum operacji satelitarnych i mówi o „złotej dekadzie” dla Polski. Wystąpienie Donalda Tuska w warszawskim Centrum Nauki Kopernik to nie tylko zapowiedź ambitnych projektów, ale także sygnał, iż Polska znów zaczyna grać w pierwszej lidze.

W niedzielne popołudnie w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie odbyła się konwencja programowa Koalicji Obywatelskiej. Miejsce nieprzypadkowe – świątynia nauki, eksperymentu i racjonalności. Na tej scenie Donald Tusk wystąpił nie jako partyjny lider, ale jako polityk, który mówi o przyszłości Polski z wiarą i spokojem. Bez lęku, bez agresji, bez resentymentu.

„Rozmawiamy dziś z zaproszonymi gośćmi, ludźmi sukcesu, o tym, jak budować złotą polską dekadę, która – jak wierzę – jest przed nami. Mamy prawo i obowiązek powiedzieć wszystkim Polkom i Polakom, iż możemy szybciej, możemy wyżej i możemy dalej” – mówił premier, a w jego głosie nie było pustego patosu, ale przekonanie, iż Polska naprawdę może więcej.

Wystąpienie Tuska różniło się od typowej politycznej konwencji. Nie było o przeciwnikach, o dawnych błędach, o winnych i ofiarach. Była za to narracja o kompetencji, technologii i rozwoju – ton, który w polskiej polityce brzmi dziś niemal egzotycznie.

Kluczowym momentem była zapowiedź budowy centrum operacji satelitarnych w Polsce – projektu, który jeszcze kilka lat temu brzmiałby jak marzenie, a dziś staje się decyzją rządu.

„Mamy genialnych ludzi. Polska staje się liderem regionu, mamy do dyspozycji także środki, żeby takie centrum powstało w Polsce jak najszybciej. Tak, ta decyzja zapadła dzisiaj. W Polsce powstanie centrum operacji satelitarnych” – ogłosił Tusk, wywołując aplauz.

To inwestycja, która ma znaczenie nie tylko technologiczne, ale i symboliczne. Bo w epoce, w której bezpieczeństwo zaczyna się w kosmosie, a przewaga państw mierzona jest innowacją, decyzja o budowie centrum satelitarnego to manifest suwerenności. Polska przestaje być peryferium Zachodu – zaczyna współtworzyć jego przyszłość.

„Rozmawiamy o przyszłości, ale nie z głową w chmurach, tylko patrząc odważnie w niebo i podejmując decyzje” – podkreślał premier. Tę frazę można by wydrukować na plakatach. To synteza myślenia, które odróżnia rząd Tuska od poprzedników: wizja bez bufonady, ambicja bez populizmu.

Wybór miejsca również był znaczący. Centrum Nauki Kopernik to symbol nowoczesności, ciekawości i otwartości na świat – wszystkiego, czego przez lata brakowało w polskim życiu publicznym. Tusk, występując tam, nie tylko ogłaszał nowy projekt, ale także opowiadał o innym modelu rządzenia: państwie, które inwestuje w naukę, technologię i talenty, a nie w strach i polityczny konflikt.

Jego słowa o „złotej dekadzie” nie są obietnicą bez pokrycia, ale wyzwaniem. W czasach, gdy Europa szuka nowego przywództwa, Polska ma szansę stać się nie tylko beneficjentem, ale współtwórcą europejskiej przyszłości. Sukces Tuska polega na tym, iż nie mówi już o nadrabianiu zaległości, ale o wyznaczaniu trendów.

Opozycja próbuje zbywać jego wystąpienie jako „marketingowy gest”, ale trudno nie zauważyć, iż w języku premiera pojawił się ton, którego brakowało polskiej polityce od lat: ton powagi i pewności. Bo o ile poprzedni rząd lubił mówić o „wstawaniu z kolan”, Tusk mówi po prostu o chodzeniu prosto.

Idź do oryginalnego materiału