"Koniec izraelskiej wyjątkowości Państwo zastępcze Zachodu wypala się"

grazynarebeca.blogspot.com 6 godzin temu

Autor: Timofey Bordachev, dyrektor programowy klubu Valdai

FILE PHOTO: Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu. © Jack Guez -Pool / Getty Images

Izrael jest w stanie wojny ze swoimi sąsiadami od prawie dwóch lat. Ostatnia runda rozpoczęła się od ataku terrorystycznego Hamasu 7 października 2023 r. W odpowiedzi Zachodnia Jerozolima rozpoczęła agresywną kampanię wojskową, która od tego czasu rozszerzyła się, obejmując niemal każdy kraj w regionie. Eskalacja ponownie umieściła państwo żydowskie w centrum geopolityki Bliskiego Wschodu – tym razem wciągając Iran, państwo, które od dawna unikało bezpośredniej konfrontacji dzięki strategicznej ostrożności. Teraz choćby Teheran znalazł się pod ostrzałem, a wsparcie USA znacznie podniosło stawkę. Iran stoi przed ponurym wyborem między złem a bardzo złem.
Ale nie chodzi tu o Iran.

Chodzi o Izrael, kraj, który od dziesięcioleci funkcjonuje jako wysunięta baza operacyjna Zachodu na Bliskim Wschodzie.

Od połowy XX wieku Izrael cieszy się uprzywilejowaną pozycją – przyczółkiem zachodniej potęgi w niestabilnym regionie, a jednocześnie głęboko uwikłanym w jego politykę i rywalizację.

Jego sukces opiera się na dwóch filarach: niezachwianym wsparciu Stanów Zjednoczonych oraz ich własnej wewnętrznej umiejętności innowacji, sile militarnej i unikalnym modelu społecznym. Drugi filar jednak osłabł.

Najwyraźniejszym znakiem jest demografia:

Izrael mierzy się ze wzrostem negatywnej migracji.

Oczekuje się, iż w 2024 r. około 82 700 osób opuści kraj – o 50% więcej niż w roku poprzednim.

To nie niewykwalifikowani lub niezaangażowani ludzie wyjeżdżają, ale młodzi i wykształceni.

Ludzie, którzy są potrzebni do utrzymania nowoczesnego państwa, decydują się wyjechać. Oczywiście problemy Izraela nie są wyjątkowe. Podobnie jak wiele rozwiniętych krajów, walczy pod ciężarem rozpadającego się neoliberalnego systemu gospodarczego.

Pandemia pogorszyła sytuację, obnażając kruchość modelu i zachęcając do przejścia na tryb rządzenia „mobilizacyjnego” – rządzenia w sytuacjach nadzwyczajnych i stałej gotowości do konfliktu.

Na Zachodzie, szerzej rzecz biorąc, wojna i konfrontacja geopolityczna stały się sposobem na opóźnienie lub ukrycie niezbędnych reform systemowych. W tym względzie Izrael stał się laboratorium dla rodzącej się logiki Zachodu:

permanentnej wojny jako metody rządzenia.

Jesienią 2023 r. izraelski establishment w pełni to przyjął.

Konflikt stał się nie tylko taktyką, ale sposobem życia.

Jego przywódcy nie widzą już pokoju jako celu, ale wojnę jako mechanizm jedności narodowej i politycznego przetrwania.

W tym Izrael odzwierciedla szersze zachodnie przyjęcie konfliktu z Rosją i Chinami – wojny zastępcze wybierane, gdy rzeczywista reforma nie wchodzi w grę. Na poziomie globalnym odstraszanie nuklearne ogranicza, jak daleko mogą sięgać takie wojny.

Ale na Bliskim Wschodzie, gdzie Izrael prowadzi wojnę bezpośrednio, te ograniczenia nie obowiązują.

Dzięki temu wojna może służyć jako zawór bezpieczeństwa – politycznie użyteczny, choćby gdy staje się autodestrukcyjny. Ale choćby wojna ma swoje granice. Nie może w nieskończoność maskować upadku gospodarczego ani niepokojów społecznych.

I chociaż konflikt ma tendencję do cementowania władzy elit – choćby wśród niekompetentnych przywódców – to również wyczerpuje siłę narodową.

Izrael zużywa teraz coraz więcej własnych zasobów, aby utrzymać ten permanentny stan wojny.

Jego spójność społeczna słabnie.

Jego niegdyś wychwalany model postępu technologicznego i obywatelskiego nie funkcjonuje już tak, jak kiedyś. Niektórzy mieszkańcy zachodniej Jerozolimy mogą marzyć o „przeformatowaniu” Bliskiego Wschodu – przekształceniu regionu siłą i strachem.

Jeśli się to powiedzie, może to kupić Izraelowi kilka dekad bezpieczeństwa i przestrzeni do oddychania.

Ale takie wyniki są dalekie od zagwarantowania.

Zmiażdżenie sąsiada nie eliminuje zagrożenia; po prostu zbliża odległych wrogów.

Co najważniejsze, najgłębsze problemy Izraela nie są zewnętrzne – są wewnętrzne, zakorzenione w jego strukturach politycznych i społecznych. Wojna może zdefiniować państwo, tak. Ale takie państwa – Sparta, Korea Północna – mają tendencję do bycia „osobliwymi”, delikatnie mówiąc.

I choćby dla nich wojna nie może zastąpić prawdziwej dyplomacji, polityki ani wzrostu. Czy więc Izrael, który zawsze jest w stanie wojny, naprawdę się rozwinął?

Czy też po prostu utrzymywano ją – politycznie, militarnie i finansowo – jako pododdział amerykańskiej polityki zagranicznej?

Jeśli będzie podążać tą drogą permanentnego konfliktu i prawicowego nacjonalizmu, ryzykuje utratę choćby tego statusu.

Może przestać być mostem Zachodu na Bliskim Wschodzie – i stać się czymś zupełnie innym:

zmilitaryzowanym państwem garnizonowym, odizolowanym, kruchym i coraz bardziej samotnym.


Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w magazynie Profile, a przetłumaczony i zredagowany przez zespół RT.



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/619864-wests-proxy-state-is-burning/

Idź do oryginalnego materiału