Koniec drobniaków w portfelu? Które polskie monety mogą zniknąć z obiegu?

1 tydzień temu
Zdjęcie: Koniec drobniaków w portfelu. Te monety mają przestać obowiązywać | foto Pixabay


Fakty wskazują jednak, iż ekonomicznie i praktycznie groszówki nie wnoszą niczego pozytywnego. W dyskusji pojawiają się pytania, czy rezygnacja z bilonu nie spowoduje ukrytych podwyżek. Badania opinii publicznej dowodzą jednak, iż większość Polaków popiera ten pomysł.

Ekonomiczny paradoks – produkcja droższa niż wartość

Wytwarzanie groszówek od dawna uchodzi za finansowy absurd. Szacuje się, iż koszt wybicia monety o nominale 1 grosza to od 5 do 8 groszy. Oznacza to, iż państwo ponosi wielokrotnie wyższe wydatki niż faktyczna wartość pieniądza.

Problem nie ogranicza się do samych kosztów produkcji. Groszówki gwałtownie znikają z rynku – wpadają do szuflad, skarbonek, pudełek, a nierzadko po prostu giną. Nie wracają do obiegu, co zmusza bank centralny do stałego uzupełniania braków i emisji kolejnych partii. To błędne koło, które generuje kolejne wydatki, bez żadnych korzyści dla gospodarki.

Głos społeczeństwa – Polacy za zmianą

Społeczne nastawienie do wycofania groszówek jest wyraźnie pozytywne. Wyniki badania pokazują, iż 57 procent obywateli popiera likwidację monet 1- i 2-groszowych. Wśród nich 32 procent wyraziło stanowcze „tak”, a 25 procent „raczej tak”. Jedynie 21 procent ankietowanych sprzeciwia się tej koncepcji, a kolejne 21 procent nie zajęło stanowiska.

To dowód, iż pragmatyzm wygrywa z przywiązaniem do symbolicznego grosza. – Najwięcej wątpliwości dotyczy potencjalnych podwyżek cen – zwracają uwagę eksperci.

Inflacja zaokrągleniowa – realne zagrożenie czy mit?

Najczęściej podnoszony argument przeciwników dotyczy tzw. inflacji zaokrągleniowej. Konsumenci obawiają się, iż sklepy wykorzystają okazję i rachunki będą zawsze zaokrąglane w górę. W sytuacji, gdy inflacja i tak podnosi ceny, taki scenariusz wydaje się dla wielu osób szczególnie niepokojący.

Jednak przykłady z zagranicy wskazują na coś innego. Kraje takie jak Czechy, Słowacja, Finlandia czy Włochy wycofały najmniejsze nominały i nie doświadczyły skoków cen. Analizy pokazały, iż wpływ tej operacji na inflację był marginalny, a różnice w codziennych wydatkach praktycznie niezauważalne.

Mechanizm zaokrąglania cen – jak miałby działać?

Proponowany system opiera się na prostych zasadach matematycznych. Końcówki od 1 do 4 groszy miałyby być zaokrąglane w dół, natomiast od 6 do 9 groszy w górę. Kwoty kończące się na równe 5 groszy pozostałyby bez zmian.

W takim modelu raz zyska klient, innym razem sprzedawca. Bilans w dłuższym okresie powinien wychodzić na zero, co ma zapewnić neutralność systemu.

Ciekawą propozycją jest także pomysł powołania Funduszu Społecznych Zaokrągleń. Nadwyżki wynikające z różnic miałyby trafiać na cele społeczne. Choć inicjatywa budzi zainteresowanie, ekonomiści zaznaczają, iż jej realizacja wymagałaby skomplikowanych rozwiązań technicznych i prawnych.

Plusy i minusy odejścia od groszówek

Zwolennicy zmian wskazują, iż rezygnacja z drobniaków uprości codzienne płatności i skróci czas obsługi w sklepach. Ważnym argumentem są też oszczędności dla budżetu państwa, które dziś dopłaca ogromne sumy do emisji bezużytecznych monet.

Przeciwnicy ostrzegają przed ryzykiem manipulacji cenami. Ich zdaniem, choćby jeżeli dane z innych państw są uspokajające, w polskich realiach nie można wykluczyć prób wykorzystywania systemu przez nieuczciwych sprzedawców. – Strach przed podwyżkami, choćby jeżeli nieuzasadniony, będzie towarzyszył konsumentom – twierdzą komentatorzy.

Groszówki w epoce płatności bezgotówkowych

Rozwój płatności elektronicznych sprawia, iż drobne monety wyglądają dziś jak przeżytek. Karty, telefony i zegarki z funkcją płatniczą zastępują gotówkę, a bilon o wartości 1 czy 2 groszy staje się coraz mniej potrzebny. Zamiast ułatwiać życie, komplikuje zakupy i zwiększa koszty systemu pieniężnego.

Dlatego coraz częściej podkreśla się, iż rezygnacja z groszówek jest nieunikniona. Dla państwa oznaczałoby to oszczędności, a dla konsumentów – wygodniejsze zakupy i prostsze transakcje. jeżeli potwierdzą się doświadczenia innych państw, Polacy mogą liczyć na to, iż „inflacja zaokrągleniowa” pozostanie jedynie teorią, a nie rzeczywistością.

Idź do oryginalnego materiału