Kongres PiS przesunięty ze strachu. A my znamy powód!

3 dni temu

Planowany na 28 września kongres Prawa i Sprawiedliwości w Przysusze, na którym Jarosław Kaczyński miał raz jeszcze błyszczeć niczym polityczny demiurg, nie odbędzie się. Dlaczego? Oczywiście oficjalna wersja brzmi, iż przesunięcie wynika z troski o ofiary powodzi, bo jakżeby inaczej. Przecież PiS to partia pełna empatii i współczucia, której każda złotówka jest starannie wyważona na szali losu narodu.

Ale prawda, jak to bywa z PiS-em, leży gdzieś indziej, schowana za strachem, pieniędzmi i konfliktem, który w partii aż wrze.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Największy koszmar Jarosława Kaczyńskiego? Nie, to nie Donald Tusk na białym koniu. To pusty kongres. Wyobraźcie sobie: wielka sala, a tam tylko kilku zmęczonych posłów i Mariusz Błaszczak, próbujący udawać entuzjazm. Kaczyński dobrze wie, iż jego popularność w partii spada, a ostatnie decyzje przyciągają tyle entuzjazmu, co zapowiedź kolejnej podwyżki prądu. Nikt nie chce oglądać kongresu, na którym prezes po raz kolejny wyciągnie z rękawa te same stare, zużyte hasła o patriotyzmie, wrogach Polski i konieczności “rozliczenia wszystkich winnych”. Gdzieś w PiS-ie zrozumiano, iż tym razem, na dźwięk nazwiska Kaczyński, ludzie mogą po prostu… nie przyjechać.

Kongres miał kosztować choćby milion złotych! Milion złotych, gdy południe Polski tonie, a PiS zamiast ratować ludzi, chce wydawać fortunę na kolejny pokaz siły, który – ironicznie – pokazuje jedynie słabość. Nie da się udawać obrońcy narodu, kiedy toną domy, a rząd myśli tylko o balonach, wystawnych obiadach i oklaskach dla prezesa. Czy to właśnie tego boi się PiS? Że media nie zostawią suchej nitki na partii, która przepala pieniądze, podczas gdy powodzianie potrzebują wsparcia? W PiS-ie być może wreszcie ktoś zrozumiał, iż taki obrazek byłby gwoździem do trumny.

I na koniec, ostatni powód, być może najważniejszy. Kongres miał być nie tylko wielkim show dla mediów, ale także areną walki o schedę po prezesie. W PiS-ie rosną ambicje, a Mariusz Błaszczak nie jest jedynym, który ostrzy sobie zęby na fotel Kaczyńskiego. Za kulisami trwa ostra walka, kto stanie na czele partii po odejściu prezesa. Kaczyński doskonale wie, iż jeden fałszywy ruch i wpadnie w polityczny chaos, a PiS rozpadnie się niczym domek z kart. Przesunięcie kongresu to tak naprawdę odwlekanie konfrontacji, która jest nieunikniona. Ale jak długo można trzymać noże w rękach bez zadania ciosu?

Kaczyński boi się wszystkiego – pustych sal, pustej kasy i ostrych noży. A PiS coraz bardziej przypomina statek, który tonie w powodzi własnych problemów.

Idź do oryginalnego materiału