Jeszcze w ubiegłym tygodniu start Krzysztofa Stanowskiego miał być dla kampanii Sławomira Mentzena punktem zwrotnym. Rzecz jasna - w negatywnym sensie. Dzień po prześmiewczym orędziu szefa Kanału Zero, jak słyszymy w Konfederacji, optyka jest inna. - Nie mamy jakiegoś ciśnienia w związku ze startem Stanowskiego, ale też nie wiemy, jak to będzie wyglądać. Czekamy na sondaże - mówi nam polityk blisko współpracujący ze Sławomirem Mentzenem.
REKLAMA
Krzysztof Stanowski wygłasza orędzie na tle flag Niemiec
Stanowski start w wyborach zapowiedział blisko rok temu w wywiadzie z Andrzejem Dudą na Kanale Zero. Od początku mówił, iż nie zamierza zostać głową państwa, tylko sprawdzić od środka, jak wygląda kampania wyborcza. Dotychczasowe mgliste informacje o starcie Stanowskiego nie dawały odpowiedzi na pytanie, co to będzie za kandydatura, a przede wszystkim - czy dziennikarz namiesza w wyborach. Po wtorkowym orędziu wiadomo nieco więcej. Przede wszystkim stało się jasne, iż Stanowski chce głównie trollować mainstreamowych polityków.
Zobacz wideo Mateusz Morawiecki negocjuje z Gwardią Narodową w Waszyngtonie
W pierwszej połowie wystąpienia dziennikarz przejechał się - nie wymieniając z nazwiska - po głównych kandydatach w wyborach prezydenckich. Punktował prześmiewczym tonem częstą zmianę poglądów na potrzeby wyborcze (Trzaskowski), drwił z noszenia pralki (Nawrocki), wypominał robienie z Sejmu "areny cyrkowej" (Hołownia) i zarzucał zasypianie po czwartym piwie (Mentzen). O Biejat mówił, iż chce odebrać ludziom samochody i przesadzić ich do autobusów, a o Zandbergu, iż "ukrywa czerwone komunistyczne zapędy". Pytał, czy prezydentem ma zostać osoba, która biega z gaśnicą po Sejmie. To wszystko mówił na tle niemieckich flag (a także polskich, unijnych i natowskich) oraz z napisem "Stanowski 2025-2037" na mównicy.
Później, gdy już zrobiło się trochę poważniej (ale tylko trochę), Stanowski tłumaczył: "Chcę zdobyć 100 tys. podpisów, aby od środka pokazać, jak wygląda kampania wyborcza, kampania prezydencka. Chcę być kandydatem, aby stanąć do debaty w Telewizji Polskiej w likwidacji, chcę być kandydatem, aby Telewizja Polska w likwidacji, zgodnie z obowiązującym prawem, wyemitowała materiały przygotowane przez mój komitet wyborczy. [...] Chcę być kamieniem w bucie innych kandydatów". Pod koniec wystąpienia zdjął górną część garnituru i podał adres strony internetowej z formularzami do zbierania podpisów (stanowski2025.de). Domena to prawdopodobnie kolejne po flagach nawiązanie do "proniemieckości", którą prawica lubi przypisywać Platformie Obywatelskiej.
Przemysław Wipler o starcie Stanowskiego: Szufla do odklejenia wyborców od PiS i KO
Poseł Konfederacji Przemysław Wipler mówił w ubiegłym tygodniu w RMF FM, iż start Stanowskiego może być "gamechangerem" dla kampanii Mentzena. Teraz polityk inaczej odnosi się do sprawy. - Dzisiaj uważamy, iż Stanowski jest dobrą szuflą do odklejenia dotychczasowych wyborców od PiS-u, KO i Hołowni. Będzie trollował wszystkich, ale to jasne, iż nas lubi, widzi, iż programy z udziałem przedstawicieli Konfederacji mają u niego największą oglądalność. Istotna część jego bańki to wyborcy Konfederacji - przekonuje w Gazeta.pl. Poseł przyznaje jednocześnie, iż start Stanowskiego to eksperyment i jego skutków nie da się do końca przewidzieć. - Nie wiemy, jak zagrzeje ta kandydatura. Z drugiej strony, już wiadomo, iż będzie dowcipkował z Trzaskowskiego, Nawrockiego i innych, ale powiedzmy sobie szczerze, za co Stanowski może atakować Mentzena? Za to, iż pije piwo? Przecież to jego grupa docelowa - mówi.
Ilu wyborców zagłosuje "dla beki"?
Sam Mentzen w Polsat News przyznał, iż każdy kandydat może mu "urwać trochę poparcia". Przekonywał przy tym, iż osiągnie lepszy wynik niż Stanowski i Braun. Założył się choćby z prowadzącym program Konradem Fijołkiem, iż tak właśnie będzie.
- Orędzie Stanowskiego pokazało, iż chodzi o performens, a nie poważniejszą inicjatywę polityczną. Czy to nam zaszkodzi? Wątpię, ale musimy poczekać na badania - mówi nam jeden z polityków Konfederacji. Inny znany przedstawiciel ugrupowania przekonuje zaś, iż Stanowski w swoim performensie skupi się na Trzaskowskim. Podkreśla, iż nie bez powodu w orędziu pojawiły się flagi zachodniego sąsiada Polski, a strona internetowa ma niemiecką końcówkę.
Sztab Mentzena jest daleki od paniki, ale to nie znaczy, iż w Konfederacji w ogóle nie ma napięcia. - Jest niepokój, iż pewnym momencie, gdyby dobrze mu szło, może stać się poważnym kandydatem, "Kukizem" tych wyborów. To jest potencjalne zagrożenie - słyszymy. Muzyk, a w tej chwili poseł, w 2015 roku wystartował w wyborach prezydenckich. Uzyskał wówczas 20 proc. poparcia i zajął trzecie miejsce.
Drugie potencjalne zagrożenie, o którym mówią członkowie formacji, to niepewność elektoratu, który byłby skłonny wybrać przy urnach prześmiewczy happening zamiast kandydata na serio. Nie wiadomo - tłumaczy jeden z naszych rozmówców - jaka część potencjalnego elektoratu Mentzena może finalnie oddać głos "dla beki". Polityk przywołuje w tym kontekście przykład Janusza Korwin-Mikkego. - Wiadomo, iż na niego spora grupa wyborców zagłosowała, żeby zrobił trzodę w Parlamencie Europejskim. Z drugiej strony ci ludzie niekoniecznie chcieli mieć Korwina jako prezydenta - mówi.