Kończy się 90-dniowe moratorium na cła nałożone przez Donalda Trumpa

4 dni temu

9 lipca wygasa 90-dniowy okres zawieszenia wprowadzonych przez amerykańskiego prezydenta ceł na towary z kilkudziesięciu krajów. Polscy europosłowie z przeciwstawnych partii politycznych zgodnie twierdzą, iż cła są niekorzystne dla wszystkich gospodarek i bardzo istotną kwestią jest to, żeby kontynuować negocjacje. Przedstawiciel PiS-u sugeruje mediację prezydenta elekta, reprezentant PO nie traci nadziei, iż rozmowy kiedyś doprowadzą do obustronnej rezygnacji z ceł.

Cła zawsze źle wpływają na działalność gospodarczą, więc im więcej wolnego przepływu usług i towarów, tym bardziej wierzę, iż Polacy będą wygrywali, dlatego iż u nas jeszcze można tworzyć stosunkowo konkurencyjne produkty – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Patryk Jaki, poseł do Parlamentu Europejskiego z Prawa i Sprawiedliwości. – Polacy pracują dużo ciężej, prawie najciężej w Unii Europejskiej, więc dla nas jest to szansa i wszystkie cła są dla nas problemem.

2 kwietnia, w nazwanym przez siebie „dniu wyzwolenia”, Donald Trump ogłosił listę stawek celnych dla kilkudziesięciu krajów, w tym dla Chin, Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii, Japonii, Indii czy Kanady i Meksyku. Stawka dla Chin wyniosła 34 proc., dla UE 20 proc., dla Wietnamu choćby 46 proc. Po gwałtownej reakcji na amerykańskich obligacjach i krachu na rynkach akcji amerykański prezydent złagodził nieco ton, zawieszając ogłoszone stawki na 90 dni, który to czas miał zostać wykorzystany na bilateralne negocjacje.

W relacjach transatlantyckich najważniejsze jest, aby nie pohukiwać, tylko szukać kompromisu, dialogu i przekonywać liczbami, danymi, bo nikomu nic dobrego wojna handlowa nie dała, a przede wszystkim ona się obraca przeciwko tym, którzy rozpoczynają tę wojnę – uważa Dariusz Joński, poseł do Parlamentu Europejskiego z Koalicji Obywatelskiej. – Świat potrafi ze sobą rozmawiać i to widać, Kanada zareagowała natychmiast, Wielka Brytania bardzo gwałtownie zareagowała, Unia Europejska też była gotowa odpowiedzieć na wojnę handlową. Te wojny nie są potrzebne, zarówno te militarne, jak i handlowe, jesteśmy za tym, żeby łagodzić, bo za dużo tego niepokoju na świecie i to jest absolutnie niepotrzebne.

Na razie umowy udało się podpisać tylko z dwoma krajami: Wielką Brytanią i Wietnamem, choć kilka razy ogłaszano postęp w negocjacjach z Chinami czy Unią. Ta ostatnia zresztą uniknęła już ceł od 1 czerwca, które Trump, zirytowany bezskutecznością negocjacji, chciał wprowadzić na ich półmetku. Wówczas wystarczyła rozmowa z Ursulą von der Leyen, by termin przesunąć na 9 lipca. Teraz, na kilka dni przed upływem wskazanego terminu prezydent USA znów zaczyna przemawiać z pozycji siły i zapowiada, iż wyśle listy do 12 krajów, w których poinformuje ich rządy o stawce, jaką wprowadza. Lista tych państw zostanie opublikowana w poniedziałek 7 lipca. Zdaniem Patryka Jakiego warto, by UE wystawiła w rozmowach osoby, które cieszą się sympatią republikańskiego prezydenta.

– Możemy być pomostem, dlatego iż prezydent Trump działa trochę na takiej zasadzie, iż o ile kogoś nie lubi, to sądzę, iż będzie niechętny, żeby z nim rozmawiać. To dotyczy na przykład wielu liderów „bańki brukselskiej”, dlatego na przykład Karol Nawrocki mógłby być rzeczywiście takim pomostem, aby negocjować dobre warunki dla Europy – uważa europoseł Prawa i Sprawiedliwości.

Według pierwotnej wersji z 2 kwietnia cła dla Europy miały wynosić 20 proc. Pod koniec maja, gdy Trump „zarządził” taryfy od 1 czerwca, groził już stawką 50-proc. Na początku lipca podczas rozmów w Waszyngtonie mówił o 17-proc. cłach na całą żywność z UE. Jednocześnie w zapowiedzianych na poniedziałek listach do rządów 12 państw mają się znaleźć stawki „nawet do 70 proc.” Oprócz produktów rolnych dla UE bardzo istotną kwestią są cła w sektorze motoryzacyjnym, który mierzy się z obciążeniami w wysokości 27,5 proc. wobec 2,5 proc. przed rozpoczęciem przez Trumpa ofensywy celnej.

Rzecznik UE ds. handlu Olof Gill powiedział w piątek 4 lipca, iż priorytetem UE przez cały czas jest „rozwiązanie negocjacyjne”.

– Unia Europejska ma w szufladzie umowę o wolnym handlu między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Ona jest i czeka, mam nadzieję, iż jeszcze może podczas tej prezydentury eksperci, doradcy prezydenta Stanów Zjednoczonych przekonają go do tego, żeby jednak umowa za umowę, w dwie strony to będzie działało, wszyscy na tym skorzystają – przekonuje Dariusz Joński. – I to jest gotowe, natomiast druga strona też musi wyrazić zgodę, na razie te negocjacje są twarde, ale najważniejsze, iż są negocjacje.

Idź do oryginalnego materiału