Koń jaki jest...

poszwa.blogspot.com 1 dzień temu
Foka to być musiał niezły spryciarz. Krauze większość doby spędzał na 6 piętrze Marriota. Na 40 piętrze miał apartament. Na tym 6 piętrze miał gabinet, składający się z gabinetu adekwatnego, pokoju czarnego i malutkiego pokoju łączności. Przy oknie stał stolik, otoczony fotelami. Najbardziej podobała mi się szklana misa z cukierkami. Olbrzymia. Zawsze prawie pełna. Na niej koncentrowała się większość mej uwagi. Mrówkę to bardzo wkurzało. Centrum łączności to był niezły gadżet. Po kilku minutach rozpoczętej audiencji, wpadała sekretarka i informowała Krauzego, iż dzwoni Pan Prezydent z prośbą o radę w sprawach wagi państwowej. Krauze dreptał do tego pomieszczenia i "rozmawiał z Prezydentem". To był stały element gry. Bardzo zabawny. Obliczony na prostaczków. Zupełnie jak w dziele Dołęgi-Mostowicza.

Całe biuro "Prokom Investments" zajmowało jedno piętro w Marriocie. Wchodziło się przez szklane drzwi. Ruchu pilnowała sekretarka - recepcjonistka. Bardzo stanowcza. Dla różnych gatunków gości były różne gatunki kawy. Obok recepcji była poczekalnia "dla woźniców". Tam kierowano ochroniarzy. Poczekalnia miała drewniane drzwi, więc ochroniarze tylko przypadkiem mogli ujrzeć, jacy goście wpadają do Prezesa. To jest miejsce, w którym najpewniej przesiadywał Foka. Jak to się stało, iż obszedł Giertycha i spotkał się z Krauzem? Wydaje mi się to niemożliwe, biorąc pod uwagę zasady ruchu potoków ludzkich w tej firmie. Tam była wyraźna stratyfikacja i separacja warstw ludzkich, która bez dodatkowego czynnika nie mogła być naruszona. To koń musiał wciągnąć na salony woźnicę. Bo któż inny?
Idź do oryginalnego materiału